Rozmawiamy z panem Józefem Zaniewskim, który wraz z kolegami w latach 1963-1964 odbywał służbę zasadniczą w gołdapskim 133. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej jako student WAT. Dało to początek późniejszym spotkaniom grupy byłych kanonierów, stało się również przyczynkiem do powstania publikacji książkowej „O Gołdapiakach” i sympatykach „Gołdapiaków”.
Co spowodowało, że przed laty znalazł się pan w Gołdapi?
– Zaczęło się w ten sposób, że jako młody chłopak podjąłem decyzję o studiach w Wojskowej Akademii Technicznej. Wtedy obowiązywała jeszcze zasada, że po zdaniu egzaminów, ale jeszcze przed rozpoczęciem studiów, przechodziło się okres rocznego przeszkolenia wojskowego w jednostce wojskowej. I razem z kilkudziesięcioma kolegami los rzucił mnie w te strony, do 133. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Gołdapi. To był październik 1963 roku. Wtedy dowódcą pułku był major Hrycykiewicz. Pełnił tę funkcję dosyć krótko, po nim był pułkownik Świtała.
My jako studenci byliśmy poprzedzielani po trzynastu do każdej baterii. Służbę wojskową pełniliśmy jak wszyscy inni kanonierzy bez żadnej taryfy ulgowej. W lipcu 1964 roku powróciliśmy do WAT aby rozpocząć studia.
Po zakończeniu służby?
– Po zakończeniu służby w jednostce ten kontakt się trochę urwał, przyszło życie studenckie, życie podchorążackie. Przyszedł czas awansu na pierwszy stopień oficerski. Studia pokończyliśmy na różnych kierunkach, choć większość z nas zdawała na wydział elektro-radiotechniczny. Natomiast tak się złożyło, że w międzyczasie, w 1968 roku, został utworzony w Wojskowej Akademii Technicznej wydział cybernetyki – jako pierwszy w Polsce bez względu na rodzaj uczelni. I tak się złożyło, że wśród dziesięciu studentów-podchorążych na wydziale tym znalazło się aż siedmiu „kanonierów gołdapskich”. Warto podkreślić, że podstawowym kryterium jeśli idzie o przyjęcie na ten kierunek były wysokie oceny z egzaminów semestralnych.
Natomiast zapotrzebowanie na ten rodzaj studiów było raczej na szczeblach centralnych i w siedzibach okręgów wojskowych. Można powiedzieć, że tworzyliśmy wtedy podwaliny informatyki wojskowej.
Po kilku latach, kiedy już pozakładaliśmy rodziny stare znajomości zaczęły się odnawiać.
Jakie to były lata?
– To były lata 1969 – 72. W tym czasie zaczęliśmy się spotykać w gronie kolegów, którzy znaleźli zatrudnienie w Warszawie . Pierwsze liczniejsze spotkanie „kanonierów gołdapskich” zorganizowaliśmy w 1974 roku w klubie przy Alejach Niepodległości w Warszawie. W latach późniejszych spotykaliśmy się nieregularnie, aż do roku 2003. W roku tym z kolegą, z którym łączyły nas pasje – żeglarska i narciarska, doszliśmy do wniosku, że może byłoby dobrze zorganizować zlot w jakimś większym gronie. W efekcie udało nam się skrzyknąć prawie dwadzieścia osób. Nawet znaleźliśmy kontakt z naszym byłym dowódcą plutonu, który w tym czasie był komendantem poligonu drawskiego.
Jest to opisane, wraz ze zdjęciami, w tym wydawnictwie, o którym panu wspomniałem.
To spotkanie okazało się tak sympatyczne, że obiecaliśmy sobie, iż w miarę możliwości będziemy się spotykać co najmniej raz w roku. I tak jest od 2003 roku, czyli od czterdziestolecia powołania do służby.
Gdzie się spotykacie?
– W różnych miejscach. Ostatnio są to gospodarstwa agroturystyczne, których sporo jest wokół Warszawy. Parę lat temu, w roku 2006, wpadliśmy na pomysł, by zorganizować spotkanie „gołdapiaków” w Gołdapi i zrobiliśmy to w „Leśnym Zakątku”.Odwiedziliśmy przy tej okazji koszary naszej byłej jednostki, zostaliśmy zaproszeni do sali tradycji, ale również przypomnieliśmy sobie widok sal żołnierskich. Muszę powiedzieć, duże wrażenie zrobił widok płytek podłogowych na korytarzach i umywalek w łazienkach, tych samych, które służyły nam ponad czterdzieści lat temu.
Nieprzypadkowo Władek mnie pytał o tę książkę „Ankara”…
– No właśnie, po raz pierwszy od niego się dowiedziałem, że jest coś takiego.
Ale już wtedy była tu składnica medyczna?
– Tak, była składnica, była kompania wartownicza i szkółka podoficerska.
Bohaterów książki „Ankara” Kowalika jeszcze pamiętam. Mieszkali blisko mnie… Ale pytanie inne – jak wtedy pan odbierał Gołdap? Gdyby pan nasze miasto porównał do czasów obecnych…
– To nawet trudno porównywać… W czasach naszej służby zasadniczej miasto i okolica nosiła jeszcze ślady zniszczeń wojennych oraz powojennych zaniedbań. Np. na zdjęciu z naszej przysięgi wojskowej w grudniu 1963 roku widać zaniedbaną parterową zabudowę północnej pierzei gołdapskiego rynku.
Obecnie miasto prezentuje efektownie odbudowany rynek z kolorowymi elewacjami, ale również duże wrażenie robią inne części miasta z nową zabudową nie wspominając o części uzdrowiskowej i imponującej zabudowie wzdłuż linii brzegowej jeziora.
Wracając do służby w gołdapskim pułku… Mój wujek powiedział mi tak: W wojsku najlepiej będzie miał ten, który się załapie do kuchni, albo do zespołu muzycznego. A ty grasz trochę na gitarze, perkusji, kiedyś na kontrabasie. Natomiast w moim poborze był chłopak z Gołdapi – Ireneusz Rynkiewicz…
Jest takie zdjęcie, kiedy on gra w tak zwanej „Dwójce” w innym składzie…
– W „Dwójce” tak?
Tak.
– No to do kotleta… On również grał w Domu Kultury. Natomiast zastępca do spraw politycznych powierzył mu zadanie zorganizowania zespołu. Zgłosiłem się i on mnie zakwalifikował.
Na jaki instrument?
– Gitarę i perkusję w zależności od potrzeb, bo był jeszcze jeden gitarzysta. Grywałem też na kontrabasie.
Kiedy pan odwiedził Gołdap po raz pierwszy, po ukończeniu tu służby?
– To było w 2006 roku.
Kolejne spotkanie macie w przyszłym roku?
– Nie, w tym roku. Spotykamy się zwykle na początku października. Mamy już załatwione miejsce pod Warszawą.
Chętnie wrócilibyśmy jeszcze raz tu do Gołdapi, może to się uda choćby w zmniejszonym składzie bo niestety czas nieubłaganie daje o sobie znać.
Dziękujmy za rozmowę.
Rok 2003 – spotkanie „Gołdapiaków” w Zegrzu.
Rok 2006 – przy bramie gołdapskiej jednostki wojskowej.
Rok 2006 – „Gołdapiacy” w sali tradycji gołdapskiej jednostki wojskowej.
Rok 2006 – w gołdapskiej jednostce wojskowej.
Rok 2006 – w Leśnym Zakątku.
Rok 1963 – „Gołdapiacy” podczas przysięgi na placu Zwycięstwa w Gołdapi.
O wspomnianej książce znajdziemy informację pod tym linkiem: