W trakcie kolejnych dni półkolonii w „Dwójce” uczestnicy przebywali – w krainie artystycznej, na „czatku pod ozanem obok łapacza snów” i w strefie uzdrowiskowej.7 sierpnia 2014 r.
Dzisiaj pogoda nas zaskoczyła. Przewidziany plan zajęć (plaża miejska) legł w gruzach, ale kierownik półkolonii i jego pracownicy czuwają nad wszystkim. Zajęcia odbywały się na terenie szkoły i były bardzo urozmaicone.
Oczywiście najpierw był poranny apel i zdanie raportu ze stanu zastępów. Następnie każda grupa robiła co innego. Tym razem zostaliśmy podzieleni inaczej: chłopcy – dziewczyny, młodsi – starsi. W jednakowym czasie wykonywaliśmy różne czynności. Przechodziliśmy przez kolejne grupy. Najpierw druh Michał oprowadzał dziewczyny po krainie tańca. Szybko „załapały” kroki taneczne i radziły sobie świetnie. Kiedy powędrowały do krainy sportu, na ich miejsce przybyli chłopcy. O rety, co się działo! Druh często spoglądał w sufit, wypatrując anioła poczucia rytmu. Chyba się pojawił, gdyż walc wyszedł chłopakom naprawdę dobrze.
W krainie sportu było dużo ruchu, potu i emocji. Graliśmy w ping – ponga, piłkę nożną (piłkarzyki). Bawiliśmy się w „Potop”, „Byczka”, „Ścianę płaczu” oraz „Skurcz – rozkurcz”. Czas biegł tak szybko, że zabrakło go na kręcenie piłeczkami poi, ale w najbliższym czasie nadrobimy zaległości.
W kolejnej krainie – artystycznej – najpierw znaleźli się najstarsi. Robili koszyczki. Jeśli myślicie, że z papieru albo gałązek, to się mylicie. Następnie zawitali tutaj wszyscy, by namalować prace konkursowe na temat: „Skorupki, piórka, kości – moja wędrówka przez Puszczę Romincką”. Zostaną ocenione, a najciekawsze – nagrodzone. Niebawem zapraszamy do galerii półkolonii.
Uwaga, rodzice! Dzisiaj była zupa ogórkowa, ziemniaki, kotlet schabowy, pomidorki.
Po obiedzie uczyliśmy się nowych piosenek.
Jutro przychodzimy na godz. 8.00, a zatem dzisiaj wszyscy idą spać szybciej, by mieć siłę i dobry humor.
8 sierpnia 2014 r.
Dzisiaj wszystko przebiegło według planu.
Po porannym apelu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do Puszczy Boreckiej – kompleksu leśnego położonego na wschód od jeziora Mamry. Nazwa wywodzi się od miejscowości Borki. Jej historia sięga pradawnych czasów Jaćwingów i Galindów.
Tym razem nie poznawaliśmy bliżej roślinności, tylko udaliśmy się do zagrody żubrów w Wolisku. Tam powitał nas leśniczy z Nadleśnictwa Borki. Z punktu widokowego obserwowaliśmy 7 żubrów: byka i trzy krowy z cielętami. W Puszczy Boreckiej znajduje się aż 100 tych największych ssaków europejskich!
Stąd pojechaliśmy do „Indiańskiej wioski” w Spytkowie. Powitał nas wódz z plemienia Siuksów ze swoją małżonką, a następnie zaprosił do tipi –„miejsca, gdzie się żyje”, namiotu . Tam „starszyzna” półkolonii usiadła na czatku pod ozanem obok łapacza snów – miejscu honoru pod daszkiem, a dzieci po obu ich stronach. Poznaliśmy indiańską „Kronikę zimową” ukazującą sposób zapisywania najważniejszych wydarzeń z życia plemienia. Czy wiecie, że Indianie należą do ludzi rasy żółtej, a nazwa „czerwonoskórzy” pochodzi od koloru glinki, którą się mazali? Kobiety nosiły sukienki zrobione z wyprawionej skóry dwóch jeleni, a czesały się szczotką zrobioną z ogona ursona – zwierzęcia podobnego do jeżozwierza. Ich dzieci zimą jeździły na sankach zrobionych z żeber bizona. Nie do wiary! Z tego jednego zwierzęcia Indianie wykonywali ponad 100 różnych rzeczy! Wódz posiadał nie byle jaki pióropusz, bo zrobiony z orlich piór, a naturalne kosmyki włosów, które przypominają naszyjnik, to wielki symbol – tyle ich, ilu go poparło podczas wyborów (na wodza). Dziewczyny zachwycały się sposobem zdobienia ubrań i przedmiotów, a chłopcom błyszczały oczy na widok różnego rodzaju broni wojowników.
