Na terenie placu z maszynami do odśnieżania w Gołdapi doszło do śmiertelnego wypadku. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna pracujący przy jednej z maszyn, został częściowo wciągnięty przez jej mechanizm i w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Okoliczności zdarzenia wyjaśniają miejscowi policjanci pod nadzorem prokuratury.
W nocy z soboty na niedzielę (17 stycznia) kilka minut przed godz. 4:00 przy ul. Gumbińskiej w Gołdapi, na terenie placu gdzie przechowywane są odśnieżarki i pługi, miał miejsce śmiertelny wypadek. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna, najprawdopodobniej kierowca i operator ciężkiego sprzętu, wykonywał pracę przy jednej z maszyn i z nieustalonych jak dotąd przyczyn, część jego ciała została wciągnięta przez jej mechanizm. Mężczyzna zmarł w wyniku poniesionych obrażeń.
Na miejscu policjanci pracują pod nadzorem prokuratora. Śledczy wyjaśniają przyczyny i okoliczności tego nieszczęśliwego wypadku. (Red. KPP Gołdap)
To się w głowie nie mieści, że wychodzi człowiek z domu i za chwilę go nie ma…Zapewne za te 1300 zł na rękę. Tyle wart jest każdy z nas. Który to już w Gołdapi śmiertelny wypadek przy pracy? Za 1300! (no, może ten człowiek miał więcej)Taka ta nasza demokracja…czy o to nam chodziło?
A co ma do tego 1300 zł. każdy by chciał zarabiać 5000 zł. Jest praca to szanuj ja i dobrze wykonuj. Nie podoba się – szukaj innej a nie narzekaj jak to ciężkie masz życie. W ogóle dyskusja nie na temat….
Czy to nie w tej samej firmie ,parę lat temu samochód ciężarowy przygniótł pracownika ?
Wstrząsająca wiadomość. Można tylko próbować sobie wyobrazić, w jak strasznych męczarniach umierał ten Człowiek. Ogromnie współczuję Jego Rodzinie. Może kolejny już śmiertelny wypadek przy pracy spowoduje, że w gołdapskich firmach zacznie się przestrzegać przepisów BHP, aby zapobiec kolejnym tragediom. Mam nadzieję, że pojawi się jakaś informacja o pomocy udzielonej Rodzinie Ofiary.
Tak naprawdę nie rozumiem niepopularności mojej powyższej notki. Czy Wy naprawdę nie widzicie w tym nic skandalicznego, że ludzie za takie pieniądze pracują i czasem tracą życie? Czy już tak przywykliście do niewolniczej stawki, że nawet tego nie zauważacie, że ona jest poniżająca? Przepraszam, ale wiem, że należałoby zacząć od kondolencji dla tej rodziny i tu przyznaję i chylę czoło…Prawdą jest również to, że każdą pracę trzeba szanować, ale czy to idzie w drugą stronę? Czy zwykły pracownik jest też szanowany? Czy to już dzisiaj nie ma dla nas żadnego znaczenia? Że ZUS płacony jest od najniższej stawki, a pracodawca, jeśli ma lepsze serce, to dokłada pod stołem, ale w firmach prywatnych niemal nie ma BHP, PIP, urlopów, związków zawodowych…Pracownik jest niemal niewolnikiem, nie mam na myśli urzędów. Oni mają się dobrze.
Stawka godzinowa w Polsce waha się między 7 a 8 zł za godz. O ile sobie przypominam to takie stawki były już dobre parę lat temu, mamy więc do czynienia z cofaniem się. W latach 90-ych na takie stawki ludzie kręcili nosem. Do tego dochodzi ogromna rozpiętość płac, jedna z najwyższych w Europie. Wyraźnie więc widać, że coś tu nie gra, bo nawet na Zachodzie rozpiętości są mniejsze.
Tego rodzaju kominy płacowe nie mają żadnego uzasadnienia ekonomicznego, lecz są, moim zdaniem, elementem socjotechniki. W zasadzie chodzi o to samo, co dzieje się w krajach kolonialnych, gdzie kasta burżuazji kompradorskiej opływa w luksusy, przy biedzie większość populacji. W Polsce ta rozpiętość ma wyraźnie charakter polityczny, chodzi o zachowanie lojalności warstwy ludzi kierujących firmami i instytucjami i skłonienie ich, by stali na straży status quo. Biorąc pod uwagę fakt, że ich większość ma pochodzenie postkomunistyczne nie stanowi to dla nich większego problemu. Właśnie do tego rodzaju beneficjentów tego układu postkomunistycznego skierowany jest zwrot o „złotym wieku” i to do nich skierowana jest oferta Platformy Bis czyli Nowoczesnej.pl Ryszarda Petru.
Niskie płace plus bezrobocie po drugiej stronie skali są też elementem socjotechniki. Chodzi, z jednej strony, o utrzymanie niskich kosztów pracy stanowiących zachętę dla kapitału zagranicznego, a z drugiej strony bezrobocie dyscyplinuje pokornych oraz obniża ich ambicje, a otwarte granice służą do eksportu niepokornych i zmniejszania ciśnienia społecznego. Niskie koszty pracy osiąga się też przez utrzymanie niskich kosztów utrzymania przy pomocy rozbudowy sieci marketów i dyskontów, które, z jednej strony, oferują w miarę niskie ceny i gwarantują w ten sposób spokój społeczny, lecz czynią to kosztem przyduszenia producentów, którzy działają na granicy opłacalności.
Tak właśnie wygląda postkolonialna i neokolonialna mityczna Zielona Wyspa. Ten stan rzeczy daje się utrzymywać także dzięki odpowiedniej propagandzie skierowanej do lemingów akcentującej rolę mitycznego wolnego rynku i straszącej związkami zawodowymi.