To już dwa lata, odkąd polsko-rosyjską granicę podróżni mogą przekroczyć w ramach międzynarodowej umowy o małym ruchu granicznym. 27 lipca minęła druga rocznica funkcjonowania MRG.
W ciągu dwóch lat istnienia MRG z ułatwień skorzystało 2 483 956 cudzoziemców. Obecnie już co drugi cudzoziemiec z obwodu kaliningradzkiego wjeżdża do Polski na podstawie stosownego zezwolenia. Konsulat Generalny RP w Kaliningradzie od 27.07.2012r. wydał ponad 200 tys. zezwoleń MRG.
Umowa o małym ruchu granicznym na pograniczu polsko-rosyjskim stworzyła ułatwienia w przekraczaniu granicy dla mieszkańców obwodu kaliningradzkiego, trójmiasta oraz wskazanego obszaru województwa warmińsko-mazurskiego. Dzięki rozwiązaniom, jakie służby graniczne wdrożyły z myślą o podróżnych korzystających z nowych zasad – wydzielonych pasów odpraw MRG, na drogowych przejściach granicznych znacząco zwiększyła się płynność stale rosnącego ruchu granicznego. Ponadto usprawniono proces odpraw paszportowo-celnych. Przekraczanie granicy przez osoby z zezwoleniami małego ruchu granicznego jest szybsze, niż podróżnych w ruchu wizowym. Najpierw pas MRG wprowadzono i przetestowano w drogowym przejściu granicznym w Grzechotkach. Jego sukces w szybkim czasie przełożył się na otwarcie kolejnych korytarzy MRG w pozostałych przejściach granicznych na terenie Warmii i Mazur. (Red. W-MOSG)
Uważam MRG za „strzał w dziesiątkę”. Cieszę się, że jako zwykły obywatel mogę pojechać do Federacji Rosyjskiej, historycznego regionu sambijskiego i zwiedzać piękne miejscowości. No właśnie zwiedzać… Od momentu utworzenia MRG w Obwodzie Kaliningradzkim byłem cztery razy i za każdym razem dostawałem „wytrzeszczu oczy” gdy przechodziłem polską odprawę graniczną lub graniczną i celną w drodze powrotnej. Otóż jadąc do Rosji /zawsze jadę w co najmniej we dwie, cztery osoby/ wjeżdżam na przejście graniczne, wychodzi pan w zielonym mundurku staje przed moim autem i patrzy się na mnie. To cóż, patrzymy sobie głęboko w oczy, po pewnym czasie z wyraźną irytacją pada pytanie: „długo jeszcze mam czekać?” – no cóż, nie wiedziałem na co ten pan czeka, więc zgodnie z własnym sumieniem odpowiedziałem, że nie wiem. Wtedy zaskoczył, że nie jestem częstym podróżnym na granicy w Gołdapi, więc poinstruował, że mam wysiąść, pootwierać wszystkie drzwi, bagażnik, dać dokumenty auta i paszport. Zadał pytanie: „dokąd jadę?” odpowiedziałem ponownie zgodnie z moim sumieniem, że jadę nad morze na cały dzień na odpoczynek. Na co ten pan parsknął śmiechem /widocznie nigdy nie był nad morzem i nie wie co tam się robi, lub był i miał jakieś zabawne wspomnienia/ i stwierdził, że po co kłamię jak jadę tylko na godzinę po paliwo. I co miałem mu odpowiedzieć?! Tylko „do widzenia”. Wjechałem na odprawę rosyjską, a tam od razu wytłumaczono mi co, gdzie mam robić przy którym okienku. Grzecznie, kulturalnie z uśmiechem. Pytanie: „dokąd jadę?”, gdy powiedziałem, że nad morze, to od razu doradzono mi, że najlepiej to do Primorska albo Jantarnego, że do Zielonogradska i Svietlogorska lepiej nie bo tam dużo ludzi i parę innych porad. Byłem zaskoczony, nie muszę pisać, że pozytywnie zaskoczony! Naładowałem akumulatory nad Bałtykiem i wracamy. Rosyjska odprawa grzeczna, uśmiechnięta, jak pani celnik a potem pani „pogranicznik” zapytała gdzie byłem i dowiedziała się, że nad morzem, to od razu pytanie jak mi się podobało, czy będę korzystał i częściej jeździł? Miło, kulturalnie, po prostu klasa. Chciałbym dodać, że biegle mówię po rosyjsku. Wjeżdżam do naszej RP i w związku z tym, że nie mam ani grama alkoholu, ani jednego papierosa, ani innych przedmiotów podlegających ocleniu, jadę tzw. „pasem zielonym”. Podjechałem pod polską Straż Graniczną. Wyłączyłem silnik i czekam. Pasami do odprawy dla tych co coś zgłaszają jadą auta, podjeżdżają i odjeżdżają, cóż ja czekam. Minęło jakieś 15-16 minut /celowo patrzyłem na zegarek, bo mówiono mi, że na „zielonym pasie” obowiązują pewne standardy czasowe odprawy/ i wyszedł powolnym, znudzonym krokiem zielony ludzik i od razu pytanie: „dlaczego pan jedzie tym pasem a nie tamtymi jak wszyscy?” Zapytałem więc czy ten pas nie jest czynny? na co usłyszałem burknięcie: „jest!”