Gimnazjaliści w Beskidzie Niskim

gimnazjalisciWakacje, wakacje! Jak spędzić je aktywnie, bez komputera, na łonie przyrody, w ruchu? Tym razem obóz wędrowny Szkolnego Koła PTSM „Romint’Hood” z Gimnazjum dotarł na dziewicze szlaki Beskidu Niskiego. Chociaż polskie góry przeszedłem wszerz i wzdłuż i to po kilka razy, to w tym roku powiodłem młodzież w tę część Beskidów, która uchodzi za ostatni skrawek dzikich, niezadeptanych przez masy gór.

Dotychczas Beskid Niski jawił mi się jako mało ciekawy, bo „niski”, mocno porośnięty lasami, z niewielką ilością pięknych widoków ze szczytów. Jednak po lekturze przewodników i innej literatury o tych górach, powiedziałem sobie i młodym ludziom: to tu – w tym roku WŁAŚNIE TU.

Czternaścioro dziewcząt i chłopców 4 lipca wyruszyło na szlak. Zaczęło się deszczowo, więc pod kapturami zwiedziliśmy słowackie miasteczko Badejov. Miasto ma dwie atrakcje: uzdrowisko – urocze i czyste, z obowiązkowymi knedličkami na obiad oraz przepiękną, nieskażoną komunistycznym budownictwem wielkopłytowym, starówkę – wprost wyjętą ze średniowiecza i renesansu.

Tegoroczna aura jest kapryśna, ale nam nie przeszkodziła w wędrowaniu. Okazało się, że szlaki Beskidu Niskiego są piękne, dobrze przygotowane, poprowadzone w najpiękniejszych partiach tych tajemniczych gór. Niezapomnianą dla nas będzie wędrówka w epicentrum burzy przez Magurę Wątkowską. Pioruny goniły nas, a ulewny deszcz przemoczył nas do ostatniej nitki i do ostatniej sznurówki. Przez dwa tygodnie wędrówki spotkaliśmy na szlakach dwóch turystów. Grup, takich jak nasza, nie było wcale.

Są w Beskidzie Niskim miejsca zasługujące na zwiedzanie ze względu na walory historyczne i przyrodnicze.

Pierwszym jest Muzeum Magurskiego Parku Narodowego w Krempnej. Przygotowane w nowoczesny sposób, charakterystyczny dla muzeów przyrodniczych.

W czerwcu został otwarty skansen (bo tak go chyba można nazwać) w Trzcinicy k/Jasła zwany Karpacką Troją. Biskupin „się chowa”. Na miejscu wykopalisk archeologicznych otwarto ekspozycję niezwykle ciekawą, pokazującą życie mieszkańców osady prahistorycznej, funkcjonującej od czasów starożytnych po XI wiek, czyli czasy wczesnopiastowskie.

W karpackich wsiach i miasteczkach, oraz ukryte w leśnej głuszy, trwają stare cmentarze z pierwszej wojny światowej. Wielka bitwa gorlicka z 1914 roku przyniosła tu straszliwe żniwo. Setki tysięcy ofiar z każdej strony frontu: Niemcy, Rosjanie i żołnierze armii austro-węgierskiej (Austriacy, Węgrzy, Polacy, Czesi, Słowacy) kiedyś strzelający do siebie, dziś na wspólnych cmentarzach, w bezimiennych mogiłach. Cmentarze są nie tylko historycznym miejscem pochówku, ale i dziełem architektury. Nekropolie te zaprojektowane i wykonane zostały z wielkim rozmachem, często z niewiarygodnym nakładem sił i środków. Te cmentarze, które leżą blisko wsi, zostały w ostatnich latach poddane renowacji. Jednak niektóre, w górach, w głębokim lesie, niszczeją, zarastają i pozostawiają u przypadkowych zwiedzających pytanie: jak, prawie 100 lat temu, przy ówczesnej technice zbudowano je tam, gdzie dziś nawet dojść jest trudno?

I wreszcie, Łemkowie. Ludność ruska, niesłusznie utożsamiana z Ukraińcami (pewnie ze względu na religie grekokatolicką). W Beskidzie Niskim do 1947 roku stanowili większość tutejszych mieszkańców. Akcja „Wisła” zniszczyła ich wsie i domostwa, rozproszyła ich po tzw. Ziemiach Odzyskanych, rozbiła historyczne, religijne i etniczne więzi. Chociaż w latach 60-tych XX w. dla części Łemków pozwolono wrócić, to wielu nie miało już do czego. Dziś Łemkowie są Beskidach. Nie tak liczni, jak dawniej, ale niektóre wsie, takie jak Bartne u stóp Magury Wątkowskiej, są prawie całkowicie Łemkowskie.

Nie sposób opisać wszystkich walorów Beskidu Niskiego po krótkim dwutygodniowym pobycie. Tym bardziej, że dla mnie był to pierwszy pobyt w tych pięknych górach. Mam jednak nadzieję, że dla części mojej młodzieży będą to miejsca, do których kiedyś wrócą – jako przypadkowi lub świadomi turyści.

Jarosław Żukowski



Aktualności

Powiązane artykuły