Jest tu wiele do zaproponowania

ceuselRozmawiamy z Marc’iem Crussell’em, Anglikiem z Oxfordu, mówiącym w trzech obcych językach (po niemiecku, francusku i hiszpańsku), byłym wykładowcą na Uniwersytecie w Buckingham, nauczycielem języka angielskiego i artystą – poetą i twórcą kolaży, ojcem córki i dwóch synów.

Co Pana sprowadziło do Polski, a przede wszystkim do Gołdapi?

– Akurat byłem na takim etapie życia, że szukałem pracy i czegoś interesującego, co oprócz pracy mógłbym jeszcze robić. Mariola szukała nauczyciela języka angielskiego do swojej szkoły i zaproponowała mi pracę. Przyjechałem.

Mariolę poznałem jakieś pięć lat temu, gdy przebywała w Anglii. Później wymienialiśmy ze sobą e-maile. Jestem osobą bardzo towarzyską i otwartą na rożne ciekawe propozycje. Dlatego kilka lat temu wziąłem udział w pracach jury, w konkursie filmowym Marioli. Pomagałem jak mogłem na odległość. Obejrzałem przysłane mi filmy uczniów różnych szkół, a ocenę i recenzje wysłałem mailem. Z tej naszej współpracy zrodziła się, myślę, że mogę tak powiedzieć, przyjaźń. Starałem się, gdy tylko mogłem, pomagać w różnych projektach. Można więc powiedzieć, że z Gołdapią związany jestem od dawna.

Wygląda na to, że podoba się Panu Gołdap, bo jak wiem, to w ubiegłym roku miał Pan w naszej galerii wystawę. Co podoba się Panu w tym naszym niewielkim miasteczku?

– Tak, nie jest to mój pierwszy pobyt w Gołdapi. Miałem bardzo dobre wrażenia z poprzedniego pobytu tutaj. Poznałem mnóstwo ciekawych ludzi, miasto również mi się spodobało, więc powiedziałem sobie, dlaczego nie. Wiedziałem gdzie będę, miałem sympatyczne doświadczenie, pomyślałem, że na pewno będzie mi się tu dobrze mieszkało i pracowało. I to był powód, dla którego tu przyjechałem.

Wiem, że będzie Pan realizował swój pomysł dotyczący Angielskiego Klubu Filmowego. Skąd wziął się ten pomysł i jaki jest cel?

– Gołdap jest małym miastem, jest tu sporo rzeczy już zrobionych, ale także jest wiele rzeczy jeszcze do zaproponowania, a ja po prostu lubię być użyteczny. Jeśli tylko mam coś do zaoferowania innym, to robię to. Jeśli ludzie przyjmują moje pomysły, to bardzo się z tego cieszę i jestem szczęśliwy.

Pomysł dyskusyjnego klubu filmowego sam w sobie jest interesujący, czy to w Gołdapi, czy gdzie indziej. Uważam, że warto takie kluby organizować, oglądać filmy i dyskutować o nich. Film to jedna z moich wielkich pasji. Zauważyłem także, że chociaż jest tu dużo ludzi, którzy znają język angielski, to jakby nie mają specjalnie możliwości, by go „skonsumować”. Chodzi mi o to by mogli tę swoją umiejętność spożytkować. Dyskusyjny Klub Filmowy to świetna okazja żeby ludzie mogli połączyć przyjemne z pożytecznym – obejrzeć dobry film i poćwiczyć język angielski, tak po prostu. Chcę tu podkreślić, by nikt, niezależnie od wieku, nie obawiał się, że będzie to jakieś egzaminowanie z języka. Absolutnie nie, to będą bardzo luźne dyskusje na temat tego, co obejrzymy i nikt nie będzie przepytywany. Zapraszam więc serdecznie do naszego klubu. Wszystkie filmy będą oczywiści wyświetlane w angielskiej wersji językowej, ale także z podpisami w języku angielskim. To znacznie ułatwia odbiór języka. Zaczynamy 16 grudnia od komedii.

We mnie są dwie strony, jedna to nauczyciel, a druga to artysta. Dlatego chciałbym, żeby z jednej strony było to artystyczne przeżycie filmu, a z drugiej nauka języka angielskiego, gdzie, mam nadzieję, będę pomocny. Jestem pewien, że będziemy się dobrze bawić nie tylko podczas filmu, ale jeszcze lepiej podczas dyskusji.

Zapraszam też do biblioteki miejskiej, której przekazałem trochę literatury w języku angielskim, szczególnie polecam maturzystom.

W tym miejscu chciałbym również bardzo podziękować kustoszowi muzeum pani Beacie Otto za przyjęcie klubu filmowego pod swoje skrzydła. Wszystkie projekcje będą odbywały się w budynku muzeum nr 2.

Jak spędza Pan tu wolny czas?

– Od sierpnia, kiedy tu przyjechałem zrobiłem już piętnaście nowych kolaży do swojej wystawy, napisałem sporo różnych rzeczy. Poza tym, jestem człowiekiem, który ma wielu przyjaciół na całym świecie, w związku z czym wiele piszę e-maili, a korespondencja jak wiadomo zajmuje wiele czasu. Lubię bardzo podróżować, weekendy są przeznaczane zazwyczaj na podróże. Myślę, że okolice Gołdapi zwiedziłem dosyć dobrze. W tym tygodniu wybieram się do Gdańska, w którym byłem już kilkakrotnie, a w którym mi się szczególnie podoba. Jeździłem także na Litwę. Tak więc jeśli nie robię kolaży, nie piszę, to głównie podróżuję.

Trochę o innych, tych artystycznych, zainteresowaniach?

– Tak jak wspomniałem wyżej, podróże, tworzenie kolaży, pisanie wierszy. Dużo też czytam. Oprócz tego bardzo lubię gotować, natomiast jeśli chodzi o sport, to nie jestem za bardzo w nim rozmiłowany. Czasami trochę biegam, pogram w tenisa czy obejrzę jakiś mecz i na tym koniec.

Jak długo planuje Pan swój pobyt w Polsce?

– Dopóki tylko Mariola będzie mnie potrzebowała i będę miał pracę, to na pewno tak długo zostanę. Nie sądzę by mi się tu szybko znudziło, ponieważ lubię swoją pracę tutaj i swoich studentów. Mam nadzieję, że oni mnie również lubią.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czy spędzi je Pan w Polsce, czy z rodziną w Anglii?

– Na święta i Nowy Rok jadę do Anglii, spędzę je na pewno z dziećmi, odwiedzę mamę. Zjem swoje ulubione potrawy, którymi są: pieczony kurczak faszerowany specjalnym ciastem podobnym do knedli z przyprawami i ziołami podawany z pieczoną pietruszką i ziemniakami. Jest to danie, które musi być zawsze, abym wiedział, że są święta. Jak również koniecznie na deser musi być Christmas pudding.

Dziękuję za rozmowę.

(AT)

Dziękuję za nieocenioną pomoc w tłumaczeniu Pani Marioli Zamojskiej.


Aktualności

Powiązane artykuły