Niżej polemika autora listu z tekstem o myślistwie. Co prawda z tekstem sponsorowanym, ale to nie oznacza, że nie dyskusyjnym.
Szanowna Redakcjo. Ze smutkiem, a i niejakim zażenowaniem odnajduję kolejny artykuł promujący zabijanie dla przyjemności ze szczególnym okrucieństwem dzikich zwierząt i ptaków.
Próbka – …” w tęsknocie za naturą i w potrzebie ochrony ekosystemów coraz więcej ludzi? zaczyna myśleć nad zostaniem myśliwymi „….
To czysta hipokryzja.
A powinno być – zaczyna myśleć nad rozpoczęciem zabijania zwierząt. Bo taki jest finał tej potrzeby ochrony ekosystemów .
I nie mówmy, że zabijanie może być tradycją.
Dla równowagi przytaczam fragment przedmowy autorstwa Olgi Tokarczuk do książki Zenona Kruczyńskiego pod tytułem FARBA ZNACZY KREW.
„Zobaczymy, że myślistwo może być nie tylko prymitywnym atawizmem, ale i chorobą uzależnieniową, neurotycznym zaburzeniem wyalienowanego z całej przyrody ludzkiego „ja”, dysfunkcją ludzkich samców owładniętych potrzebą dominacji, albo psychopatycznym brakiem wrażliwości. Takie spatologizowanie myślistwa (tak jak niedawno spatologizowano pedofilię) przyniesie nam ulgę, ponieważ w głębi duszy czujemy, że zabijanie zwierząt nie jest czymś normalnym i że zabijając, wykraczamy poza fundamentalne zasady etyczne.”
I tej wrażliwości życzę Redakcji i nam wszystkim.
NIECH ŻYJĄ !
Bruno Morus