Ja przecież pracuję w Izraelu, a mieszkam w Polsce

michal_sobelman

michal_sobelmanRozmawiamy z Michałem Sobelmanem, rzecznikiem prasowym ambasady Izraela w Polsce, historykiem i tłumaczem literatury hebrajskiej.

Dosyć często widuję Pana w tym stronach, także w Kozich Górach – co zadecydowało o tych pobytach na ziemi gołdapskiej?

– Wszystko jest przypadkiem. Po raz pierwszy byłem w Gołdapi w 1993 roku. Zawitałem tu pewnej czerwcowej nocy i to miejsce mi się cholernie podobało. Zobaczyłem wtedy, ni stąd ni zowąd, biały hotel na rynku opustoszałego miasta, które wydało mi się pełne wdzięku i czaru.

Natomiast tutaj przyjechałem kilka lat później, w 1999 roku w Święta Wielkanocne. Ktoś mi zasugerował, że jest tu takie niesamowite miejsce. Przyjeżdżam tu przynajmniej raz w roku.

Wiedział Pan wtedy, że Gołdap uczestniczy tym trójkącie miast partnerskich: Gołdap – Stade – Givat Shmuel?

– Nie… Absolutnie nie. Marka Mirosa poznałem wiele lat później od mojego pierwszego przyjazdu do Gołdapi. Ta część Polski mi się szalenie podoba. Ludzie, którzy tu mieszkają.

Proszę powiedzieć, jaka była Pana droga do Polski, zdaje się, z powrotem?

– Wyjechałem z Polski w trochę dramatycznych okolicznościach w 1969 roku. Przez wiele lat Polska była więc dla mnie krainą tak daleką, że lot z Tel Avivu Do warszawy trwał nie kilka godzin, jak to jest obecnie, tylko wręcz kilka lat.

Przyjechałem po raz pierwszy w 1987 roku. Jestem historykiem z wykształcenia. Przyjechałem w na stypendium na Uniwersytet Śląski. Byłem wtedy przekonany, że po tym moim przyjeździe, który trwał raptem 6 miesięcy, wszystko się jakby kończy. Jak to w życiu bywa, wszystko odbyło się nico inaczej – przyjechałem na kilka miesięcy, a jestem już kilkanaście lat.

Jest Pan pisarzem…

– Nie do końca uważam się za pisarza. Jestem historykiem. Obecnie także tłumaczem. Napisałem kilka tekstów, kilka artykułów. Ale głównie tłumaczę literaturę hebrajską. Ostatnio tłumaczyłem między innymi „Flagi nad gettem: Rzecz o powstaniu w getcie warszawskim” Mosze Arensa, wybitnego polityka izraelskiego.

Spotkałem Pana niedawno w ambasadzie Izraela w Warszawie jako pracownika tej placówki, więc do Pana zajęć dochodzi dyplomacja…

– Nigdy nie byłem dyplomatą, choć kiedyś mi to proponowano. Jestem rzecznikiem prasowym ambasady. Jako że nie byłem do końca osobą anonimową, to przyjęto mnie na to stanowisko. Pomimo obiektywnych trudności i starając się zachować własne zdanie,  jakoś staram się sprostać temu zadaniu.

Wracając do tego trójkąta polsko-niemiecko-żydowskiego… Jaki ma Pan pogląd na tę inicjatywę? Czy Pana zdaniem należy to urozmaicić o inne elementy?

– To jest sukces, ponieważ wiele miast w Polsce próbuje stworzyć coś takiego. Nie zawsze to się udaje. Gołdap jest takim jednym z nielicznych przykładów miasteczka, któremu to się udało. Drugim miastem, któremu to się udaje jest Lublin. Moim zdaniem to niewątpliwie zależy od osobowości  prowadzącego ten projekt, w tym przypadku burmistrza, który zapewne to robił w okolicznościach nie zawsze sprzyjających. Młodzież izraelska po tych pobytach w Polsce wraca ze zmienionym poglądem na wiele spraw. Moim zdaniem przyjazd do Gołdapi daje o wiele więcej dla kontaktów polsko-izraelskich niż zwiedzanie miejsc martyrologii, ponieważ tu jest okazja by przypomnieć o tej tysiącletniej historii polsko-żydowskiej. W jakimś sensie Gołdap stała się miastem znanym Izraelowi.

W Polsce spotyka się Pan z różnymi osobami. Jakie kontakty Pan sobie ceni szczególnie? Ma Pan tu przyjaciół?

– To zrozumiałe. Jestem związany z kulturą polską. Znam wielu polityków. Znam wielu ludzi kultury., znam dziennikarzy. I w jakiś sposób jest mi tu dobrze. Wydaje mi się, że Polska w ciągu tych minionych 22 lat od tego przełomu idzie w znakomitym kierunku. Dla mnie Polska jest teraz tym krajem, jakim dla mnie była w okresie mojego dzieciństwa – krajem otwartym, w jakiś sposób pielęgnującym wartości ogólnoświatowe, demokratyczne. Krajem, w którym nawet bycie Żydem, jest czymś normalnym, a nawet powodem do dumy.

Wobec tego, jak Pan planuje dalszą przyszłość? Czy ona jest związana z Polską?

– Izrael jest krajem, który mnie przyjął, gdzie spędziłem większość lat swojego życia, gdzie skończyłem szkołę średnią, uniwersytet, gdzie zacząłem swoją pracę. Dziś żyjemy już w takim świecie, gdzie odległość geograficzna nie jest już barierą. Ja przecież pracuję w Izraelu, a mieszkam w Polsce.

Dziękujmy za rozmowę.

(Za www.goldap.pl)


Aktualności

Powiązane artykuły

Jeden komentarz do “Ja przecież pracuję w Izraelu, a mieszkam w Polsce

  1. „Wydaje mi się, że Polska w ciągu tych minionych 22 lat od tego przełomu idzie w znakomitym kierunku.”

    Źle się Panu wydaje.