Mam nadzieję że wszystkie gołdapskie pisiory wysłuchali przemówienia maciarka Macierewicza, który chciał likwidacji 15 pułku. I który krzyczał przez kogo pisiorków rodziny mają pracę w jednostce wojskowej. Panie Premierze Tusk jak miło było słuchać, że to przez Pana nadal w Gołdapi jest jednostka.
Dnia 25 września 2007 r. odwiedził 15 Gołdapski Pułk Przeciwlotniczy Śp. Aleksander Szczygło / zginął uczestnicząc w delegacji do Smoleńska/ Minister Obrony Narodowej w Rządzie PIS i przekazał informację, że decyzją ówczesnego Rządu PIS, odstąpiono od planów likwidacji Pułku, tak więc pozostaje on i będzie rozwijał się. Tak więc rodziny „pisiorków”, jak Pan napisał wiedziały komu zawdzięczają stanowiska pracy i dzielili się tą informacją z innymi mieszkańcami Gołdapi. Pamiętamy tamte czasy, bo istnienie Jednostki ważne było wszystkim Gołdapianom, więc i trudno zapomnieć postać Pana Ministra.
Pan Szczygło zasłużył na dobre wspomnienie ale jego działanie nie zaprzecza paskudnym działaniom Antoniego Macierewicza. Antoni Macierewicz zasłużył na pogardę gołdapian.
Chyba jednak „Tylko Po” miał w zamiarze pominąć zasługi Śp. Pana Ministra Szczygło, przypisując je innym. Nie należy podawać nieprawdziwych informacji, bo nie zawsze „środki uświęcają cel”. Niestety człowiek Ten nie żyje, nie upomni się za siebie, ale Jego zasługi są w pamięci Gołdapian i my mamy obowiązek je przypominać tym, którzy ich nie pamiętają i prostować podawaną nieprawdę.
Wszystko prawda, dobre słowo dla śp. ministra Szczygło a żyjącemu Antoniemu Macierewiczowi wstyd i pogarda. „Za swe zbrodnie za swe zbytki idź do piekła boś ty brzydki”!
Najpierw min. Szczygło z pis razem z Antonim Macierewiczem likwidował gołdapską jednostkę wojskową, później wycofywał się z tej decyzji… (hm). Ale naszym bohaterem tamtych czasów poza premierem Donaldem Tuskiem jest ś.p. burmistrz Marek Miros. „Poruszył” on niebo i ziemię, aby pis wycofał się z decyzji o likwidacji naszej jednostki. Burmistrz Marek MIros wykonał tytaniczną pracę, dotarł do „wszystkich świętych” ze świta armii i polityki, i – dokonał cudu. Ocalił 15 Gołdapski pułk przeciwlotniczy. Pamiętajmy burmistrza Marka Mirosa.
Szanowny Piotrze. Jednego i Drugiego nie ma już wśród nas i żenujące jest wdeptywanie w ziemię Tego, który zdecydował w dalsze istnienie Pułku na naszej ty ziemi, zaś pianie peanów na cześć Drugiego. Czy aby to nie jest zakłamywanie rzeczywistości z powodów politycznych? Dobry obyczaj: nie mówić źle o zmarłych.
To bardzo potrzebny i wiele wyjaśniający wpis. Byłem świadkiem tamtych wydarzeń, bezpośrednim. Sztuka dyplomacji, poświęcanie własnych ambicji i życia aby uratować dla Gołdapi pułk to był znak rozpoznawczy Marka Mirosa. Ludzie nie wiedzą i nie mają pojęcia ile zawdzięczają temu wielkiemu człowiekowi. Nie wszystko nadaje się aby publikować publicznie ale kiedyś powstanie – wierzę w to – rzetelna biografia Marka Mirosa w której nie zabraknie smaczków z jego działalności – bez żadnych wątpliwosci – wyłacznie pozytywnej. A dotarcie do Szczygły czy innych polityków z innej niz Marka bajki powinno być opisywane w podręcznikach skutecznego polityka.
Jednym z wielkich dokonań Marka Mirosa jest bez wątpienia istnienie jednostki wojskowej, jedną z największych hańb jest popieranie przez gołdapian Macierewicza i innych polityków, których naziwska powinny być pisane cyrylicą.