. I cisza. Znowu zielony ludzik patrzy się na mnie, patrzy jak ten na wjeździe do Rosji. Ani chybił, myślę, zapewne szkolony jest z psychologii lub wręcz parapsychologii i w ten sposób pewnie rozszyfrowuje, gdzie mam ukrytą ewentualną kontrabandę! I jak Państwo myślą, jakie padło kolejne pytanie? Ależ tak, macie Państwo rację! Zapytał mnie, nas: „jak długo jeszcze mam czekać?” Ani chybił, albo tak szkoleni są ci pracownicy w zielonych mundurkach, albo to jest brat tego co siedział na wjeździe i to ich taka rodzinna maniera. Jak z mojej strony nie zobaczył żadnej reakcji, to zapytał: „czemu nie wysiadam?” odpowiedziałem, że nie wiedziałem, że mam wysiadać. „A to pan rzadko jeździ?” – tak nawet bardzo rzadko. „Skąd pan jedzie?” – znad morza, brzmi moja odpowiedź. na co zielony ludzik wybucha śmiechem… Cóż, zaskoczony jestem, kolejny osobnik w tym samym mundurze na hasło „morze” wybucha śmiechem… Muszą mieć jakieś miłe wspomnienia z pobytu nad morzem, bo gdyby mieli traumatyczne to może by płakali?! Odprawa celna podobna i znowu rozbawiło ich „morze”! Za trzecim razem już nie tak mnie to dziwi co szokuje, bo znaczy, że może całą trójką ci ludzie tzn. dwóch w zielonych mundurkach i pan celnik byli nad morzem i coś ich miłego spotkało?! Taki grupowy wyjazd a wiadomo w grupie taniej i weselej. Wjechałem do Polski, szczerze mówiąc, z ogromnym współczuciem dla ludzi, którzy przekraczają granicę RP i FR dużo częściej niż ja. Po pierwsze widać gołym okiem, że jadę pierwszy, czy czwarty raz, a jak nie gołym to okiem „komputerowym”. Po drugie mój samochód ma zbiornik 40 litrów i jest takiej marki, że na pewno nie służy do przemytu, poza tym jest w leasingu, więc tankowanie „tam” mnie nie urządza, bo faktury na paliwo nie byłby honorowane. Reasumując: MRG na tak, ale na litość boską niech służby będą taktowne, kulturalne i przede wszystkim informowały co osoba przekraczająca granicę ma robić! Naprawdę nie wszyscy jeżdżą codziennie i są naprawdę turystami! Nie mniej jednak ci co jeżdżą często również zasługują na szacunek a wtedy i szacunek będzie w drugą stronę. Panie i panowie chciałbym przypomnieć, że wy tam służycie a nie pracujecie. Co oznacza słowo służba proszę przeczytać w stosownym słowniku. W tym roku jeszcze nie byłem w FR i sami chyba już wiecie dlaczego…
Niezła agitka przedwyborcza !! Panie burmistrzu trzeba zorganizować, na przejściu granicznym protest z pana udziałem , potępiający zachowanie naszych strażników granicznych i celników.Jak mieli czelność ci ludzie nie rozpoznać pana osoby ?
Oho! Chyba jakiemuś calasowi lub wopiście nie podobał się powyższy komentarz : )
Tym razem Józef nie trafiłeś 🙂 Niejeden Marek jest w Gołdapi, tak jak niejednemu psu na imię Burek. Fakt, że nie tak rozpoznawalny, ale zwykły mieszkaniec. I nie sądzę by Burmistrz Gołdapi miał samochód w leasingu… Trzeba dokładnie czytać.
Autor tekstu Marek a nie Marek Aleksander
Panie Marku jeżeli to co pan pisze jest prawdą,to protest również powinien być z udziałem burmistrza.
Burmistrz może nie mieć samochodu w lizyngu ale może mieć Urząd Miasta.
Panie uśmiecyhnięty pudło !
WOP istniał do 15 maja 1991 r, Od 16 maja 1991 r istnieje (powołana ustawą) Straż Graniczna .Pierogi też nie mają ni wspólnego z wpisem.