Pozwoliłem sobie wrzucić „nieco bardziej na wierzch” komentarz internauty (podpisanego „diament”) jako głos odmienny w stosunku do tego co mówi się u nas do tej pory oficjalnie na temat bobrów.
A może tak docenić to co robią dla nas i za nas bobry. To się nazywa mikroretencja i koszty wykonania przez człowieka to wiele milionów i ogrom zachodu. Wędruję przez lasy i pola, i nigdzie nie widziałem czegoś co można określić stratami dla gospodarki rolnej czy leśnej. Zalanie wodą jakiegoś torfiastego zagłębienia z którego i tak niewielki pożytek produkcyjny ale za to świetny biotop dla zwierząt i ptactwa.
Bobra nie było przez dziesiątki lat i wraca na swoje miejsce w ekosystemie ale nie ma gdzie się podziać bo sanatorium w Gołdapi raczej nie powstało dla bobrów:) Uczestniczyłem w takich spotkaniach z rolnikami, wielce się oburzali na obecność bobrów ale gdy potem oglądałem miejsca o których mówiono to nijak to się nie przekładało na opowieści o horrorze bobrowym. Trzeba dodać, że na chwilę obecną mimo ochrony gatunkowej i siedliskowej w wielu miejscach systematycznie są niszczone żeremia i tamy bobrów, jest to przestępstwo ale o tym jakoś nikt się nie zająknie, Dura lex sed lex – panowie i panie.
Pewnie można coś zreformować a przede wszystkim zmusić RDOŚ do działań wspomagających ochronę, odszkodowania powinny przysługiwać tylko gdy chce się wykonać i konserwować zabezpieczenia np. infrastruktury drogowej. Temat szeroki ale działania pod publikę bez rzeczywistego odniesienia się do tematu to spłycanie problemu i brak chęci załatwienia czegokolwiek oprócz przypisania sobie zasług w trzymaniu tuby…