Autor jednego z listów do redakcji poruszył problemy, obok których, moim zdaniem, nie powinno się przechodzić obojętnie. Idzie tu o parkingi otaczające tężnie oraz brak odpowiednich ograniczeń (i zakazów) dla zmotoryzowanych, poruszających się po „Promenadzie Zdrojowej”. No właśnie (za sprawą jednego z komentujących) powstaje pytanie – czy gołdapska „Promenada Zdrojowa” jest… promenadą.
Promenada definiowana jest przecież jako miejsce (nawet uliczka) przeznaczone do spacerów. Zatem ta ulica poprzez swoją aktualną funkcję niewiele ma wspólnego z promenadą.
W tej sytuacji chyba bardziej odpowiednia byłaby nazwa „Ulica Zdrojowa”, na której by zastosowano tzw. „szykany drogowe”.
Od lat Gołdap ma problem z nazwami i bywa, że te traktowane są „lekką ręką”, bo ten kto powinien się tym zajmować zbytnio się w to nie zagłębia. Wystarczy choćby przypomnieć funkcjonujący przez pewien czas absurd „Ul. Plac Zwycięstwa” albo zmianę nazwy ulicy Mereckiego na… Mereckiego (jest to osoba prawie nieznana, która nie miała nic wspólnego z naszym miastem). Ponadto, jak się do tego ma poczucie lokalnego patriotyzmu.
Co do parkingów usytuowanych przy tężniach i pijalniach (jeden z nich powstał za czasów poprzedniej ekipy)… Warto to porównać do innych miejscowości uzdrowiskowych. Raczej zagęszczenie aut w tym miejscu i zapach spalin mają się nijak do „serca” dzielnicy uzdrowiskowej. Wydaje się, że na parkingi jest (lub było) miejsce w odległości około stu lub dwustu metrów od tężni i pijalni. Natomiast w miejscu obecnego parkingu mogłaby np. powstać dodatkowa zabudowa uzdrowiskowa.
M.S.
Budowa w naturalnej przestrzeni na rozwój parku uzdrowiskowego, wypasionego parkingu dla samochodów to był strzał w „dziesiątkę”. W dziesiątkę w rozumieniu Tomasza Luto, bo jak jeszcze Państwo pamiętacie „głodny” sukcesów młody-świeży burmistrz ogłaszał swój wielki sukces inwestycyjny. I nie było ważne, że po drugiej stronie nowo wybudowanej ulicy było do woli wolnej przestrzeni, ale zgodnie z linią nowoczesnego zarządzania, które pojawiło się wraz z Tomaszem Luto u władzy, najwyraźniej parkingi powinny być lokowane najbliżej linii wodnej jeziora lub w zasięgu oddziaływania solankowej mgiełki z tężni. I aż dziwne, że do tej pory burmistrz w ramach swoich innowacji nie zbudował jeszcze przejazdu dla samochodów między tężniami. Przecież w tym sposobie myślenia taka wizja jest aż nader oczywista. Gdzie nie dojdziesz, tam dojedziesz nawet skodą. Bo gminę trzeba „doglądać” z każdej strony. A tak już na poważnie – zarys architektoniczny w dzielnicy uzdrowiskowej to jest jeden wieki chaos. I co najgorsze to jest już praktycznie nieodwracalne. Mogliśmy mieć „perełkę” nowoczesnego, eko-uzdrowiskowego i przyjaznego kuracjuszom oraz mieszkańcom porządku architektonicznego. „Odcisk” myśli Tomasza Luto i jego ekipy pozostanie w naszym mieście na dziesięciolecia. I niestety będzie trzeba nam z tym żyć. Ale z marzeniami o „północno-wschodnim Ciechocinku” raczej się żegnamy. I tak tu sobie żyjemy (razem) panie burmistrzu, prawda?
Szkoda, że w Gołdapi nie ma takich ulic jak Skłodowskiej-Curie, Kopernika, Sienkiewicza, Piłsudskiego, Witosa, Sobieskiego, Niepodległości, Grunwaldzka (343 miasta w Polsce nazwały tak jedną ze swoich ulic), Słowackiego.
Uważam, że nazwą ulicy wypadałoby uczcić pamięć Marka Mirosa – wieloletniego burmistrza, który zrobił dla tego miasta niezwykle dużo. Wiem jednak, że obecni radni z T. Luto na czele nie potrafią uszanować jego dokonań. To przykre, że polityka potrafi niektórych tak zeszmacić.
Szybciej luto postawi sobie pomnik niż nazwie ulicę imieniem Marka Mirosa.
Popieram „wj” ,jest wiele osób/nieżyjących/ w powojennej Gołdapi ,które zasłużyły się dla miasta i społeczności w różnych dziedzinach jak kultura , oświata ,sport, działalność społeczna , ekonomiczno -gospodarcza itd .
Luto już niczego nie postawi, na szczęście.. Ulica Marka Mirosa powinna się pojawić , to był wyjątkowy człowiek. ,
Kochał to miasto i sprawił że jest znane i ładne. Ostatnie lata to był okres deprecjonowania Jego starań i zasług . Marek Miros zawsze będzie w naszej pamięci jako dobry gospodarz i człowiek.
Do „sierściuch” – trzeba mieć klasę aby to uczynić.