Wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski uroczyście otworzy w sobotę 1 sierpnia 2015 r. XXI Międzynarodowy Bieg Gusiew – Gołdap.
Zawodnicy rywalizować będą na dystansie 21,097 km. Podobnie jak w poprzedniej edycji, start honorowy zaplanowano o 13.00 (wg. czasu polskiego) w Gusiewie, start ostry o 16.00 w pobliżu miejscowości Smirnowo. Meta po raz pierwszy znajdować się będzie na Promenadzie Zdrojowej.
Około 19.00 wojewoda wręczy zwycięzcom biegu nagrody w Parku Zdrojowym w Gołdapi.
Natomiast w niedzielę 2 sierpnia wojewoda weźmie udział w Festiwalu Pogranicza „Kartaczewo”, który odbędzie się w Gołdapi. Festiwal Pogranicza ma wieloletnią tradycję i jest wyśmienitą okazją do skosztowania najlepszych kartaczy w regionie.
12.00 – uroczyste otwarcie
16.30 – głoszenie wyników
Niech jeszcze bije brawo jak hymn rosji będą grali…żal…już dawno tego biegu nie powinno być.
aleś ty lewy głupi. aż przezroczysty.
E tam… głupi. Głowonóg i tyle.
https://www.youtube.com/watch?v=irQsfsxl2M0#t=127
Czy Pan Bogusław Owoc spotkał się z wojewodą i pokazał mu dokumenty ?
Podczas próby wręczenia medalu powiedział: „Jutro spotkam się z wojewodą i przekażę mu dokumenty, które świadczą o tym, że sądownictwo w naszym kraju to zorganizowana grupa przestępcza. Jako więzień polityczny z lat 1985-1986 mogę zdecydowanie stwierdzić, że obecne bezprawie jest równie duże jak w tamtych czasach, a nawet większe. Tylko opcja zerowa pozwoli na naprawę wymiaru sprawiedliwości”
To niestety szara rzeczywistość Olsztyna.
Posłanka PO, Lidia Staroń, dostała się do Sejmu właśnie dzięki jej bojom ze spółdzielnią mieszkaniową w Olsztynie. Staroń próbowano zastraszać, grożono śmiercią, przebito jej opony w samochodzie. Staroń nie przestraszyła się, nadal walczyła ze spółdzielnią, która w Olsztynie jest potentatem, a raczej potężną hydrą. Dzięki odważnej walce, Staroń stała się tak popularna w Olsztynie, że PO zaproponowało jej kandydowanie do Sejmu. Tak więc pan Owoc, to nie jest jedyna osoba, która zderzyła się z wielką, zasobną strukturą, która w Olsztynie wiele może.
Aby mieć wyobrażenie na temat tego co mówi i pisze pan Owoc, proszę sobie wyguglować nazwisko Zenona Procyka ze spółdzielni Pojezierze w kontekście słowa „proces” – otrzymacie obraz stosunków, o których słyszymy z wielu ust.
Dość powiedzieć, że swego czasu w prasie pojawiały się artykuły o tym, że władze jednej ze spółdzielni w Olsztynie przyznawały w pierwszej kolejności, atrakcyjne mieszkania i po dziwnie niskich cenach, niektórym „zaprzyjaźnionym” członkom aparatu sprawiedliwości… http://www.tygodnikprzeglad.pl/14-lat-do-niewinnosci/
Ponieważ wyłączone jest komentowanie artykułu Słomy to umieszczę tu sprostowanie do artykułu o wyborcach Komorowskiego. Ponieważ kilka milionów ludzi w Polsce jest rzeczywistym beneficjentem ostatnich 25 lat i ci wyborcy generalnie nie chcą zmian i będą za status quo. Zupełnie nie wiem, jak to działa, ale oni głosowaliby nawet na szympansa przebranego w garnitur, gdyby ten szympans kojarzyłby się z ciągłością. Oczywiście nie mówię tu o tych wszystkich beneficjentach Systemu, którzy są w ścisłym centrum wpływów i władzy, bo ci akurat, to są zwykli koniunkturaliści, jak cała masa fundacji podłączonych do państwowych pieniędzy, czy jeszcze gorszy przykład, ludzie mediów, reklamy czy „artyści”. Oprócz tych pozbawionych kręgosłupów wyborców, jest cała masa obywateli, którym się żyje jako tako i oni rzeczywiście cieszą się z 8-letniego Opla, nowego telewizora lcd czy wakacji w Tunezji.
Nasze państwo, nie mając żadnej wizji swojej przyszłości, jakoś jednak funkcjonuje, mając okrojoną i mocno wygaszoną gospodarkę, która jednak coś produkuje i wypłaca pieniądze. Plus oczywiście cała armia urzędników.
Podsumowując, w dzisiejszej Polsce żyje się „nieźle” pewnie kilku milionom ludzi, którzy chętnie, mniej chętnie czy z oporami, zawsze zagłosują za systemem partii władzy, w tym i na Komorowskiego. Pozostałe 30 (?) milionów Polaków, z których uprawnionych do głosowania jest pewnie ze 20 (?) milionów, nie pójdzie głosować lub zagłosuje za zmianami (PiS) czy z różnych powodów na tę całą resztę. W rezultacie daje to nam te wyniki wyborów, które mamy od wielu lat.