Na litość boską trochę ciszej nad tą trumną. Burmistrz MM nie był krysztalowa postacią .większość o tym pamięta a jedynie dobre wychowanie nie pozwala im pisać mówić złych rzeczy o zmarłym…. Stąd mój apel o zachowanie rozsądku w pisaniu pochlebstw i stawiane pomników ,nazwa ulicy wystarczy ,aż nad to.
Narzeka pan radny na obieg korespondencji pomiędzy Radą Miejską a Urzędem. I słusznie. Należy jednak pamiętać, że osobą która tym się zajmuje i zasiada w pomieszczeniu nr 4 urzędu to chyba przede wszystkim pani Katarzyna Krusznic. A jak się z tego wywiązuje widać po nie tylko Pana reakcjach. Bardzo słabo. Poprzednia osoba, pani Róża Popławska była w tej materii o wiele wiele lepsza. Czas także tu na zmiany personalne.
Sprawa tzw „bocianich ścieżek rowerowych” trąci jakimś poważnym szwindlem albo mówiąc po prostu – śmierdzi. Bo dokładnie pokazał to i Maciej Kordjak i swoimi pytaniami Zbigniew Makarewicz (przy okazji, reszta radnych , z niewielkim wyjątkiem niewiele wnoszącego głosu Wojciecha Hołdyńskiego, dostojnie milczała, a chodzi o kolejne miliony z miejskiej czyli naszej kasy!!!) . Gość Rady Tomasz Roszkowski pokazywał , albo starał się pokazywać na naprędce przygotowanej mapie, (jak można być tak nieprzygotowanym!!!) przebieg planowanych szlaków. I jeżeli rzeczywiście NOWE szlaki rowerowe mają w wielu procentach przebiegać przez dotychczasowe trasy Green Velo, które w wielu miejscach nie wymagają aż milionowych nakładów na poprawę, no to jest to tak nielogiczne wydawanie pieniędzy, że cała sprawa ocoera się o zainteresowanie prokuratury. Bo jeśli jeden kilometr oznakowania OZNAKOWANIA!!! trasy ma kosztować 11 tys. zł a są dowody na to, że taka kwota nie powinna być wyższa niż 500-600 zł , no to o czym tu mowa? O oszustwie i naciąganiu gminy! Jak dobrze zrozumiałem na tym odcinku jaki ma przebiegać przez naszą gminę (a przecież w zdecydowanej większości już przebiega i jest dostępny!) mają być wybudowane dwa tzw Miejsca Odpoczynku Rowerzystów, za kwotę 600 tys. zł to pytam? Czy to będą murowane budynki z łaźniami, miejscami noclegowymi? Bo za 300 tys. zł to chyba coś takiego można wybudować! Idąc dalej, zrozumiałbym jakoś gdyby część naszego odcinka Green Velo, który od początku był stworzony trochę na siłę i biegnie w wielu miejscach drogami szutrowymi gdzie nie trzeba było wiele robić, zrozumiałbym gdyby te odcinki zostały w ramach tego nowego projektu np pokryte inną nawierzchnią, wtedy ok, jest to uzasadniony wydatek bo szlaki by zyskały. Ale TU SIĘ O TYM NIE MÓWI! Pan Roszkowski trochę mętnie coś tam opowiada, że „niektóre nawierzchnie zostaną zmienione”. No, kuriozalna sytuacja. Niech może dla dobra sprawy „ojcowie” projektu przysyłają do gminy, która ma wyłożyć nawet te 10% (ale summa summarum to i tak miliony!) osobę kompetentną i przygotowaną do przedstawienia projektu i dyskusji. Sam przebieg „nowych ” tras też pozostawia wiele do życzenia co wskazał choćby Z. Makarewicz na przykładzie jednej z jednokierunkowych ulic, którą miałaby przebiegać trasa. A sprawa wcześniejszego przysłania radnym mapy bez zaznaczenia istniejącego od lat Zalewu to po prostu kpina i kolejny dowód niekompetencji „ojców” projektu. Oby tylko niekompetencji a nie czego innego… Ta sprawa wymaga naprawdę rzetelnego przyjrzenia się bo chyba nikt nie chciałby aby stało się tak jak z ZPL, gdzie nie dostrzeżono szwindlu z projektem na samym początku i potem już brnięto, brnięto, brnięto, razem z milionami z budżetu. Obaj radni, Kordjak i Makarewicz zrobili na Sesji co do nich należy, jeśli nie można liczyć na nikogo innego , liczmy, że ci dwaj nie dopuszczą do utracenia pieniędzy i przekonają do tego resztę tej Rady. Bo ich dwa głosy oczywiście niewiele znaczą. I ostatnia kwestia. Jeśli jednym z „ojców” tego projektu jest także pan starosta to też radziłbym żeby rzetelnie przyjrzał się temu co firmuje swoim nazwiskiem.
