Felieton: Łowcy Przygód na ORLEN Warsaw Marathon w Warszawie

warszawa_bieganie_12

warszawa_bieganie_12Przygotowania do Narodowego Święta Biegania trwały pełny rok, a zapisy dla zawodników ruszyły dziewięć miesięcy temu. Swój start w drugiej edycji ORLEN Warsaw Marathon zgłosiło na wszystkich dystansach ponad 30 tysięcy miłośników biegania, a wśród nich liczna reprezentacja Łowców Przygód z Gołdapi w składzie: Dawid Karniłowicz, Monika Wojtala Taudul, Iwona Strecha, Sławek Tramp i Gosia Tramp, Kasia Morek, Emilka Wołyniec, Tomek Bukwaś, Robert Sienkiewicz, Darek Borucki, Darek Jurewicz i Tomek Rakowski.

Większość z nas zapisała się na dystans 10 km, jedynie Marek Kuskowski zdecydował się na start w maratonie.

No i w końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, w niedzielę 13 kwietniastawiliśmy się przy Stadionie Narodowym w Warszawie, a wkoło nas tysiące biegaczy ubranych na biało i czerwono. Atmosfera była niesamowita. Punktualnie o 9:30 rozpoczęliśmy zmagania. O zwycięstwo w maratonie walczyli m.in. brązowy medalista Mistrzostw Świata w Moskwie – Tadese Tola (Etiopia), a także Henryk Szost – najszybszy Europejczyk Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Biegacze na starcie ustawiali się w sektorach, podając wcześniej czas, jaki zamierzają osiągnąć, zapobiegło to sytuacjom przeciskania się w tłumie lepszych zawodników pomiędzy tymi słabszymi.

Trasa i pogoda okazała się cudowna, biegła przez most Świętokrzyski, Tamkę i inne stare miejsca Warszawy, na całej trasie kibicowały nam na ulicy oraz z okien tłumy Warszawiaków. Duże biegi charakteryzują się właśnie taką cudowną atmosferą, na trasie biegacz wspiera biegacza, na trasie maratonu jeden z biegaczy na rękach wbiegł z zawodnikiem, który zasłabł kilkaset metrów przed metą, są to przykłady niesamowitego zachowania fair play i takiej ludzkiej życzliwości.

Biegliśmy w swoich „łowieckich” koszulkach, więc bardzo wyraźnie byliśmy rozpoznawani na trasie, wielu biegaczy krzyczało „Gołdap, byłem/byłam w Gołdapi”. Na 7 kilometrze podbiegła do mnie dziewczyna z cudownym uśmiechem wręczając mi krówkę z pozdrowieniami od Olecka.

Były to cudowne i niezapomniane chwile, choć nie powiem, że było łatwo, dla mnie biegacza rozpoczynającego przygodę z bieganiem dystans 10 km nie jest łatwym wyzwaniem, ale dawka mobilizacji, jaką dostaję od swoich biegających przyjaciół z Łowców Przygód działa jak miód na moją duszę .

Za każdym razem, gdy wyruszam na biegową trasę mam w głowie jedno – ukończyć. Zawsze powtarzam swoim uczniom przed każdymi zawodami „PAMIĘTAJCIE, ŻE PRZEGRANY TO NIE TEN, KTÓRY OSTATNI WBIEGNIE NA METĘ, PRZEGRANY TO TEN, KTÓRY NIGDY NIE STANĄŁ NA LINII STARTU. Być może, dlatego uczniowie z mojej szkoły zawsze licznie uczestniczą w lidze biegowej i obecnie są na drugim miejscu w klasyfikacji szkół. Ale wracając do Orlen Maraton, wszyscy Łowcy poprawili swoje czasy, a w klasyfikacji drużynowej na 146 drużyn zajęliśmy 15 lokatę. Marek Kuskowski na ponad 5500 startujących w maratonie zajął cudowną 806 lokatę. Do Gołdapi wracaliśmy szczęśliwi i podekscytowani, bynajmniej ja nie mogłam usnąć do późnych godzin wieczornych.

 

Nadworny kronikarz Łowców Przygód

Monika Wojtala Taudul

 

Powiązane artykuły

Jeden komentarz do “Felieton: Łowcy Przygód na ORLEN Warsaw Marathon w Warszawie

  1. ja

    Monia jesteś najlepsza na świecie …

    Nikt jeszcze nie głosował.
    Please wait...