„Z przytupem” (tak przynajmniej to określił bohater wieczoru) zakończył się półtoragodzinny koncert Krzysztofa Szczerbowskiego i jego przyjaciół. Chociaż tak naprawdę były to dobrze technicznie wykonane kawałki w duecie z Tomaszem Salą.
Zaś przyjaciół w Muzeum Regionalnym pojawiło się wielu – rozmach był nie tylko wiekowy, ale również geograficzny, gdyż jeden z gitarzystów 20 lat mieszkał Chicago.
Grali głównie ambitne standardy, nawet lekko jazzujące. Miło słuchało się Nalepy, Claptona, Stinga i Animalsów. Choć dla mnie zupełnym zaskoczeniem był – znany raczej smakoszom dawnego rocka – ładnie wykonany utwór „Rodzice” walijskiego tria Budgie.
Tego wieczora było sentymentalnie, bluesowo i dobrze technicznie, nawet czasem wirtuozersko. Na dodatek sala pełniutka. Toteż warto wracać do takich koncertów z przyjaciółmi.
W ten sposób mamy za sobą drugi dzień „Kierunku Gołdap”.
Bardzo udany koncert – brawo !!! Świetny pomysł , oby takich więcej 🙂
Panie Mirku!Niech Pan w końcu zamieszcza fotografie w formacie ,który nie wymaga przesuwania ekranu ewntualnie zmniejszania fornatu ręcznie.
Cóż, daję 72 dpi i 1000 szerokość. Zdarzały się pomyłki, że pozostawało 300 dpi. To kwestia monitora – u mnie pokazuje całość. Ale postaram się może o 200 zmniejszać.
Dziękuwa dla Krzycha za ten koncert.
Zdjęcia mieszczą się w ramach monitora te jak i inne zamieszczane pod pozostałymi artykułami!
Świetni wykonawcy, zarówno instrumentaliści jak i wokaliści, niepowtarzalny nastrój. Było bajecznie! Dziękuję.