Porażka aparatu urzędniczego. Niestety Konrad nie udźwignął i nie udźwignie juz roli. Dopuścił do tego by na sesji tak potrzebny projekt i inwestycje zostały przedstawione aż tak nieprofesjonalnie by nie powiedzieć niedbale. Nie ogrania nasz burmistrz wielu spraw a już najmniej roli ją mu przypisuje prawo – czyli odpowiedzialności za całość spraw. Nie można skutecznie zarządzać bez biurokracji a ta schodzi na psy. Nie udźwignłą roli Konrad i nie udźwignie już. Mija rok od wyborów i to jest najlepszy i chyba jedyny dobry czas na wprowadzanei zmian. Zgodził się na kontynuację rządów Lutego i to jego największy grzech.
Już ne zagłosuję.
Co do wystąpienia mieszkańca pana Andrzeja Tobolskiego z wnioskami dotyczącymi pani sekretarz Anny Rawinis. W większości osobiście zgadzam się, może z wyjątkiem tej „wycieczki” do Chin. Pan Andrzej nazywa ten wyjazd „wycieczką”, może tak było ale oficjalnie była to podróż służbowa, za nasze pieniądze. Podróż, która jak do tej pory nie przyniosła absolutnie żadnych korzyści naszej gminie, a przynajmniej nic o tym publicznie nie wiadomo. Jednakże należy pamiętać, że nie każdy wyjazd musi zawsze kończyć się podpisaniem kontraktu na budowę fabryki gwoździ i stworzeniem naszym mieszkańcom tysiąca miejsc pracy. Wyjaśniając tę sprawę ja raczej poprosiłbym najpierw o program tego wyjazdu, zakładane cele, przebieg wyjazdu, przeprowadzone rozmowy, z kim i na jaki temat. Dopiero potem po przejrzeniu dokumentów wyciągałbym wnioski i zadawał pytania, bo – powtarzam – nie zawsze wyjazd kończy się praktycznym sukcesem. Z drugiej strony dodam, że może nie warto szukać tych „sukcesów” w tak odległych egzotycznych miejscach. Jeśli już Chiny to można stosowne pytania zadać np w ambasadzie tego kraju, są tam odpowiedni urzędnicy do rozmów o współpracy gospodarczej czy choćby kulturalnej, nie trzeba zaraz w ciemno jechać do Chin za grube publiczne pieniądze. „Sukcesów” można szukać bliżej np na Litwie, w Czechach, Słowacji, Niemczech. A jeśli chodzi o wniosek w sprawie wyciągnięcia konsekwencji wobec Komendanta Straży Miejskiej to niestety jest wg mnie nietrafiony. Byłby trafiony gdyby pan Andrzej Tobolski wskazał nmielegalne składowiska odpadów a komendant Werchowicz by na to nie zareagował. Tymczasem sam pan Tobolski mówi na Sesji, że „sprawa toczyła się i w prokuraturze i w Sądzie Rejonowym w Olecku” . No to pytam, jak te sprawy tam trafiły? Same? Zwracam też uwagę, że pan Tobolski sugeruje wyciągnięcie konsekwencji tylko wobec komendanta Werchowicza a milczy w sprawie „kilku urzędników Wydziału Ochrony Środowiska urzędu” którym też jednocześnie te nielegalne wysypiska wskazywał!. O czym to świadczy? Czy przypadkiem nie świadczy o osobistej niechęci pana Tobolskiego do komendanta Straży. Dlaczego? Może wystarczy prześledzić ile razy obaj panowie spotykali się w Sądzie, i dlaczego. Natomiast zupełnie inną i niezwykle poważną sprawą jest sama sprawa powrotu do tematu, bardzo istotnego z punktu widzenia ekologicznego bezpieczeństwa naszego terenu. Należy rzetelnie ponownie przyjrzeć się tym nielegalnym wysypiskom skoro one istnieją. Bo jak na razie nie zaprzeczają ich istnieniu ani wymienieni pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska ani sam komendant Straży. Jednak zarzucanie mu bezczynności jest bardzo prywatnym i wręcz złośliwym podejściem do sprawy. Bo wydaje się, że dziś po zmianie władzy w kraju nasze instytucje sądownicze mogą zupełnie inaczej podejść i do sprawy tych wysypisk i innych dotyczących naszej gminy , które swego czasu zostały rzeczywiście albo zamiecione pod dywan albo potraktowane tak aby „swój nie poniósł konsekwencji”.
