Około siedmiu tysięcy wytłaczanek do jajek użyto w niedzielę do wykonania układanki na 2,3 kilometrowym odcinku Promenady Zdrojowej i drogi do Leśnego Zakątka. W ten sposób następny rekord znajdzie się w księdze „Polskie rekordy i osobliwości”. Była to kolejna osobliwość gołdapskiego „Święta Jajka”.
Podobnie jak w latach ubiegłych (a była to 6. edycja) jajko wykorzystywane było w nietypowych sytuacjach, nie tylko kulinarnych, między innymi jako jajecznica na ubraniach uczestników konkursu łapania jajka. Salwy śmiechu wzbudzały pary biegające na czas połączone gotowanym jajkiem znajdującym się w ustach.
Konkursów było kilka, ale i nagrody wartościowe.
Impreza odbywała się z dużym udziałem widzów i uczestników. Organizatorami byli: Gołdapska Rada Sportu i Ośrodek „Leśny Zakątek”.
Jeśli powodem zamknięcia Promenady Zdrojowej było układanie wytłaczanek, to gratuluję pomysłu. Nie można było tego zrobić na jednym z chodników?
Jajami to każdy chciałby się bawić, ale robić to nie ma komu 🙂
„kolejna osobliwość” – dobrze nazwane, bo ktoś ma niezłe „fiksum dyrdum”, żeby coś takiego organizować, promować i jeszcze finansować, a nawet udzielać „patronatu”. Biedni ci ludzie z których ktoś idiotów robi, w popularnej „rozrywce” chyba już dosięgnęliśmy dna, oczywiście dna „wytłaczanki”.
Wiesz Fiksum Dyrdum – jednakowoż ludzkość więcej dobrego zawdzięcza ludziom z poczuciem humoru, nawet jajcarzom. Oni nie organizują na ogół wojen i nie szafują szantażem moralnym jak to ma miejsce ostatnio w Gołdapi w wykonaniu właśnie kogoś poważnego. Ustawicznie poważni, tak czy inaczej, zawsze terroryzują otoczenie i ich wyobraźnia obraca się wokół szukania złych stron świata. Z imprezy skorzystało sporo osób i to też istotne. Jasne, że do wszystkiego można się przyczepić, to kwestia nierzadko dobrej lub złej woli.
Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim w Gołdapi dogodził. Pozdrawiam i miłego dnia.
Prosto – masz problem z wychodzeniem na „spacer” samochodem??? malkontent.!!!
A mi jest przykro, że ta impreza jest tak popularna. Rzucanie w siebie jedzeniem? Czy nikomu przez tyle lat nie zapaliła się lampka w głowie, że to jest słabe? Że wartość edukacyjna takich zabaw to „–100”. Drodzy Organizatorzy, Sponsorzy i Uczestnicy – gdyby Wasze Babcie i Dziadkowie to zobaczyli to „pacnęliby was w czoło na odmułkę”. Jedzenia nie można marnować, i w dodatku w tak głupi sposób! Pomijam cierpienie kur i estetykę, bo te argumenty niczyjej uwagi raczej nie zwrócą.