Nie mówię: żegnajcie. Mówię: do zobaczenia!

W dniach 4-15 sierpnia obyło się 30. spotkanie z cyklu międzynarodowej wymiany młodzieży pt. „Na ścieżkach wspólnej historii”, realizowane pomiędzy trzema miastami partnerskimi – Gołdapią, Stade i Givat-Shmuel. Ostatnie spotkanie dziesiątej już grupy miało miejsce w Gołdapi. Młodzież miała okazję podziwiać piękne tereny naszego miasta oraz zwiedzać inne, m.in. Warszawę, Kraków czy Suwałki.

Wczesnym rankiem zebraliśmy się w autobusie i ruszyliśmy do Warszawy, aby po czteromiesięcznej przerwie nareszcie spotkać naszych zagranicznych przyjaciół. Byliśmy więc bardzo szczęśliwi, kiedy zobaczyliśmy ich na lotnisku Okęcie. Szczęśliwi i podekscytowani, ale zarazem lekko zestresowani. To my mieliśmy pełnić rolę gospodarzy, ważne było więc, aby wcześniejsze przygotowania nie poszły na marne i wszystko odbywało się jak należy. Po przywitaniu wsiedliśmy do autokaru i przywieźliśmy naszych gości do Gołdapi, po czym każdy z nas wziął swoją parę (lub trójkę) i przyjął ich w swoim domu. Po kolacji i odpoczynku udaliśmy się do klubu Fresh, gdzie spędziliśmy miłą noc tańcząc i bawiąc się, gdyż tak właśnie swoją imprezę urodzinową zorganizowała jedna z uczestniczek wymiany – Angela.

Na szczęście następnego dnia nie musieliśmy wstawać wcześnie rano, gdyż spotkanie w naszym miejskim urzędzie odbyło się o jedenastej. Był na nim obecny burmistrz Marek Miros, radni miejscy, inni zaproszeni goście oraz wszyscy uczestnicy wymiany wraz z opiekunami. Po przemówieniu pana burmistrza oraz innych ważnych osobistości głos zabrali reprezentanci każdego kraju, którzy w kilku słowach wyrazili swoją wdzięczność za możliwość uczestniczenia w wymianie. Po tych słowach przyszedł czas na prezenty. Następnie udaliśmy się pod Pomnik Niepodległości, gdzie złożone zostały kwiaty, podobnie jak pod cmentarzem niemieckim i żydowskim. Chwilę później już byliśmy w domach, gdzie zjedliśmy obiad i przebraliśmy się z oficjalnych ubrań w nieco bardziej codzienne, gdyż czekała na nas wyprawa na bezkrwawe safari w Zatykach. Po przejechaniu terenów safari zjedliśmy potrawy upieczone na grillu, po czym zebraliśmy się wspólnie na trawie, aby tam wziąć udział w przygotowanych przez naszą gołdapską grupę warsztatach Capoeiry. Większość chętnie wzięła w nich udział i niektórzy nawet się nieco zmęczyli. Po powrocie do Gołdapi spędziliśmy wspólnie przyjemny wieczór, m.in. na wieży ciśnień.

Sobota zapowiadała się trochę ekstremalnie, szczególnie w oczach zagranicznej części młodzieży, mieliśmy bowiem przed sobą spływ kajakowy rzeką Gołdapą. Po podzieleniu w pary wsiedliśmy w kajaki i ruszyliśmy na ponaddwugodzinny spływ, zakończony w Kośmidrach na ranczu państwa Banachów, na który większość z nas dopłynęła całkowicie mokra. Wysuszyliśmy się więc, po czym spędziliśmy popołudnie grając w siatkówkę, jedząc oraz bawiąc się w towarzystwie naszych rodziców. Był to przyjemny dzień, po którym udaliśmy się do domów.

