Zakład przyrodoleczniczy. M.in. pytania do „radnych merytorycznych”

W ostatnich miesiącach część czytelników zainteresowanych gołdapskim samorządem gminnym, zwłaszcza problemem budowy zakładu przyrodoleczniczego, zapewne słyszała już niejednokrotnie kogo burmistrz Gołdapi obwinia za wstrzymanie budowy tej inwestycji. Na pewno nie siebie. Obwinia konkretnego radnego. Zastanowić się tylko można, w jakich kategoriach można rozpatrywać ten nonsens. W kategorii śmieszności już chyba nie, raczej w kategorii zagrożeń demokracji lokalnej, bo Luto nie dostrzega granic absurdu swoich wypowiedzi, czego przykłady mamy m.in. na sesjach Rady Miejskiej. Śmieszny natomiast może być fakt, że to właśnie Luto sugerował wspomnianemu radnemu wizytę u psychiatry.

 

 

Z drugiej strony, nie ma się czemu dziwić – Tomasz Rafał Luto (wbrew m.in. wskazaniom CBA) nie poczuje się do odpowiedzialności za katastrofę ZPL. To po prostu nie jest możliwe.

Tym bardziej, że utwierdzaniu tej bzdury w publicznej świadomości sprzyjają burmistrzowi tzw. „radni merytoryczni”, których działalność, moim zdaniem, ma niewiele wspólnego z ugruntowywaniem demokracji lokalnej. Merytorycznymi nazwał ich na jednej z sesji burmistrz i to są ci, którzy akceptują na posiedzeniach, każdą propozycję szefa gołdapskiego, gminnego samorządu. Chociaż w tym wypadku też nie ma się czemu dziwić, gdyż niemała część z nich ma członków swoich rodzin zatrudnionych w gminnych instytucjach.

Rzecz jasna, nie powinno być wątpliwości co do tego kto jest odpowiedzialny za niedoróbki, samowolę budowlaną oraz stworzenie dwóch projektów istotnie różniących się od siebie – budowlanego i wykonawczego (zasadą jest tworzenie dwóch projektów, ale pasujących do siebie). Bo przecież znaczne rozbieżności w tych projektach były bezpośrednią przyczyną wstrzymania budowy. Potem wyszły na jaw inne zaniedbania. Np. inwestor rozpisał przetarg bez projektu budowlanego czym naruszył prawo zamówień publicznych. Pojawiły się elementy wykonane niezgodnie z projektem. Wykonawca miał do dyspozycji jedynie projekt wykonawczy. Pilnowanie, by wszystko przebiegało zgodnie z projektem należało również do podwładnych inwestora.

Sprawa różniących się od siebie projektów (budowlanego i wykonawczego) wypłynęła na wierzch przypadkiem z ust urzędniczki podczas jednego ze spotkań. Pierwszym (w okresie od 7 listopada 2017 r. do 11 czerwca 2019 r.) inspektorem nadzoru  inwestorskiego tej budowy był pracownik Urzędu Miejskiego. Po nim tę funkcję przejęła osoba spoza Gołdapi. Prace wstrzymał ówczesny kierownik budowy.

Po kilkuletnim przestoju budowa uległa już częściowej degradacji co zobrazowała opinia techniczna (wraz ze zdjęciami) z sierpnia 2021 roku. Jest też informacja pokontrolna Urzędu Marszałkowskiego, konkretnie Departamentu Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w Olsztynie. Tego dokumentu nie znajdziemy na gminnej stronie w zakładce „Protokoły z innych kontroli”.

Mimo to polecam tę informację „radnym merytorycznym” w celu dokładnego przeczytania. Znajdą tam państwo między innymi interesującą tabelkę o kosztach niekwalifikowalnych, a także słowo „opieszałość” w kontekście naprawiania przez inwestora swoich błędów.

I tu proponuję, by „radni merytoryczni” szczerze i uczciwie odpowiedzieli sobie na kilka pytań:

Kto odpowiada za wstrzymanie (i niekontynuowanie) budowy zakładu przyrodoleczniczego?

Kto odpowiada za niedoróbki związane z budową zakładu przyrodoleczniczego?

Czy byłaby możliwa wcześniejsza kontynuacja budowy, gdyby inwestor od razu się zdecydował na stworzenie projektu zamiennego zamiast wydawać pieniądze na rozmaite analizy, również prawne?

Czy byłaby możliwa wcześniejsza kontynuacja budowy, gdyby inwestor wykazał więcej pokory, gdyby się zdecydował na ugodę z wykonawcą i inspektorami nadzoru?

 

I trochę historii…

Według umowy z września 2017 r. całkowity koszt inwestycji przewidziano na 21 116 500, 00 zł. W tym: dofinasowanie z Europejskiego Funduszu Regionalnego w kwocie – 17 946 913,35 zł i wkład własny – 3 169 586,65 zł. Projekt obejmuje – rozbudowę promenady uzdrowiskowej i budowę zakładu przyrodoleczniczego.

Natomiast w 2019 roku inwestor (gmina Gołdap) zaproponował aneks do umowy, bowiem całkowity koszt inwestycji wzrósł według niego do 29 057 752,34 zł. W związku z tym większość radnych niefrasobliwie zaakceptowała dodanie „z kieszeni” gminy i podatników dodatkowych 7 mln zł. Ruszyła zatem „lawina” obligacji i pogrążanie gminy w długach. To było o tyle niepotrzebne, że niebawem pojawiły się kolejne możliwości zdobycia środków zewnętrznych na inwestycje uzdrowiskowe.

Był to skutek m.in. tego, że planując inwestycję, pobieżnie wykonano projekcję finansową. Również obliczenie kosztów funkcjonowania było pobieżne i zakrawało na utopię, co też zauważyła, przeanalizowała i oświadczyła publicznie, jedna z gminnych urzędniczek. Ponadto zdecydowanie decyzję o budowie zakładu przyrodoleczniczego podjęto w nieodpowiednim czasie, przy ogromnym obciążeniu finansowym gminy w dużej mierze za sprawą finansowania poprzednich inwestycji.

Jeden z czytelników napisał m.in.: Gmina mogła podjąć kroki związane ze zmianą kosztorysu i wystąpieniem do Zarządu Województwa o podniesienie kwoty środków unijnych z przeznaczeniem na tę inwestycję. Była duża szansa na pozyskanie tych brakujących, dodatkowych finansów zewnętrznych. Czy gmina zrobiła coś, aby sprawdzić tę możliwość i po pół roku, czy też w następnym roku powtórzyć przetarg z nowym budżetem? Jaki odpowiedzialny burmistrz, jacy odpowiedzialni radni tak lekkomyślnie postępują „pod publiczkę”, a nie zgodnie z rzetelną projekcją ekonomiczną, podejmując „twarde” decyzje. Jak łatwo można podjąć decyzję o włożeniu milionów gminnych pieniędzy w coś tak niepoważnie zaplanowanego.

***

Na koniec proponuję wrócić do kilku wpisów zamieszczonych na tym portalu, dotyczących Zakładu Przyrodoleczniczego i wymiany korespondencji między inwestorem, Urzędem Marszałkowskim, wykonawcą oraz inspektorem nadzoru. Niżej link do jednego z nich:

Zakład Przyrodoleczniczy – kolejna wymiana pism

 

M.S.

 

 

 

 

 


Aktualności

Powiązane artykuły