Podróżujący po okręgu kaliningradzkim mogli spotkać się z sytuacją, widoczną na fotografii. Dla niezorientowanych wyjaśniamy, że chodzi o przejazdy kolejowe, na których oprócz standardowych szlabanów i świateł montowane są zapadnie. Zapadnie otwierają się automatycznie w chwili gdy włączone jest czerwone światło i opuszczone są szlabany. Jaka jest ich rola?? Pomagają tym, którym szlaban i światła to za mało, by zauważyć że dalej są tylko tory i niebezpieczeństwo.
Skąd ten wstęp?? Otóż jest w Gołdapi miejsce zaklęte (nie mylić z magicznym), w którym ani znaki zakazu, ani mandaty, ani informacje, ani sugestie skierowane pod adresem kierowców nie wystarczają.
Ulica Szkolna w Gołdapi. Wzdłuż szkoły ciągnie się placyk, który od lat, posiadacze pojazdów traktują jak parking. Mimo uciążliwości jakie sprawia, mimo bardziej i mniej formalnych zakazów, mimo zagrożeń jakie niesie parkowanie nie można dzikiego parkingu zlikwidować.
Na ścianie szkoły wywieszone zostały informacje o zagrożeniu jakie stanowi spadający z dachu śnieg. W tym roku co najmniej dwa samochody zostały uszkodzone przez spadające sople. Poszkodowani zgłaszają się do dyrekcji szkoły z żądaniami odszkodowania, nie zdając sobie sprawy z tego, że swoim postępowaniem sami przyczyniają się do powstania zagrożenia. Nadmiar śniegu można usunąć tylko ze zwyżki, którą należy podjechać jak najbliżej budynku. Nie jest to możliwe, gdyż dojazd blokują parkujące tam całymi dniami samochody.
Kolejne zagrożenie to ruch pieszych. Ulica jest na tyle wąska że wprowadzony na niej został ruch jednokierunkowy. Od strony ulicy Paderewskiego można swobodnie dojść do szkoły chodnikiem natomiast od strony ulicy Armii Krajowej korzystanie z chodnika nie jest możliwe. Dzieci dochodzące do szkoły i wracające z niej zmuszone są do korzystania z jezdni.
Szkoła chcąc uniknąć wszystkich tych problemów prowizorycznie odgradza teren. Taśmy są zrywane a samochody parkują nadal. Dodajmy, że w świetle prawa szkoła nie ma prawa tego robić ponieważ nie jest właścicielem gruntu.
W naszej ocenie sprawa jest dość klarowna i nie powinna stanowić problemu.. Przy wjeździe na ulicę Szkolną po obu stronach ustawione są znaki zakazu zatrzymywania i postoju z tym że ten z lewej strony wyłącza pojazdy dowożące dzieci do szkoły. Szczegółowe warunki parkowania na chodniku określa artykuł 47 kodeksu drogowego. Na zdjęciu widzimy, że teren jest częścią działki nr 898 – stanowiącej ulicę Szkolną a granica działki biegnie po obrysie budynku. Wniosek z tego że placyk nie jest częścią posesji szkoły a elementem drogi (chodnikiem) i znaki dotyczą również dzikiego parkingu a parkowanie w tym miejscu jest łamaniem prawa.
Czy jest jakieś rozwiązanie problemu? Proponujemy następujące postępowanie:
– nasilić patrole służb odpowiedzialnych za egzekwowanie obowiązującego prawa; jeśli to nie wystarczy wtedy:
– zainstalować słupki (chociażby takie jak przy placu Zwycięstwa – pozwalają na swobodny ruch pieszy a skutecznie blokują wjazd); jeśli to nie wystarczy wtedy:
– skorzystać z radzieckiej myśli technicznej i wybudować zapadnie.
Odzyskanie dla potrzeb szkoły terenu przyniosłoby same korzyści. W chwili obecnej autobusy dowożące dzieci do szkoły zatrzymują się bezpośrednio na jezdni, tamując jednocześnie ruch. Wysiadające dzieci zmuszone są przechodzić przez jezdnię w nieoznakowanym miejscu. Wykonanie zatoczki dla autobusu poprawi przede wszystkim bezpieczeństwo maluchów.