Wybudowanie na odpowiednim poziomie ulicy Bocznej, bez względu na to czy mieszka tam radny Dołęga czy by nie mieszkał, jest konieczne choćby dlatego, że wokół i wzdłuż tej ulicy wyrosło już dużo bardzo ładnych domów, i powstają kolejne. Można by wręcz już zakładać, że w tamtym rejonie tworzy się całkie spore osiedle, np Osiedle Boczne :), bo rzeczywiście nie jest to przecież centrum miasta. A co do radnego Dołęgi i innych radnych, to co? To jeśli jakiś radny mieszka przy jakiejś ulicy to, broń Boże!, nie należy jej poprawiać bo to wiadomo – dla radnego. Tak? Bardzo głupie byłoby takie podejście do spraw społecznych.
Mijają już trzy dni od sesji, a odsłuchać jej nagrania dalej nie można. Co chce ukryć Rawinis i inni?
Może Redaktor zapytać o przyczyny braku nagrania?
Mam nadzieję że wszystkie gołdapskie pisiory wysłuchali przemówienia maciarka Macierewicza, który chciał likwidacji 15 pułku. I który krzyczał przez kogo pisiorków rodziny mają pracę w jednostce wojskowej. Panie Premierze Tusk jak miło było słuchać, że to przez Pana nadal w Gołdapi jest jednostka.
Dnia 25 września 2007 r. odwiedził 15 Gołdapski Pułk Przeciwlotniczy Śp. Aleksander Szczygło / zginął uczestnicząc w delegacji do Smoleńska/ Minister Obrony Narodowej w Rządzie PIS i przekazał informację, że decyzją ówczesnego Rządu PIS, odstąpiono od planów likwidacji Pułku, tak więc pozostaje on i będzie rozwijał się. Tak więc rodziny „pisiorków”, jak Pan napisał wiedziały komu zawdzięczają stanowiska pracy i dzielili się tą informacją z innymi mieszkańcami Gołdapi. Pamiętamy tamte czasy, bo istnienie Jednostki ważne było wszystkim Gołdapianom, więc i trudno zapomnieć postać Pana Ministra.
Pan Szczygło zasłużył na dobre wspomnienie ale jego działanie nie zaprzecza paskudnym działaniom Antoniego Macierewicza. Antoni Macierewicz zasłużył na pogardę gołdapian.
Chyba jednak „Tylko Po” miał w zamiarze pominąć zasługi Śp. Pana Ministra Szczygło, przypisując je innym. Nie należy podawać nieprawdziwych informacji, bo nie zawsze „środki uświęcają cel”. Niestety człowiek Ten nie żyje, nie upomni się za siebie, ale Jego zasługi są w pamięci Gołdapian i my mamy obowiązek je przypominać tym, którzy ich nie pamiętają i prostować podawaną nieprawdę.
Wszystko prawda, dobre słowo dla śp. ministra Szczygło a żyjącemu Antoniemu Macierewiczowi wstyd i pogarda. „Za swe zbrodnie za swe zbytki idź do piekła boś ty brzydki”!