Wydaje mi się, że jedynie „coś” mogłoby pomóc doprowadzić do zmian, tak, jak to było w 1988/1989. Co to wtedy było tym „czymś”, ja osobiście nie mam pojęcia, pewnie geopolityka, może CIA czy KGB itd. Na pewno nie protesty robotników plus KOR, bo to tak nie działa. PK2
Ogłoszenie płatne, to wyłączono…
Polacy niestety nie wiedzą, że bierna postawa (wszystko jedno kto rządzi byle tylko był spokój) oraz głosowanie za utrzymaniem status quo nie zapewni im bezpieczeństwa. Chodzi o to, że właśnie utrzymanie owego „status quo” (przysłowiowej „ciepłej wody w kranie”) wymaga nie tylko wzmożonej aktywności społecznej ale poważnego przemeblowania sceny politycznej w Polsce połączonej z odsunięciem od władzy obecnej ekipy. „Święty” spokój, który zdaniem potencjalnych wyborców uosabia PBK jest prostą drogą do piekła, które zgotowano Polakom. Otóż współczesna „Polska” pozbawiona przemysłu, banków, młodego pokolenia, aktywnych (w polskim nie-rozumieniu zasad polityki: tzw. „agresywnych” czy lepiej „oszołomskich”) polityków dojrzała do wojny, ale nie jako jej aktywna strona lecz jako łatwy łup i „karczma” dla obcych sił zbrojnych, które będą uczestniczyć w podziale nowych stref wpływów. Coś takiego przerabiano już tutaj w XVIIIw. Najpierw był święty spokój przy jednoczesnej niewydolności państwa, a potem rzeź Pragi …Tak to właśnie działa…i nie inaczej … nie łudźcie się, że świat zmądrzał, bo właśnie wchodzi w okres kolejnego szaleństwa …
Ponowna elekcja „najlepszego kandydata utrzymania status quo” gwarantuje realizację czarnego scenariusza, w którym ci co myśleli, że utrzymają zdobycze ostatniego ćwierćwiecza zostaną z nich ograbieni. … Wielkie będzie ich zdziwienie …ale nie moje…Bo kiedy jesteś „zadowolony” to oznaka, że nie chcesz osiągnąć już nic więcej, a tylko możesz stracić to co już posiadasz, ponieważ wszelkie dobra przepływają z rąk do rąk. Proces ten nie ustaje nigdy. „Status quo” to krótki okres przegięcia (jak ekstremum funkcji) po którym zaczyna się zjazd w dół. Gorzej jednak jak w obecnej Polsce kiedy to „ekstremum” jest jednocześnie „minimum funkcji”, w której uwięziona ofiara (zadowoleni wyborcy) czeka na tego który przyjdzie ją „zjeść” …
…
Chyba ma Pan rację. Z małym uzupełnieniem. Skuteczne wypromowanie podrzędnego alkoholika, (który z gazet się dowiedział, że nie skończył studiów) na Męża Stanu DOWODZI, że przykład szympansa jest jak najbardziej słuszny. Niemniej, bez potężnej machiny medialnej, szympans nadal pozostawałby w zoo, skacząc po oponach i ciesząc się z każdego banana.
Gdyby rządził PiS i miał takie „sukcesy” jak obecna władza, głównymi tematami obecnej kampanii prezydenckiej i parlamentarnej byłyby:
– galopujący przyrost długu
– deficyt finansów publicznych
– związki prezydenta ze SKOK Wołomin,
– ogromna liczba podsłuchów
– ogromna ilość afer (że wymienię tylko kilka nazwisk: Zbycho, dzisiaj na świetnej posadce, Miro, ostatnio ekspert TVN od moralności, Sawicka, Misiak, Adamowicz, Nowak)
– podwyżki cen leków do poziomu zagrażającego zdrowiu i życiu najuboższych
– podwyżki podatków
– grabież OFE
– zmiana konstytucyjnych progów ostrożnościowych
– liczne wpadki PiSowskiego prezydenta: shogun, włażenie na krzesło, bul, siadanie na fotel, kiedy jego goście ( w tym kobieta) stoją, wzniesienie toastu z kielicha szwedzkiej królowej, lewatywa, brudne nogi, etc.
Zamiast tego mamy senatora Biereckiego (być może oszusta, nie wiem, ale póki co nawet tow. Balcerowicz pisze jedynie o skandalach moralnych), żydowskie „korzenie” Dudy, jego rzeczywisty lub wyimaginowany staż w UW, manipulowanie jego słowami, in vitro, związki partnerskie i inne głuPOty.
No i demokracja to są niestety rządy osłów nad baranami. Szczególnie w realiach kreowania rzeczywistosci w miejsce jej opisywania, przez media.
Opor przed zmiana, czyli o dziwnej milosci ludzi do wladzy, ktora ich niszczy jest to jedno z wyjaśnień szerokiego sado-masochizmu Polaków. Innym jest ludzkie, zapiekłe lenistwo. Im się po prostu nie chce sięgnąć dalej, pomyśleć. Nie stać ich na odrobinę relfekcji, a jedynie refluksji na myśl o zmianie. Ludzie są gnuśni i wolą żyć w znajomym sobie syfie niż spróbować się z niego wyzwolić i spróbować czegoś nowego, lepszego, ale być może trudniejszego…
Jaki bełkot. Zdaje się, że większość ludzi z maturą powinna umieć pisać, a potem dać możliwość przeczytania ze zrozumieniem czytelnikom tych dzieł. Przepraszam, jako takie studia mam za sobą, chyba na niezłej uczelni – nawet w samej stolicy, ale nic z tych powyżej zapisanych bzdur nie pojmuję. Proszę o pomoc i tłumaczenie na ludzki – nawet „małpi”- oby ludzki.