Czy to nie nadgorliwosc redakcji? Wypadku tam nie było żadnego a ludzie mają gdzie zaparkowac samochód, coraz wiekszy z tym problem.
Proponuję wybudować parking na „Orliku ” i nie będzie problemu.
Bardzo często zatrzymują się tam samochody rodziców, którzy przyjechali np. odebrać dzieci ze świetlicy. Wtedy przecież trzeba zostawić gdzieś samochód na te kilka minut.
Do B :
Jest duży parking koło Orlika, tam można zostawić samochód i odebrać dziecko ze szkoły. Miejsca pod dostatkiem.
DO Mieszkańca:
Czy musi dojść do wypadku, aby wreszcie samochody przestały tam parkować?
Może tym razem bądźmy mądrzy przed szkodą?! Przecież chodzi tu o Nasze dzieci! Parking przy Orliku jest bardzo dobrym miejscem do zatrzymania samochodu, kiedy przywozi się i odwozi dzieci. Trochę wyobraźni
ale parking przy orliku stał się także miejscem parkingowym mieszkańców okolicznych budynków i wcale az tak duzo miejsca rodzicom nie zostaje …
Czy artykuł pisała osoba związana w jakiś sposób z dyrekcją szkoły? Moim zdaniem tak. To po pierwsze. Po drugie, skoro zostały uszkodzone samochody, to aż się boję pomyśleć co by się stało gdyby ten śnieg spadł na dziecko idące chodnikiem! Drogi więc kolego, do dyrekcji należy obowiązek bezpiecznego usuwania śniegu z dachu. Koniec i kropka. Tak samo jest z samochodami, jak śnieg spadł z dachu i je uszkodził to dyrekcja ponosi za to odpowiedzialność! A to czy pojazdy parkują tam w sposób niezgodny z przepisami to jest odrębna sprawa. Mogłeś kolego zrobić zdjęcia z numerami pojazdów i zgłosić to odpowiednim organom. Najlepiej Straży Miejskiej bo wtedy ewentualne mandaty zasiliłyby konto Urzędu Miejskiego, bo w przypadku policji wpłynęłyby do budżetu państwa. Dalej jednak to dyrekcja odpowiada za spadający z dachu śnieg a nie są temu winne stojace tam pojazdy czy też przechodzący ludzie!
Do Harrego:
Proszę dokładnie przeczytać artykuł: „Na ścianie szkoły wywieszone zostały informacje o zagrożeniu jakie stanowi spadający z dachu śnieg. (…) Nadmiar śniegu można usunąć tylko ze zwyżki, którą należy podjechać jak najbliżej budynku.”
Dyrekcja nie zamierza unikać obowiązku usuwania nadmiaru śniegu, ale jak wynika to z treści zacytowanego zdania jest to niemożliwe w sytuacji gdy parkują tam samochody.
Ponadto jeśli samochód został zaparkowany w miejscu do tego nie przeznaczonym to właściciel samochodu robi to na własną odpowiedzialność, ale stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa dzieci ponieważ utrudnia usunięcie śniegu z dachu.
A jeżeli chodzi o pierwszy „zarzut” – potwierdzam, że osoba która pisała ten tekst, jest osobą mi bliską.
Głupia rada kolego. Namawiasz do donośicielstwa. Jak coś mi przeszkadza to mam zbierać dowody i zanieś na policje albo do straży miejskiej? To oni nie potrafią tego zauważyć? Chyba nie po to wydaje sie podatki na utrzymanie porzadku w m,ieście .
Jestem matką , przyprowadzam dziecko do szkoły. Niekiedy samochody parkują przed wejściem do szkoły. Tam naprawdę jest niebezpiecznie. Nie czekajmy aż dojdzie do tragedii.Po co robić zamieszanie, ludzie macie duży parking koło orlika .