Młodzież nie chce eventów?

kartaczewo_12_46-150x150

kartaczewo_12_46-150x150Na ogół podsumowań roku ubiegłego dokonuje się w styczniu. Do jednego z nich zainspirował nie dokument pod nazwą „Dynamiczna diagnoza kultury Warmii i Mazur” zrealizowany pod kierunkiem prof. Barbary Fatygi. Postaram się to ująć w kontekście gołdapskim.

 

 

W służbie czego?

Na początek znamienne słowa współautorki dokumentu: Nasz raport nosi tytuł „Kultura pod pochmurnym niebem”, bo uczestnictwo w wydarzeniach kulturalnych na Warmii i Mazurach często zależy od pogody.

Jest to między innymi nawiązanie do tego, co i mnie niepokoi od kilku lat – lokalni animatorzy kulturę coraz częściej sprowadzają do festynów i eventów (bardzo ostatnio modne słowo), nadużywając przy okazji określenia „integracja społeczna”. Tego rodzaju imprezy w wielu wypadkach stały się arcynudne, także w opinii wielu tzw. przeciętnych odbiorców. I co charakterystyczne, zwłaszcza na podgołdapskiej wsi, że tym animatorami są coraz częściej przyszli kandydaci na radnych. Zatem festyny i eventy w służbie czego?

Z badań wynika, co daje się zauważyć również w naszym powiecie, że młodzieży (także wiejskiej) nie interesują tego rodzaju przedsięwzięcia.

Autorzy dokumentu mówią o danych na temat kultury przekazywanych przez lokalne środowiska, podkreślając fikcję jaką często stanowią w tym aspekcie świetlice wiejskie. Nie zauważyłem by wspomnieli coś o wszechobecnej, również w całym regionie, manii tworzenia, nierzadko rozbuchanej i przez to w połowie martwej, wiejskiej infrastruktury kulturalnej (wrzucania przy tych okazjach pieniędzy w błoto), również w miejscowościach chylących się ku upadkowi, na odrodzenie których się nie zanosi.

 

Co ważniejsze?

Wydaje się też, że przeciętny uczestnik wydarzeń kulturalnych do oceny działalności organizacji zajmujących taką działalnością stosuje zbyt jednostronne kryteria nie doceniając uczestnictwa w sekcjach lub kołach zainteresowań (które z powodzeniem działają choćby w Domu Kultury, WTZ, niektórych stowarzyszeniach, Centrum Edukacyjno-Szkoleniowym, czy w świetlicy w Grabowie). Akurat uważam, że to ma w perspektywie większe znaczenie od koncertów choćby Zbigniewa Wodeckiego lub występów innych znanych artystów, tym bardziej że działalność tych kół najczęściej sprowadza się do prezentacji ich dorobku (szansa na tworzenie kół zainteresowań zaistniała teraz w Galwieciach).

W ostatnich „Nowych Książkach” znalazły się znamienne słowa prof. Zbigniewa Mikołejki: Spustoszenie, jakie dokonało się w kulturze jest wprost niewyobrażalne. Tej wyrwy na pewno nie nadrobimy eventami, ale bardziej wspieraniem pasji i zainteresowań. Eventy, będące jednocześnie synonimem kulturowej płycizny, tę wyrwę tylko pogłębiają.

 

Mimo to

Mimo to w przypadku Gołdapi jest taki rodzaj „kultury pod chmurką”, który zdecydowanie popieram, czyli owe niedzielne koncerty w parku organizowane przez Dom Kultury podczas wakacji. Swój pozytywny aspekt, wypełniający zapotrzebowanie na kulturę masową, mają „Dni Gołdapi”.

