Komentarz. Foch?

Przepraszam, że poruszam tu wątek osobisty, bo zwykle staram się nie reagować publicznie na osobiste przytyki. Ale pan burmistrz Tomasz Rafał Luto już chyba po raz drugi nawiązuje do okresu, kiedy przestałem być dyrektorem Biblioteki Publicznej w Gołdapi i w swoim stylu próbuje „zawoalować” to jakąś  tajemnicą. Choć rzecz jest oczywista. Pisze m.in. tak:

 

Swoją drogą Panie Słapik ile będzie trwać ten Pana foch, za to, że za Pana Mirosa był Pan Dyrektorem Biblioteki, a za moich czasów już Pan nie jest a dlaczego Pan nie jest, to będzie jeszcze okazja przypomnieć mieszkańcom.

 

Cóż, dyrektorem Biblioteki Publicznej w Gołdapi przestałem być w sytuacji najprostszej z najprostszych. Po prostu, zakończyła się moja kadencja i nie zamierzałem startować w konkursie, choć przecież mogłem (można np. sięgnąć do mojej umowy).

Powody niestartowania… I kolejna alternatywa, i mniej więcej takie jak fakt, że od paru miesięcy, po rozpisaniu kilku konkursów (nawet dziesięciu), nie ma kandydatów na kilka intratnych stanowisk w Urzędzie Miejskim, między innymi na stanowisko kierownika Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych. A jakie pan burmistrz stosuje narzędzia, jeśli idzie o kierowanie zasobami ludzkimi, również jeśli idzie o autonomię szefów gminnych placówek? To już chyba nawet nie jest sprawa dyskusji.

Co do „focha”… Panie burmistrzu Tomaszu Rafale Luto… Nie każde zakończenie pełnienia funkcji dyrektorskiej musi być związane z dyskomfortem. Niech mi pan wierzy, że bywa odwrotnie, także w aspekcie materialnym i moralnym. Ponadto miałem w miarę atrakcyjną alternatywę. I (że zacytuję klasyka gołdapskiej samorządności) „wszyscy wiedzą”, że nie narzekałem i nie narzekam na swój status. Przeciwnie. Zatem w tej sprawie nie mam do pana burmistrza najmniejszych pretensji.

Fakt, miło wspominam tę pracę, klimat biblioteki i tę załogę (może pewną uciążliwością był zbyt mały budżet i ciągnące się jeszcze sprzed mojej kadencji zadłużenie). Mimo to i na tej nowej drodze odnalazłem spełnienie w co najmniej tych dwóch wspomnianych aspektach.

I na koniec – jak pan myśli? Te „fochy” to tylko reakcje trzech lub pięciu osób (np. redakcji „Głosu z Gołdapi”), jak to pan próbuje publicznie wmówić? Założę się, że w Gołdapi i okolicach tych osób są co najmniej setki i one wcale nie potraciły stanowisk dyrektorskich. Tyle że (jak i mnie) zależy im na dobru i rozwoju gminy, zwłaszcza na tym, by nie wytykano nas palcami, ponieważ nie można być biernym wobec przekraczania przez pana pewnych istotnych granic. Również wobec niespełniania obietnic, arogancji i nieporadności w nawiązywaniu kontaktów.

Owszem, do historii gminy pan przejdzie. Nawet zostawia pan po sobie „pomniki”, z czego dla mnie najbardziej symbolicznymi są – gołdapskie parkometry (ile to lat stały w opakowaniach?), koszmarne tablice wjazdowe do miasta i „monument” Zakładu Przyrodoleczniczego.

Pan natomiast wszelkimi sposobami próbuje zaklinać rzeczywistość, wcisnąć społeczności lokalnej przysłowiowy „kit”, by uwierzono (zresztą może pan w to wierzy), że krytycznie do pana rządów nastawiło się tylko kilku frustratów…


Aktualności

Powiązane artykuły