Wspomnienia weteranów

Na cytowanej już wcześniej stronie iremember.ru znaleźliśmy kolejne wspomnienia żołnierza Amii Czerwonej, w których znaleźliśmy akcenty gołdapskie. Dziś wspomina Władimir Michajłowicz Spindler.Kiedy dotarliśmy do Prus Wschodnich z początku chcieliśmy mścić się za to że spalili nasze miasta i wsie ale potem otrzymaliśmy rozkaz żeby nie niszczyć na swojej drodze wszystkiego tak jak to robili oni, a należy być dobrym i wyrozumiałym. Później zrozumieliśmy to sami, że Prusy Wschodnie i Królewiec będą należały do nas. Jeńcy i ludność cywilna, nie powinni ucierpieć.
Zdarzyła mi się interesująca historia. To było tuż za Gołdapią. Razem ze zwiadowcami szliśmy skrajem lasu na spotkanie ustępującego wroga. I nagle widzę – biegną. Biegną z drugiego krańca lasu z podniesionymi rękami. Oczywiście nie strzelałem. Oni szczęśliwi ze słowami na ustach które brzmiały jak Bolonia, Bolonia”. Krótko mówiąc wołali w niezrozumiałym dla mnie języku i z chęcią oddawali się w niewolę. Byłem jedynym oficerem a oni wsadzali mi jakieś podarki, zegarki i coś tam jeszcze, starali się obłaskawić mnie.
Nie zwracałem na to uwagi. Przecież w ciągu godziny mogę zginąć. Na co mi to? Pokazałem im na migi żeby się szykowali. Przez radio powiedziałem że w okolicy w niewolę oddało się 100 Włochów. Wyznaczono zwiadowców i wysłano grupę do sztabu. Minęła godzina lub półtorej i przez radio pytają -Gdzie zgubiłeś siedmiu Włochów?
– Jakich siedmiu Włochów?
– Powiedziałeś, że wziąłeś do niewoli stu Włochów, przeliczyliśmy, jest ich dziewięćdziesięciu trzech, więc gdzie jest siedmiu?
– A kto by ich liczył??? – pytam
– Więc nie licząc dołożyłeś do stu, a raport do dowódcy już poszedł. Skąd ja teraz wezmę siedmiu Włochów?
***
Kiedy dotarliśmy do Koenigsberga widać było że ludność tylko co opuściła domostwa, nawet jajecznica na patelni stała jeszcze gorąca. Wszystko porzucone. Przyszedł do mnie jeden ze zwiadowców i mówi:
– Kapitanie, można wysłać paczkę, masz co?
– Nie, nie mam.
Pozbierał z jednego z pomieszczeń różne rzeczy – obrusy, damskie buty, futro z lisów i mówi:
– To będzie dla ciebie.
Po wojnie matka mnie pytała – Coś ty za przesyłkę tu wysłał? Po pierwsze buty, rozmiar 38 nikomu niepotrzebne. Myślałam że w środku jest coś cennego, rozprułam szwy ale nie było niczego.
To był jedyny taki przypadek i to dzięki moim zwiadowcom, że coś na swój adres wysłałem. A tak niczego nie grabiliśmy, nikogo nie zabijaliśmy, z miejscową ludnością żadnych zatargów.

Powiązane artykuły

3 komentarzy do “Wspomnienia weteranów

  1. Emi

    Jakie to szczęście, że żyjemy w wolnym kraju i radziecka propaganda nas już nie dotyczy:) Znamy naszą historię i nie musimy w milczeniu znosić kłamstw, a co najważniejsze znamy prawdę, wiemy i możemy mówić o tym głośno jak wyglądało wyzwalanie Polski przez radzieckiego brata. Nasze babki i prababki ( zależności od naszego wieku) przeżyły wiele dramatów z powodu „wyzwolicieli”, rodzinne historie pełne są bolesnych szczegółów i o tym na szczęście wolno nam pamiętać. Pozdrawiam.

  2. Guru

    Emi, podpisuje się rękami o nogami!

  3. co za gosć

    Akurat, wszystkie miasta Prus zostały przez Armię Czerwoną spalone, Treuburg dzisiejsze Olecko w ogóle nie było bronioneprzez Niemców – Czerwono Armiści aby dostać medale za zdobycie miasta wymyślali historię o cztero- pasmowej linii obronnej miasta,dla nie poznaki spalili miasto twierdząc, że to wynik ciężkich działań wojennych ,wcześniej oczywiście rabując każdy dom w mieście.