Po raz kolejny radni dyskutują o ewentualnym połączeniu Biblioteki Publicznej z Domem Kultury. Kiedyś już wypowiadałem się na temat prób tworzenia w Gołdapi tak zwanego CUW (Centrum Usług Wspólnych) – pomysłu, moim zdaniem, rodem z poprzedniego systemu, kiedy to najbardziej ”efektywna” miała być centralizacja.
Protagoniści uzasadniają to ewentualnymi oszczędnościami (zresztą nieznacznymi), między innymi w aspekcie wspólnej księgowości. Kilka lat temu, podczas poprzedniej dyskusji, podawali jako sprawdzone, przykłady z innych miejscowości, bo takie łączenia miały miejsce w paru (przede wszystkim mniejszych) gminach.
Być może w niektórych gminach wiejskich zachodziła taka konieczność, natomiast w większych takie działanie ma dla mnie wydźwięk wręcz antyspołeczny. Placówki kultury to nie martwe mechanizmy zegarowe, albo struktury wojskowe, to działalność wymagająca kreatywności, dla której zdecydowanie ogromne znaczenie ma autonomia, również stały i bezpośredni kontakt z administracją.
Rzecz w tym jednakowoż, że nie każdy czuje potrzebę obcowania z kulturą, bo to trzeba odczuwać – o tym decyduje osobowość. Toteż warto zadać pytanie – w jakim stopniu gołdapski samorząd gminny to odczuwa?
Rozczarowują niektórzy radni z tak zwanej opozycji, którzy wypowiadają się za łączeniem. Można przy okazji zadać im kilka pytań – ile panowie przeczytaliście książek w ciągu ostatniego roku? Co wiecie o bibliotekach? Czy wiecie, że od zarania dziejów ich rola polegała nie tylko na udostępnianiu woluminów czytelnikom, że ich misją jest między innymi krzewienie tak zwanej kultury wysokiej i etosu społeczeństwa obywatelskiego? Czy wiecie, że tuż po wojnie gołdapska biblioteka była pierwszą placówką kultury działającą w powiecie? Czy wasza rola w Radzie Miejskiej polega tylko na przyklaskiwaniu (albo chwaleniu się pucharkami i dyplomami), bo jest wam po prostu fajnie?
Na szczęcie takie łączenie wymaga przejścia przez pewne procedury, gdzie między innymi niezbędna jest decyzja ministerstwa.
Co do oszczędności… Będą one nieznaczne (jeśli połączenie nastąpi). Mimo to jest kilka, moim zdaniem, niezwykle prostych sposobów zredukowania ewentualnych kosztów „spowodowanych” autonomią oraz… kreatywnością tych placówek. Wystarczyło choćby zminimalizować wydatki na rozbuchane finansowo Dożynki Gminne. Wystarczyło bardziej przemyśleć inne przedsięwzięcia, by nie przynosiły strat – na przykład profesjonalnie przeprowadzić informatyzację urzędu…
Fot. pixabay.com