W sobotę mieliśmy okazję uczestniczenia w bardzo interesującym spotkaniu, które odbywało się Giżycku. W jednym z tamtejszych hoteli miała bowiem miejsce prezentacja i dyskusja o historii miasta w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Rozmowy nie omijały tematów trudnych, choćby sytuacji Niemców i Mazurów w tym okresie.
Prelegenci podzielili się rolami – poeta i dziennikarz Wojciech Darski zebrał artykuły prasowe z tamtych lat, które charakteryzował specyficzny (w dzisiejszym odbiorze egzotyczny) język. Odkrył też kilka ciekawostek. Jedną z nich jest fakt, że w owych czasach Giżycko, uznawane już za ważny ośrodek turystyczny Warmii i Mazur, nie miało z turystyki żadnych dochodów, gdyż te dzieliła centrala. Podobnie zresztą było z innymi podobnymi ośrodkami w Polsce. Ciekawe były plany giżyckiego samorządu w latach siedemdziesiątych – jeden z naczelników obiecywał np., że „już wkrótce” herbatę będzie można wypić w batyskafie zanurzonym w Niegocinie (chociaż i część gołdapian zapewne pamięta pomysł kolei krzesełkowej z Pięknej Góry do wieży ciśnień).
Dr Robert Kempa mówił o trudnych losach Mazurów w okresie powojennym, poruszył problem osamotnienia ludności z mazurskimi i niemieckimi korzeniami. A opowiadał autorytatywnie, gdyż sam pochodzi z rodziny tutejszych autochtonów. Wspominał dziadka, który miał jeszcze w pierwszych latach powojennych wielkie gospodarstwo i jak potem telewizja niemiecka pokazała go z łopatką w maleńkim ogródku.
Prof. Wojciech Łukowski potraktował problem socjologicznie, wspominając między innymi dom, w którym się wychowywał wśród rodzin pochodzących z różnych części Polski. Co ciekawe w owym domu znajduje się obecnie hotel, w którym odbywało się spotkanie. Swoimi wspomnieniami dzielili się najstarsi Giżycczanie. Np. jedna z osób z sentymentem wspominała czyny społeczne. Dyskusja spotkała się z dużym zainteresowaniem, gdyż na sali nie było wolnych miejsc.
Mimo to w tym przedsięwzięciu chyba najbardziej godne uwagi jest traktowanie historii lokalnej przez Wspólnotę Mazurską – bez przekłamań, z udziałem w cyklicznych dyskusjach osób o różnych korzeniach narodowościowych (wśród pierwszych członków Wspólnoty byli również gołdapianie).
Chociaż trzeba przyznać, że i Gołdap aspekcie przełamywania historycznych barier ma się też czym pochwalić, co podkreślił kiedyś premier Donald Tusk w wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet, brakuje chyba jednak grupy animującej podobne spotkania i dyskusje, choć niewykluczone, że będzie próbował to stopniowo nadrobić dział zbiorów specjalnych Biblioteki Publicznej, który chętnie przyjmuje stare artykuły o Gołdapi (np. z „Gazety Białostockiej”), kroniki, dokumenty i fotografie. Jest pomysł na sformalizowanie aktywnej grupy osób interesujących się historią Gołdapi.