Najpierw min. Szczygło z pis razem z Antonim Macierewiczem likwidował gołdapską jednostkę wojskową, później wycofywał się z tej decyzji… (hm). Ale naszym bohaterem tamtych czasów poza premierem Donaldem Tuskiem jest ś.p. burmistrz Marek Miros. „Poruszył” on niebo i ziemię, aby pis wycofał się z decyzji o likwidacji naszej jednostki. Burmistrz Marek MIros wykonał tytaniczną pracę, dotarł do „wszystkich świętych” ze świta armii i polityki, i – dokonał cudu. Ocalił 15 Gołdapski pułk przeciwlotniczy. Pamiętajmy burmistrza Marka Mirosa.
Szanowny Piotrze. Jednego i Drugiego nie ma już wśród nas i żenujące jest wdeptywanie w ziemię Tego, który zdecydował w dalsze istnienie Pułku na naszej ty ziemi, zaś pianie peanów na cześć Drugiego. Czy aby to nie jest zakłamywanie rzeczywistości z powodów politycznych? Dobry obyczaj: nie mówić źle o zmarłych.
Tak było i tego się trzymajmy.
To bardzo potrzebny i wiele wyjaśniający wpis. Byłem świadkiem tamtych wydarzeń, bezpośrednim. Sztuka dyplomacji, poświęcanie własnych ambicji i życia aby uratować dla Gołdapi pułk to był znak rozpoznawczy Marka Mirosa. Ludzie nie wiedzą i nie mają pojęcia ile zawdzięczają temu wielkiemu człowiekowi. Nie wszystko nadaje się aby publikować publicznie ale kiedyś powstanie – wierzę w to – rzetelna biografia Marka Mirosa w której nie zabraknie smaczków z jego działalności – bez żadnych wątpliwosci – wyłacznie pozytywnej. A dotarcie do Szczygły czy innych polityków z innej niz Marka bajki powinno być opisywane w podręcznikach skutecznego polityka.
Jednym z wielkich dokonań Marka Mirosa jest bez wątpienia istnienie jednostki wojskowej, jedną z największych hańb jest popieranie przez gołdapian Macierewicza i innych polityków, których naziwska powinny być pisane cyrylicą.
Złpte i prawdziwe słowa. Ale że Piotr swojej ogromnej roli tu przy okazji nie zaznaczył to dziwne. Zawsze zaznacza i podkreśla.
Na litość boską trochę ciszej nad tą trumną. Burmistrz MM nie był krysztalowa postacią .większość o tym pamięta a jedynie dobre wychowanie nie pozwala im pisać mówić złych rzeczy o zmarłym…. Stąd mój apel o zachowanie rozsądku w pisaniu pochlebstw i stawiane pomników ,nazwa ulicy wystarczy ,aż nad to.
Czyli popieramy słowa pani Wiesi – o zmarłych ani jednego złego słowa, prawda? 🙂
Nawet najświętsi nie byli takimi świętymi jak nam się oficjalnie podaje.
Narzeka pan radny na obieg korespondencji pomiędzy Radą Miejską a Urzędem. I słusznie. Należy jednak pamiętać, że osobą która tym się zajmuje i zasiada w pomieszczeniu nr 4 urzędu to chyba przede wszystkim pani Katarzyna Krusznic. A jak się z tego wywiązuje widać po nie tylko Pana reakcjach. Bardzo słabo. Poprzednia osoba, pani Róża Popławska była w tej materii o wiele wiele lepsza. Czas także tu na zmiany personalne.
