Nie byłem tylko z jednego powodu na środowym spotkaniu w sprawie szpitala, choć dostałem zaproszenie ze Starostwa. Miałem bowiem pewność, że będzie ono powtórzeniem innych spotkań z udziałem burmistrza Tomasza Rafała Luto. Zatem w stu procentach to strata czasu. Ten czas można spędzić bardziej produktywnie.
To proste, jeśli w takim spotkaniu uczestniczy (druga) strona, która nie podlega (i nie ulega) burmistrzowi Gołdapi to nie ma co myśleć o konsensusie. Z udziałem Luto takie spotkania nie mają najmniejszego sensu, ponieważ z jego strony od ponad siedmiu lat nie ma nawet minimum woli współpracy. Jest za to sarkazm, złośliwości i w rzeczywistości ustawiczne wypowiadanie wojny totalnej przeciwko Starostwu, bez względu na to, czy to będzie Marzana Wardziejewska, czy też Andrzej Ciołek.
Przecież nie o merytorykę tu chodzi… Burmistrz znalazł teraz swoje „pięć minut”, by choć na chwilę oderwać uwagę części społeczności lokalnej od niedoróbek związanych nie tylko z – walącym się gminnym budżetem, czesnym za gminne pieniądze, zbabraną informatyzacją Urzędu Miejskiego, oświadczeniem o dochodach i katastrofą Zakładu Przyrodoleczniczego.
Luto jest przychylny głównie tym, którzy wykazują się podobnym jak on zdaniem i wtedy mają według niego „stabilny kręgosłup moralny” (cytat z żenującego stand upu, który miał miejsce podczas niedawnej, uroczystej sesji Rady Miejskiej). Tyle że i w tym aspekcie mamy do czynienia ze sprzecznością, bo jak jest ze „stabilnością” kręgosłupa moralnego Tomasza Rafała Luto choćby wobec niespełnionych obietnic i wspomnianych gminnych pieniędzy, wykorzystanych na jego (i koleżanek) czesne?
M.S.