Kiedy przejedziemy się o tej porze roku poza nasze miasto – po ugorach, dawnych łąkach, choćby w pobliżu wiaduktu koło Niedrzwicy, zauważymy całe łany żółtych roślin. Jest to w większości nawłoć, kanadyjska lub pospolita, zaliczana obecnie do tak zwanych roślin inwazyjnych i coraz bardziej… zaburzająca ekosystem poprzez zmniejszanie różnorodności biologicznej.
Nawłoć kanadyjska lub pospolita stosowana była w ogrodach jako roślina dekoracyjna, tyle że „po przedostaniu się przez płot” na drugą stronę stała się po prostu szkodnikiem.
W Gazecie Krakowskiej w artykule „Przyrodnicy alarmują. Kanadyjska nawłoć atakuje łąki w Beskidzie” jest m.in. taka wypowiedź biologa: W rezultacie zmniejsza się baza pokarmowa dla zamieszkujących łąki bezkręgowców, zwiększa wilgotność, a temperatura spada. Znikają mrówki, motyle, muchówki i błonkówki, co powoduje, że żywiące się nimi zwierzęta muszą wynieść się na inne tereny. Uciekają także ptaki, które w nawłoci nie mają odpowiednich miejsc na zakładanie gniazd.
Czytaj więcej: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/993993,przyrodnicy-alarmuja-kanadyjska-nawloc-atakuje-laki-w-beskidzie,id,t.html
W przeciwieństwie do barszczu Sosnowskiego w niewielkich ilościach roślina ta ma zastosowanie, choćby jako lecznicza herbatka lub jako roślina dekoracyjna. Mimo to w wypadku okolic Gołdapi chyba już warto pomyśleć o zapobieżeniu dalszej inwazji nawłoci, ponieważ zanim się obejrzymy może być za późno, a zwalczanie nawłoci jest podobno bardzo trudne.
http://nowoczesnerolnictwo.pl/inwazyjne-gatunki-roslin-wokol-nas/