Jak to jest naprawdę z tym Gołdap-Zdrój?
– Zrobił się niepotrzebnie, tak bym to określił, medialny bałagan w internecie, który powstał, jak to często w życiu bywa z niedopowiedzeń. W tym przypadku tak się stało.
Podczas konferencji poświęconej zakończeniu realizacji inwestycji we wschodniej części miasta, zorganizowanej przez Spółdzielnię Mieszkaniową kilkanaście dni temu, stwierdziłem, że wreszcie spełniamy wymóg prawny do tego, aby starać się, ewentualnie, o dodanie przyrostka „Zdrój” do Gołdapi, że mamy taką szansę.
Wydaje mi się, znając pewne przepisy prawne, że zastępca burmistrza powinien społeczeństwo poinformować, że istnieje taka możliwość, szansa. Ja nie powiedziałem, że procedura jest rozpoczęta. To jest tylko mój pomysł, który urodził mi się w głowie jakieś trzy, cztery lata temu z chwilą, gdy zauważyłem jak bardzo realna staje się sprawa dowiercenia do wód leczniczych.
Pomyślałem, co by było, gdyby podczas wykonywania inwestycji uzdrowiskowych dowiercili się do wód nie tylko mineralnych, ale wręcz leczniczych? Co by to znaczyło dla nas – Gołdapian?
Zgodnie z przepisami tzw. uzdrowiskowymi przyrostek „Zdrój” ma prawo dodać do swej nazwy miejscowość, która spełnia dwa warunki: po pierwsze uzdrowisko a po drugie jeśli są stwierdzone wody lecznicze.
Kilka lat temu, jeszcze przed rozpoczęciem odwiertów, nikt nie mógł dokładnie określić o jakich parametrach te wody będą, czy „tylko” mineralne?
Już wtedy zacząłem się zastanawiać – może będą lecznicze? i jeśli nie wiązałyby się z tym koszty społeczne to może warto jednak wykorzystać możliwość dodania przyrostka „Zdrój”? To oczywiście było tylko moje rozważania.
Po paru latach okazało się, że wody, które wypłynęły z głębszego odwiertu będą wykorzystywane nie tylko jako solanka do czwartych w Polsce tężni, ale również do picia. Okazało się bowiem, że są to bardzo dobre wody lecznicze. W grudniu otrzymaliśmy świadectwo potwierdzające, że wody z głębszego odwiertu, z ponad 640 metrów głębokości, są wodami mineralnymi wapniowo-sodowymi, wskazanymi do kuracji leczniczych – polecane szczególnie do leczenia układu pokarmowego.
Powracając jednak do kwestii Gołdap-Zdrój, skoro okazało się, że jest taka możliwość, to przekazałem tę informację społeczeństwu. Moim zdaniem mam wręcz taki obowiązek. Z racji pracy w Magistracie powinienem informować mieszkańców, którzy wcale nie muszą znać wszystkich przepisów prawnych, o możliwościach, szansach które otwierają się przed Gołdapianami.
To czy zechcemy z tej szansy skorzystać – to już zupełnie inna sprawa. Sprawa wymagająca głębokich przemyśleń popartych analizą prawno – finansową.
Czy tak się stanie, to zależny od nas wszystkich. Czy zechcemy? Ja jeszcze nie wiem czy my chcemy? Wiem, że zgodnie z prawem od grudnia ubiegłego roku – możemy.
Trzeba sprawdzić czy są koszty społeczne z tym związane, a jeśli tak, to jakie? i czy można je zminimalizować? To trzeba bardzo dokładnie zbadać.
Na razie nie przekazywałem gołdapskim radnym oficjalnej propozycji dodania przyrostka „Zdrój”. Czekam na ekspertyzę.
Powtarzam stanowczo – przed upewnieniem się, że kosztów społecznych nie będzie lub będą bardzo małe, nie przedstawiałem i nie przedstawię takiej propozycji na żadnej komisji Rady Miejskiej w Gołdapi. To właśnie Rada ma w swoich kompetencjach podejmowanie decyzji (w formie odpowiedniej uchwały) w sprawie zmiany nazwy miejscowości.
Według mnie plus jest oczywisty – marketingowy.
Niektórzy mówią, że minusem będą kolejne ograniczenia. To jest nieprawda. To jest tylko zmiana nazwy, a nie funkcji.
My uzdrowiskiem jesteśmy od 2000 roku, w związku z tym, już od tamtej pory są pewne ograniczenia dotyczące miejscowości uzdrowiskowych. W przypadku zmiany nazwy uzdrowiska żadne nowe ograniczenia ani też przywileje nie przybędą. Nic się nie zmieni w tym względzie.
Ktoś inny mówi, że dojdą nowe opłaty – absolutnie nieprawda. Opłata tzw. uzdrowiskowa, którą płacą przyjezdni za pobyt u nas w miejscach noclegowych, obowiązuje od dawna. My też je wnosimy przebywając w innej miejscowości uzdrowiskowej. To reguluje ustawa i każde uzdrowisko z tego korzysta.
Pamiętajmy, z tytułu zmiany nazwy, żadne opłaty nie ulegają zmianie.
Następna kwestia, to koszty. Właśnie zaczynamy nad tym pracować. Zleciliśmy niezależnej kancelarii prawnej opracowanie dokumentu, który określi nam plusy i minusy, związane z ewentualną zmianą nazwy miejscowości. Oczekujemy przedstawienia nam odpowiedzi na pytania, o których wspomniałem wcześniej: czy wystąpią koszty, jeśli tak – to w jakiej wysokości i kto ma je ponosić. Na pewno nie może dojść do sytuacji, w której społeczeństwo miałoby ponieść znaczne koszty. Gdyby zachodziło takie niebezpieczeństwo to nikt o zmianie nazwy nawet nie pomyśli.
Zrobiłem pewne rozeznanie związane ze zmianą nazwy miejscowości. Nie często uzdrowiska zmieniają nazwy. Z przyrostkiem „Zdrój” jest w naszym kraju kilkanaście. Sięgnąłem do historii. Ostatnio – w 1999 roku mieszkańcy Rabki doszli do wniosku, że chcą zmienić nazwę i przeszli już ten proces. Od 1 stycznia 2000 roku ich miejscowość nazywa się Rabka – Zdrój. W ich przypadku jedyne koszty z tym związane – to koszty tylko poniesione przez urząd, polegające na wymianie pieczątek, tablic informacyjnych, itp. Społeczeństwo nie ponosiło kosztów. Nie było takiej konieczności. Dokumenty wymieniano z chwilą, gdy zachodziła inna przyczyna, np. dowód osobisty tracił ważność, zmiana nazwiska, miejsca zamieszkania, itp.
Podsumowując, chcę powiedzieć, że jeśli by się okazało, że wystąpią wysokie koszty społeczne, to jeśli chodzi o moją skromną osobę o „Zdroju” zapomnę, ale jeśli okaże się, że te koszty są minimalne, bądź ich nie ma, to na pewno z taką inicjatywą wyjdę do mieszkańców, radnych. Po to abyśmy na ten temat podyskutowali merytorycznie i zastanowili się czy warto, czy nie?
Poczekajmy cierpliwie na opinię fachowców i dopiero wówczas ewentualnie (tylko w przypadku opinii eliminującej ewentualne koszty społeczne) wróćmy do rozmów na temat „Gołdapi Zdroju”.
Autor: AT
(Ogłoszenie: Za portalem goldap.pl)