Rekord trasy, rekordowo liczny peleton i rekordowo wysoka temperatura na trasie – tak krótko można scharakteryzować IV edycję Ultramaratonu Kolarskiego Pierścień Tysiąca Jezior, który w miniony weekend rozegrany został na szosach Warmii, Mazur i Podlasia. Mimo ciężkich warunków z trudami maratonu poradziła sobie większość, spośród ponad setki startujących kolarzy.
Trasa tegorocznej edycji liczyła 610 kilometrów długości i prowadziła przez malownicze tereny Północno-Wschodniej Polski. Po drodze na uczestników czekało dziesięć punktów kontrolnych na których mogli pożywić się i odpocząć. Już za półmetkiem trasy, w Augustowie zlokalizowano Duży Punkt Kontrolny, gdzie istniała możliwość noclegu oraz zjedzenia ciepłego posiłku. Dzięki uprzejmości firmy KX Bike w bazie zawodów istniała możliwość przeglądu roweru, a w wybranych miejscach na trasie kolarze mogli dokonać ewentualnych napraw sprzętu.
Na starcie Pierścienia Tysiąca Jezior stanęła absolutna krajowa czołówka kolarstwa długodystansowego w tym Zdzisław Kalinowski (były rekordzista Guinessa w jeździe 24-godzinnej), Remigiusz Ornowski (ubiegły zwycięzca i rekordzista prestiżowego Bałtyk Bieszczady Tour) czy Agata Wójcikiewicz (rekordzistka BBT w kategorii kobiet). Faworyci nie zawiedli do końca walcząc o jak najlepszy rezultat.
Na mecie w Lubominie ponownie jak przed rokiem, najszybszy okazał się gdańszczanin Remigiusz Ornowski, który najwyższe miejsce na podium podzielił z Ryszardem Hercem. Padł też nowy rekord trasy, który od dziś wynosi 21 godzin i 16 minut. Trzecie miejsce zajął były zawodnik kolarskiej elity – Wojciech Jaśniewicz. W gronie kobiet bezapelacyjne pierwsze miejsce zajęła faworyzowana Wójcikiewicz. Imponujący jest fakt, że zanotowany przez nią wynik 21 godzin 39 minut okazał się piątym wynikiem w klasyfikacji open.
Tak naprawdę, zwycięzcami IV edycji Pierścienia Tysiąca Jezior okazali się jednak wszyscy, którzy w blisko 35-stopniowym upale zdołali pokonać całą trasę maratonu. Jak dobrze przygotowani byli uczestnicy niech świadczy fakt, że z trasy wycofało się jedynie dziewięciu zawodników. Wygląda, więc na to, że nagroda główna w postaci porcji pieczonego dzika stanowiła niezwykle silną motywację dla śmiałków walczących z morderczym dystansem.
Pozytywnie zakręceni wariaci 😉 Gratulacje