Ostatni dzień tygodnia był dniem rodzinnym – każdy z nas miał okazję pokazania swoim przyjaciołom miejsc, które uważał za ważne. Ruszyliśmy więc – jedni do Augustowa, inni na Wigry, jeszcze inni na Piękną Górę, Stańczyki czy nad nasze gołdapskie jezioro. Był to luźny dzień, jednak wieczorem czekała nas wspólna atrakcja. Udaliśmy się na noc do Puszczy Rominckiej, gdzie podzieleni na grupy mieliśmy za zadanie m.in. rozpalić ognisko, ugotować zupę czy upiec ziemniaki. Odbywało się to wszystko przy świetle świeczek i (dopiero później) ogniu ogniska. Trafiła nam się jednak bardzo nieciekawa pogoda, więc zmoczeni i zziębnięci wcześniej udaliśmy się do domów.

Poniedziałek był ostatnim dniem na naszych terenach, który spędziliśmy w Suwałkach. Najpierw kilka godzin bawiliśmy się w miejskim aquaparku, po czym udaliśmy się co centrum handlowego Plaza, aby tam pograć w kręgle, bilard oraz (co najbardziej cieszyło damską część uczestników) wpadliśmy w szał zakupów. Ostatni wieczór w Gołdapi spędziliśmy przygotowując się do wyjazdu do Warszawy.

Z samego rana ruszyliśmy w podróż, aby tylko się nie spóźnić . Czekało nas bowiem bardzo ważne wydarzenie – spotkanie z żoną prezydenta Anną Komorowską w Pałacu Prezydenckim. Wszyscy ładnie się ubrali i udaliśmy się do Pałacu. Spotkanie przebiegło w gronie ważnych osobistości z terenu Gołdapi – burmistrza Marka Mirosa oraz starosty Andrzeja Ciołka, obecny był również wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, oraz Ambasador Niemiec i Ambasador Izraela. Pani prezydentowa okazała się bardzo miłą osobą. Wysłuchała z uwagą naszych przemówień i sama skierowała do nas wiele ciepłych słów, po czym otrzymaliśmy prezenty – puzzle i długopisy z wizerunkiem Pałacu Prezydenckiego. Po spotkaniu odbył się mały bankiet, a po nim zwiedzanie Pałacu. Po tych jakże istotnych dla nas chwilach udaliśmy się na bardzo wykwinty obiad do bogatej restauracji, gdzie spędziliśmy kilka godzin w towarzystwie władz Gołdapi i ambasadorów, jedząc i rozmawiając. Po obiedzie udaliśmy się na spacer po Wilanowie, po czym zakwaterowaliśmy się w jednym z warszawskich hoteli, w którym spędziliśmy resztę wieczoru.

Środa była dniem zwiedzania. Przed południem poszliśmy do miejsc związanych z historią – pozostałości po warszawskim getcie, pomnik poświęcony Żydom zamordowanym podczas II Wojny Światowej czy Umschlagplatz. Po obiedzie kontynuowaliśmy zwiedzanie, jednak po zmroku zajrzeliśmy w inne miejsca – zeszliśmy do podziemi. Było to bardzo ciekawe, przewodnik znał się na rzeczy i bardzo dobrze posługiwał się językiem angielskim. Wieczorem zjedliśmy kolację w hotelu i położyliśmy się spać, oczekując na kolejny dzień.

W czwartek zwiedziliśmy kolejną część naszej stolicy. Widzieliśmy m.in. Park Łazienkowski, pomnik Chopina czy Pomnik Nieznanego Żołnierza. Po obiedzie udaliśmy się na zakupy do centrum Złote Tarasy, a następnie wjechaliśmy na taras widokowy Pałacu Kultury i Nauki, gdzie mogliśmy zobaczyć naszą stolicę z góry. Późny wieczór spędziliśmy w hotelu.

Następnego dnia odwiedziliśmy słynne Centrum Nauki Kopernik. Przed budynkiem zauważyliśmy gigantyczną kolejkę, więc tym bardziej ucieszył nas fakt, że możemy wejść do środka poza nią. W środku czekało nas wiele interesujących rzeczy i przyrządów związanych z chemią, fizyką i innymi dziedzinami. Obejrzeliśmy również spektakl wystawiany przez roboty. Spędziliśmy tam kilka ciekawych godzin oraz zjedliśmy obiad. Po tym wszystkim ruszyliśmy do Krakowa, gdzie spędziliśmy kolejną noc.

