List do redakcji. Spacerując po Gołdapi: po co sadzić, gdy później się podcina?

Spacerując promenadą i wokół tężni rzuca się w oczy brak odpowiedzialnego podejścia do drzew posadzonych całkiem niedawno wzdłuż ulicy. Drzewa posadzono niewiele ponad rok temu, wiele z nich jest suchych, a tym które rosną „podcina się korzenie”.

 

 

 

 

Na pniach rosnących wzdłuż promenady drzew widać wyraźne rany na korze, ślady podcinania tuż przy ziemi. Prawdopodobnie jest to skutek koszenia trawy podkaszarkami żyłkowymi. W zasadzie nie jest to nic nowego! Wokół tężni widać na licznych drzewach tego typu ślady mające już kilka lat. Co prawda niektóre z tych ran już się zabliźniły, ale na pewno nie pomogło to w rozwoju i wzroście drzew. Widać to wyraźnie w jakim są stanie. Różne gatunki, w różny sposób, radzą sobie z takimi uszkodzeniami, ale na pewno nie pomaga to drzewom. Dla przypomnienia osobom odpowiedzialnym za „pielęgnację” zieleni w naszym mieście, trochę wiedzy z biologii na poziomie szkoły podstawowej: jednym z głównych elementów drzewa jest „… pień, który osłonięty jest przez warstwę kory zewnętrznej. Jest ona dla drzewa tym, czym skóra dla człowieka – chroni przed szkodnikami i warunkami atmosferycznymi. Pod nią znajduje się kora wewnętrzna, tzw. łyko, czyli sieć tkanek i naczyń, które zaopatrują drewno w substancje odżywcze”. Uszkodzenie kory drzewa to jak rana u człowieka. Pozostaje pytanie: po co sadzić drzewa, gdy później się je kaleczy? Czy stać nas na to?

– ilustracja przekrój pnia ( źródło: https://www.vidaron.pl )

Innym elementem, który rzuca się w oczy wokół gołdapskich tężni, to wykoszone aż do przesady „trawniki”. Nie wiem czym kierują się zarządzający tym terenem. Czy ktoś chce wokół tężni utworzyć pole golfowe? Bo jak na razie idzie to w kierunku pustynnienia dużych powierzchni, nie trawnika angielskiego. Tylko po co? Czy jest konieczność takiego wykaszania trawy? Wydaje się, że NIE! Takie traktowanie trawników idzie w pod prąd aktualnych tendencji w tym zakresie. Coraz częściej kwestionuje się zasadność koszenia traw, przecież można sadzić łąki kwietne lub po prostu pozwolić trawom zdziczeć. Przynosi to tylko korzyści – nie trzeba kosić takich łąk, a tym samym oszczędzamy pieniądze i nie zanieczyszczamy spalinami powietrza, nie trzeba podlewać i dajemy szansę życia dla różnych zwierząt. Również dźwięk pracujących kosiarek nie sprzyja spokojowi wokół tężni i relaksowi kuracjuszy. Zalety łąk kwiatowych są szeroko opisywane w internecie (https://ecoreactor.org/laki-kwietne/) , a tereny wokół tężni wydają się być idealnym miejscem na ich założenie.

Polecam to rozwadze władzom naszego miasta.

A Państwo co o tym myślą?

Imię i nazwisko do wiadomości redakcji

 

 

Powiązane artykuły