Po słuchaniu, oglądaniu przyszedł czas na pieczenie kiełbasek, a następnie – zabawę: strzelanie z łuku, rzucanie włócznią, rzucanie obręczami do celu, wciąganie się po linie, przejście po podwieszonym drągu, slalom między palami.
Nieco zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do szkoły na obiad.
Wieczorem dziewczyny pewnie powieszą nad swoimi łóżkami łapacze snów, a chłopcy będą obmyślać, jak wykonać tarczę indiańską i którego ducha opiekuńczego na niej namalować. Wrażeniami podzielimy się jutro…
9 sierpnia 2014 r.
Poranny apel, zdanie relacji ze stanu zastępu, drugie śniadanie i… wędrówka do parku zdrojowego – tak zaczął się dzisiejszy dzień. Nie był to zwyczajny spacer, gdyż druhna Beta z druhem Michałem ukryli zadania zapisane na kartkach. Należało je odszukać i wykonać. Kiedy dotarliśmy na miejsce, każdy zastęp zdał z tego relację. Wiedzieliśmy, który to już dzień półkolonii, ile palców, skarpetek liczy zastęp i potrafiliśmy ustawić się od najwyższej do najniższej osoby. Po tak długiej drodze połączonej z wysiłkiem umysłowym trzeba było wzmocnić swój organizm. Usiedliśmy na wygodnych fotelach i piliśmy wodę leczniczą.
Następnie przebywaliśmy przy tężniach solankowych, które leczą głównie górne drogi oddechowe, zatoki, rozedmę płuc, nadciśnienie tętnicze, alergię i nerwicę wegetatywną. Wdychaliśmy powietrze pełne jodu, bromu, magnezu, wapnia, potasu, sodu i fluoru. Przed jesiennymi i zimowymi wirusami trzeba porządnie się zabezpieczyć!
Później udaliśmy się na pomost, by przyjrzeć się bliżej florze i faunie Jeziora Gołdap. Bardzo szybko z pałek wodnych przypłynęły kaczki krzyżówki, by otrzymać pożywienie, a pod wodą ukleje pospolite i płocie bawiły się pod pomostem, chyba w chowanego.
Po takim relaksie poszliśmy na plażę miejską, gdzie wznosiliśmy budowle z piasku, przeciągaliśmy linę i graliśmy w piłkę. Było przyjemnie. Nie chciało nam się wracać, ale zaczęło burczeć w brzuszkach, więc opłukaliśmy nogi, ręce i udaliśmy się na obiad jak najkrótszą drogą.
Po dobrym obiedzie (rosół, klops, ziemniaki, surówka z buraczków) poszliśmy śpiewać. Nauczyliśmy się piosenki: „O rajdowych butach”. Przypomnieliśmy te, które znamy z poprzednich dni: „Plastelina”, „Jutro popłyniemy daleko”, „Dżungla”, „Przyjaciele”, „Hej, Mazury!”
Potem pani Emilka – ratownik medyczny – powiedziała, pokazała, co robić, kiedy płynie krew z nosa; jak postępować, gdy ktoś zemdleje; po co i jak układać kogoś w pozycji bocznej. Ułożenie to sprawdziliśmy na kilku osobach. Rozalka przećwiczyła na pani Emilce. Działa! – można to zrobić bez wysiłku. Pani Małgosia przeprowadziła krótkie warsztaty profilaktyczne nt. uzależnień.
I nadszedł tak długo oczekiwany moment- rozstrzygnięcie konkursów:
„Skorupki, piórka, kości – moja wędrówka przez Puszczę Romincką” – prace wykonane farbami:
dzieci: 5 – 8 lat | dzieci kl. II – III | dzieci kl. IV – V | |
I miejsce | Marcel Zalewski | Maciej Gryko | Julia Bagińska |
II miejsce | Mateusz Marcinkiewicz | Marcin Węcek | Zosia Sidor |
III miejsce | Ernest Furtan | Marcel Buczyński | Kuba Kańgowski |
wyróżnienia | Adam Twardowski, Erwin Furtan | …………………….. | ………………………. |
„Bawełniany koszyczek na balonie”:
I miejsce | Zosia Sidor |
II miejsce | Julia Czubaszek |
III miejsce | Oliwia Bagińska |
wyróżnienia | Jakub Kliniewski |
„Budowla z piasku”:
I miejsce | Natalia Górska, Katarzyna Witkowska, Rozalia Stanek |
II miejsce | Emilia Zalewska, Mateusz Marcinkiewicz |
III miejsce | Aleksandra Słowikowska |
Oczywiście laureaci otrzymali nagrody rzeczowe, a każdy uczestnik półkolonii – pyszną kanapkę mleczną.
Przed przybyciem rodziców zawiązaliśmy krąg przyjaźni. Jej iskierka nadal świeci…