Rzecz jasna nie wszystkie festyny trzeba negować, są przecież takie, które mają kulturowe i promocyjne uzasadnienie, nawiązujące do konkretnej tradycji. Są dobre przykłady lokalnego rzemiosła czy sztuki ludowej. I to warto wspierać. Mam tu na myśli „Kartaczewo”, „Święto sękacza” i „Jarmark Bożonarodzeniowy”, mam na myśli gołdapskiego rzeźbiarza, czy pszczelarzy. Tyle że dalsze mnożenie podobnych imprez deprecjonuje wymienione. Inna rzecz – dlaczego, mimo wysiłów gołdapskich organizatorów, coraz trudniej jest zgromadzić uczestników stoisk lub konkursów podczas tych spotkań? Dotyczy to zwłaszcza „Kartaczewa”, w przypadku którego, moim zdaniem, decydują o tym głównie dwie rzeczy – rygory formalne narzucone przez organizatora z Olsztyna związane z przentacją produktów spożywczych i, niestety, mało atrakcyjne (mało efektowne) nagrody przeznaczane zwycięzcom. Bardzo tu może być istotna choćby specjalna statuetka (najlepiej z metalu), a nie szklany gotowiec z dorobionym okolicznościowym podpisem. Sprawdzoną (i tu moim zdaniem niezbędną) motywacją są nagrody pieniężne.

 

Potrzeba koordynacji

Animacją kultury na różnym poziomie zajmują się dziesiątki organizacji i instytucji – i dobrze. Robią to m.in. domy kultury, świetlice, stowarzyszenia, szkoły i przedszkola. Czy nie warto jednakowoż czasem zrezygnować z rywalizacji na rzecz zorganizowania jednej wspólnej imprezy okolicznościowej, nawet w postaci kilkudniowego bloku? Podczas ostatnich letnich wakacji mieliśmy (wcale nieodosobnione) przykłady pokrywania się imprez w tym samym dniu. Zatem brakuje w Gołdapi koordynatora, który by tworzył klarowny kalendarz kulturalnych przedsięwzięć, zwlaszcza imprez. O ile wiem chętnie by się tego podjęło biuro promocji, co jest już sprawdzoną praktyką w kilku innych gminach. Wystarczy tylko zorganizować w ciągu roku ze dwa spotkania z organizacjami i osobami animującymi w naszym powiecie działalność kulturalną.

 

I trochę optymizmu

Tyle wątpliwości… Teraz rzeczy, które mocno podnoszą mnie na duchu, tym bardziej że w aspekcie tzw. kultury wysokiej Goldap jest dla mnie kulturalną wyspą. Strzałem w dziesiątkę jest, moim zdaniem, utworzenie w Gołdapi Centrum Edukacyjno-Szkoleniowego ze bibliotekami, muzeum, szkołą muzyczną, Uniwersytetem 3. Wieku i siedzibą kilku organizacji pozarządowych. Co jest warte podkreślenia – działalność tych placówek niejednokrotnie zazębia się, w budynku jest ruch od rana do wieczora, następuje też integracja różnych pokoleń.

Bezcennymi inicjatywami są koncerty dobroczynne organizowane przez Gołdapską Grupę Wsparcia, „Kierunek Gołdap” i koncerty SOSW.

Ponadto Gołdap ma pokaźny kapitał w postaci twórców, choćby malarzy, grafików, fotografików, muzyków, literatów i… modelarzy. To warto wykorzystywać.

 

Na zakończenie cytat

Wracając do owej diagnozy – oczywiście z jej tezami można dyskutować, toteż zakończę swój wywód jeszcze jednym cytatem: Błędem jest również rozumienie kultury wyłącznie jako organizacji eventów, adresowanych do turystów. Tymczasem badania pokazują, że młodzież, nawet ta z ubogich środowisk, nie chce eventów, ale oczekuje czegoś innego. Samorządy robią to z zapałem, zaniedbując ciągłość pracy ze społecznościami lokalnymi. Na przeszkodzie rozwoju kultury stoi także brak sieci współpracy instytucji i organizacji. W jednej z miejscowości regionu 9 instytucji zorganizowało 9 różnych obchodów Dnia Dziecka!

SIGNI

 

Powiązane artykuły

Jeden komentarz do “Młodzież nie chce eventów?

  1. elzbietajolanta

    Należy cały artykuł przesłać do wszystkich instytycji stowarzyszeń odpowiedzialnych za kulturę na wsiach.Może wtedy odpowiedzialni przynajmniej będą zmuszeni do przeczytania artykułu.c
    o do imprez organizowanych w Gołdapi nie mam uwag porócz Kartaczewa.

    Nikt jeszcze nie głosował.
    Please wait...