Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w podgołdapskim kompleksie umocnień „Robinson” oprócz bunkrów znajdowały się koszary, budynki gospodarcze, boisko i wieże strażnicze. Natomiast baraki koszarowe były złożone z elementów łatwych do montażu, zatem i do ewentualnego przemieszczenia. Tuż po wojnie te baraki zostały wykorzystane i część z nich znalazła się za jeziorem w okolicy Jurkiszek. Nawet w tej okolicy urządzano zabawy taneczne. Na zaprezentowanym zdjęciu scenerię stanowią właśnie owe koszary.
Wspominał o tym Romulus Germaniuk w wywiadzie, którego nam udzielił kilka lat temu:
– Były w bardzo dobrym stanie. Były to drewniane baraki na betonowych fundamentach, z podwójnych drewnianych ścian. W środku była szklana wata. Baraki były wyposażone we wszelkie urządzenia sanitarne, w miejsca na łóżka. Ale łóżek nie było, ponieważ prawdopodobnie ktoś je wcześniej zabrał. Baraki były puste, ale były dosyć pomysłowo zrobione, ponieważ można je było rozebrać, postawić w innym miejscu albo zrobić mniejsze lub większe. Zresztą później te baraki były wykorzystywane przez ludzi, przez władzę, nawet nadleśnictwo ponownie je wykorzystywało. Część tych baraków została przeniesiona i zmontowana za Jurkiszkami i wtedy to nowe miejsce nazywano „barakami”. Teraz się mówi, że się jedzie „na baraki” na grzyby na przykład. Baraki te służyły za mieszkania robotnikom leśnym, którzy byli ściągani z tzw. starych terenów – Suwalszczyzny i Białostocczyzny. Był koniec lat czterdziestych i na początku lat pięćdziesiątych.
Niżej wywiad w całości:
wspaniale, byłam mała mieszkałam wtedy w Jurkiszkach, ale pamiętam jak wieczorami dochodził śpiew z Baraków, tata mówił wtedy, że dziewczyny przyjechały do pracy, tam tętniło życie i młodość.
chodziłam wtedy na baraki z rodzicami czasami myślałam czy ktoś dziś ma zdjęcia z tamtych lat. Tylko wspomnienie zostało po tym miejscu,jeszcze mieszka na barakach Pan Cezary z rodziną To urocze miejsce dla mnie .