Sprawa tzw „bocianich ścieżek rowerowych” trąci jakimś poważnym szwindlem albo mówiąc po prostu – śmierdzi. Bo dokładnie pokazał to i Maciej Kordjak i swoimi pytaniami Zbigniew Makarewicz (przy okazji, reszta radnych , z niewielkim wyjątkiem niewiele wnoszącego głosu Wojciecha Hołdyńskiego, dostojnie milczała, a chodzi o kolejne miliony z miejskiej czyli naszej kasy!!!) . Gość Rady Tomasz Roszkowski pokazywał , albo starał się pokazywać na naprędce przygotowanej mapie, (jak można być tak nieprzygotowanym!!!) przebieg planowanych szlaków. I jeżeli rzeczywiście NOWE szlaki rowerowe mają w wielu procentach przebiegać przez dotychczasowe trasy Green Velo, które w wielu miejscach nie wymagają aż milionowych nakładów na poprawę, no to jest to tak nielogiczne wydawanie pieniędzy, że cała sprawa ocoera się o zainteresowanie prokuratury. Bo jeśli jeden kilometr oznakowania OZNAKOWANIA!!! trasy ma kosztować 11 tys. zł a są dowody na to, że taka kwota nie powinna być wyższa niż 500-600 zł , no to o czym tu mowa? O oszustwie i naciąganiu gminy! Jak dobrze zrozumiałem na tym odcinku jaki ma przebiegać przez naszą gminę (a przecież w zdecydowanej większości już przebiega i jest dostępny!) mają być wybudowane dwa tzw Miejsca Odpoczynku Rowerzystów, za kwotę 600 tys. zł to pytam? Czy to będą murowane budynki z łaźniami, miejscami noclegowymi? Bo za 300 tys. zł to chyba coś takiego można wybudować! Idąc dalej, zrozumiałbym jakoś gdyby część naszego odcinka Green Velo, który od początku był stworzony trochę na siłę i biegnie w wielu miejscach drogami szutrowymi gdzie nie trzeba było wiele robić, zrozumiałbym gdyby te odcinki zostały w ramach tego nowego projektu np pokryte inną nawierzchnią, wtedy ok, jest to uzasadniony wydatek bo szlaki by zyskały. Ale TU SIĘ O TYM NIE MÓWI! Pan Roszkowski trochę mętnie coś tam opowiada, że „niektóre nawierzchnie zostaną zmienione”. No, kuriozalna sytuacja. Niech może dla dobra sprawy „ojcowie” projektu przysyłają do gminy, która ma wyłożyć nawet te 10% (ale summa summarum to i tak miliony!) osobę kompetentną i przygotowaną do przedstawienia projektu i dyskusji. Sam przebieg „nowych ” tras też pozostawia wiele do życzenia co wskazał choćby Z. Makarewicz na przykładzie jednej z jednokierunkowych ulic, którą miałaby przebiegać trasa. A sprawa wcześniejszego przysłania radnym mapy bez zaznaczenia istniejącego od lat Zalewu to po prostu kpina i kolejny dowód niekompetencji „ojców” projektu. Oby tylko niekompetencji a nie czego innego… Ta sprawa wymaga naprawdę rzetelnego przyjrzenia się bo chyba nikt nie chciałby aby stało się tak jak z ZPL, gdzie nie dostrzeżono szwindlu z projektem na samym początku i potem już brnięto, brnięto, brnięto, razem z milionami z budżetu. Obaj radni, Kordjak i Makarewicz zrobili na Sesji co do nich należy, jeśli nie można liczyć na nikogo innego , liczmy, że ci dwaj nie dopuszczą do utracenia pieniędzy i przekonają do tego resztę tej Rady. Bo ich dwa głosy oczywiście niewiele znaczą. I ostatnia kwestia. Jeśli jednym z „ojców” tego projektu jest także pan starosta to też radziłbym żeby rzetelnie przyjrzał się temu co firmuje swoim nazwiskiem.
Porażka aparatu urzędniczego. Niestety Konrad nie udźwignął i nie udźwignie juz roli. Dopuścił do tego by na sesji tak potrzebny projekt i inwestycje zostały przedstawione aż tak nieprofesjonalnie by nie powiedzieć niedbale. Nie ogrania nasz burmistrz wielu spraw a już najmniej roli ją mu przypisuje prawo – czyli odpowiedzialności za całość spraw. Nie można skutecznie zarządzać bez biurokracji a ta schodzi na psy. Nie udźwignłą roli Konrad i nie udźwignie już. Mija rok od wyborów i to jest najlepszy i chyba jedyny dobry czas na wprowadzanei zmian. Zgodził się na kontynuację rządów Lutego i to jego największy grzech.
Już ne zagłosuję.