Sobota zapowiadała się dla nas bardzo ciężko – udaliśmy się bowiem do Oświęcimia, gdzie mogliśmy na własne oczy zobaczyć miejsca nazistowskiej zbrodni oraz poczuć na własnej skórze, co działo się w obozie Auschwitz. Każdy z nas bardzo to przeżył, jednak wspieraliśmy się nawzajem. Następnie przejechaliśmy do Brzezinki, aby zobaczyć m.in. tory, którymi pociąg przywoził więźniów obozu czy baraki, w których mieszkali. Po zwiedzeniu udaliśmy się pod pomnik ofiar, w pobliżu którego odbyła się nasza ceremonia – każdy kraj przedstawiał pewną prezentację, w której zawarł cenne treści. Było nam bardzo przykro, każdy próbował jakoś wspomóc innych w cierpieniu. Zebraliśmy się więc w kole, wszyscy trzymając się za ręce i każdy mógł coś powiedzieć, lub postać w milczeniu, czując obecność innych ludzi. Było to bardzo istotne i w pewien sposób na stałe połączyło naszą grupę. Po czasie spędzonym w obozie udaliśmy się na obiad, po którym wróciliśmy do Krakowa, aby spędzić tam czas na Starym Mieście. Udaliśmy się do hotelu i tam byliśmy aż do rana.

Kolejny, przedostatni już dzień wymiany spędziliśmy początkowo w Kopalni Soli w Wieliczce. Kilkadziesiąt metrów pod ziemią zwiedzaliśmy słone korytarze i słuchaliśmy ciekawych opowieści przewodnika, liżąc ukradkiem ściany tuneli. Po obiedzie udaliśmy się do Warszawy, aby tam spędzić wspólny wieczór, podsumowując trzy spotkania naszego cyklu wymiany. Wiedzieliśmy, że to nasz ostatni wspólny czas. Każdy więc chciał go jak najbardziej wykorzystać. Wielu z nas nie spało całą noc.

Po nocy pełnej wrażeń z samego rana pożegnaliśmy przyjaciół z Izraela na lotnisku, gdyż o 10:35 odlatywali do swojego kraju. Każdy był wzruszony i nikt nie chciał się żegnać. Było to jednak nieuniknione… Po śniadaniu w towarzystwie młodzieży ze Stade zabraliśmy ich do warszawskiego zoo, gdzie mogliśmy podziwiać egzotyczne zwierzęta i spędzać ostatnie chwile razem. Jednak pożegnanie z nimi niebawem również nadeszło. Miało to miejsce na lotnisku i, podobnie jak wcześniej, było pełne wzruszenia i niechęci do żegnania. My również wracaliśmy, tyle że nie samolotem – wsiedliśmy w autokar i ruszyliśmy w drogę powrotną.

I tak skończyła się nasza przygoda… Czy aby na pewno? Myślę, że każdy z nas zapamięta to do końca swego życia. Była to wspaniała przygoda, pełna śmiechu, radości, przyjaźni, ale również wzruszeń i poważnych chwil. Zwiedziliśmy cudowne miejsca. Poznaliśmy najlepszych ludzi, z którymi na pewno nie zerwiemy kontaktu. Jestem pewien, że jeszcze nie raz wspominać będziemy wspólne chwile, leżąc razem na plaży w Tel-Avivie czy na trawie pod Reichstagiem.

Nie mówię zatem: żegnajcie. Mówię: DO ZOBACZENIA!.

Od kilku lat międzynarodową wymianę młodzieży wspiera Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży, która i tym razem dofinansowała spotkanie w Polsce.

Uczestnicy wymiany: Urszula Bienio, Zuzanna Brzozowska, Piotr Budziński, Damian Czarniewski, Piotr Faliński, Angelika Kamińska, Estera Przestrzelska, Elwira Puchłowska, Mateusz Sobolewski, Paulina Sztabińska.

Opiekunowie: Justyna Charkiewicz, Edyta Sztuczka i Joanna Wołyniec.

Piotr Budziński



Aktualności

Powiązane artykuły