Ludzie i wiara w systemy

trendy i zwyczaje

Jeśli idzie o systemy społeczne to mówi się na ogół, że demokracja jest najlepszym, bo lepszego się jeszcze nie wymyśliło. Demokracja sięga jeszcze starożytności, choć kto wie jak to się wtedy odbywało. Wiele opisów historycznych opiera się przecież jedynie na przypuszczeniach. Chyba jednak najbardziej wiarygodną była demokracja ateńska, która trwała między VI i IV wiekiem przed naszą erą.
Mimo czasy obecne prowokują do postawienia innego pytania – czy na demokracji zależy większości konkretnego społeczeństwa? Zważywszy choćby na to, że społeczeństwa europejskie i środkowoazjatyckie różnią się mentalnościowo, zwłaszcza jeśli idzie o rolę jednostki ludzkiej. Bo czy na przykład większość Chińczyków może być niezadowolona z tego, że wolny rynek daje im dobrobyt? Z drugiej przecież strony funkcjonuje tam system monopartyjny, zatem i wyraźne ograniczenie swobód obywatelskich wraz z wolnością słowa.

Odpowiedź nie jest prosta

Można się bowiem zastanowić również nad tym o co najbardziej chodziło polskim robotnikom podczas buntów na Wybrzeżu i podczas późniejszych strajków roku 80. Raczej w owym czasie nie było za bardzo słychać antykomunistycznych haseł, bardziej o „socjalizm z ludzką twarzą”, co powtarzali również bardziej liberalni ówcześni decydenci.

Hasła antykomunistyczne, wraz z wolnością słowa, rzucali raczej nie robotnicy, tylko grupy bardziej wykształcone, między innymi twórcy późniejszego Kongresu Liberalno-Demokratycznego, czy Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego.

Czym zatem była owa totalna porażka komunistów w pierwszych wolnych wyborach (tzw. kontraktowych) do parlamentu, zwłaszcza jeśli idzie o skład senatu? Czy o tym wyniku zadecydowała zdecydowana antykomunistyczna postawa elektoratu? A może po prostu bunt przeciwko tym ludziom, którzy spowodowali brak towaru na półkach sklepowych.

Odpowiedzi jednoznacznej nie będzie

Wśród przyczyn rewolucji w „demoludach” nie można pominąć zmian cywilizacyjnych na całym świecie, w tym sprawniejszego przepływu informacji. A to czuła również ówczesna władza, która nie wykazywała się aż tak wielkim brakiem wyobraźni by nie uświadamiać sobie postępującego zacofania.

Jednak ostatnie lata pokazują w kilku krajach dawnych „demoludów” coś niepokojącego. Wyraźne oderwanie się młodych ludzi od polityki w aspekcie potrzeby wolności słowa. Można odnieść wrażenie, że ogromnej części grup społecznych wystarcza to, że półki sklepowe są pełne, że bez zbytniego uszczerbku dla domowego budżetu można sobie sprawić sprzęt elektroniczny lub AGD.

Czyżby większość społeczeństw pokonywała smartfonowa i internetowa hipnoza?

Źródło: https://noweczasy.com.pl/


Porady

Powiązane artykuły