Co do wystąpienia mieszkańca pana Andrzeja Tobolskiego z wnioskami dotyczącymi pani sekretarz Anny Rawinis. W większości osobiście zgadzam się, może z wyjątkiem tej „wycieczki” do Chin. Pan Andrzej nazywa ten wyjazd „wycieczką”, może tak było ale oficjalnie była to podróż służbowa, za nasze pieniądze. Podróż, która jak do tej pory nie przyniosła absolutnie żadnych korzyści naszej gminie, a przynajmniej nic o tym publicznie nie wiadomo. Jednakże należy pamiętać, że nie każdy wyjazd musi zawsze kończyć się podpisaniem kontraktu na budowę fabryki gwoździ i stworzeniem naszym mieszkańcom tysiąca miejsc pracy. Wyjaśniając tę sprawę ja raczej poprosiłbym najpierw o program tego wyjazdu, zakładane cele, przebieg wyjazdu, przeprowadzone rozmowy, z kim i na jaki temat. Dopiero potem po przejrzeniu dokumentów wyciągałbym wnioski i zadawał pytania, bo – powtarzam – nie zawsze wyjazd kończy się praktycznym sukcesem. Z drugiej strony dodam, że może nie warto szukać tych „sukcesów” w tak odległych egzotycznych miejscach. Jeśli już Chiny to można stosowne pytania zadać np w ambasadzie tego kraju, są tam odpowiedni urzędnicy do rozmów o współpracy gospodarczej czy choćby kulturalnej, nie trzeba zaraz w ciemno jechać do Chin za grube publiczne pieniądze. „Sukcesów” można szukać bliżej np na Litwie, w Czechach, Słowacji, Niemczech. A jeśli chodzi o wniosek w sprawie wyciągnięcia konsekwencji wobec Komendanta Straży Miejskiej to niestety jest wg mnie nietrafiony. Byłby trafiony gdyby pan Andrzej Tobolski wskazał nmielegalne składowiska odpadów a komendant Werchowicz by na to nie zareagował. Tymczasem sam pan Tobolski mówi na Sesji, że „sprawa toczyła się i w prokuraturze i w Sądzie Rejonowym w Olecku” . No to pytam, jak te sprawy tam trafiły? Same? Zwracam też uwagę, że pan Tobolski sugeruje wyciągnięcie konsekwencji tylko wobec komendanta Werchowicza a milczy w sprawie „kilku urzędników Wydziału Ochrony Środowiska urzędu” którym też jednocześnie te nielegalne wysypiska wskazywał!. O czym to świadczy? Czy przypadkiem nie świadczy o osobistej niechęci pana Tobolskiego do komendanta Straży. Dlaczego? Może wystarczy prześledzić ile razy obaj panowie spotykali się w Sądzie, i dlaczego. Natomiast zupełnie inną i niezwykle poważną sprawą jest sama sprawa powrotu do tematu, bardzo istotnego z punktu widzenia ekologicznego bezpieczeństwa naszego terenu. Należy rzetelnie ponownie przyjrzeć się tym nielegalnym wysypiskom skoro one istnieją. Bo jak na razie nie zaprzeczają ich istnieniu ani wymienieni pracownicy Wydziału Ochrony Środowiska ani sam komendant Straży. Jednak zarzucanie mu bezczynności jest bardzo prywatnym i wręcz złośliwym podejściem do sprawy. Bo wydaje się, że dziś po zmianie władzy w kraju nasze instytucje sądownicze mogą zupełnie inaczej podejść i do sprawy tych wysypisk i innych dotyczących naszej gminy , które swego czasu zostały rzeczywiście albo zamiecione pod dywan albo potraktowane tak aby „swój nie poniósł konsekwencji”.
Wybudowanie na odpowiednim poziomie ulicy Bocznej, bez względu na to czy mieszka tam radny Dołęga czy by nie mieszkał, jest konieczne choćby dlatego, że wokół i wzdłuż tej ulicy wyrosło już dużo bardzo ładnych domów, i powstają kolejne. Można by wręcz już zakładać, że w tamtym rejonie tworzy się całkie spore osiedle, np Osiedle Boczne :), bo rzeczywiście nie jest to przecież centrum miasta. A co do radnego Dołęgi i innych radnych, to co? To jeśli jakiś radny mieszka przy jakiejś ulicy to, broń Boże!, nie należy jej poprawiać bo to wiadomo – dla radnego. Tak? Bardzo głupie byłoby takie podejście do spraw społecznych.
Mijają już trzy dni od sesji, a odsłuchać jej nagrania dalej nie można. Co chce ukryć Rawinis i inni?
Może Redaktor zapytać o przyczyny braku nagrania?