Niżej kronika półkolonii prowadzonych przez Szkołę Podstawową nr 2.
4 sierpnia 2014 r.
Jest nas, uczestników półkolonii, 42. Mamy od 5. do 16. lat. Wiemy, jak mamy współpracować ze sobą – znamy zasady. Dzięki identyfikatorom szybko zapamiętaliśmy swoje imiona. Każdy z nas należy do określonego zastępu, którym zajmuje się wychowawca wraz z druhnami lub druhami. Oto my: „Mazurskie Leszcze”, „Rominckie Asy”, „Mazurska Śmietanka Towarzyska”, „Świetliki”. Zastępy mają swoje logo, okrzyk, a nawet piosenkę! Wszystko wymyśliliśmy sami i zaprezentowaliśmy uczestnikom półkolonii.
Dzisiaj, przed południem, byliśmy na leśnej polanie. Wędrując ścieżkami, odkrywaliśmy zadania, które były zapisane na kartkach ukrytych w różnych miejscach. Dzięki nim poznawaliśmy drzewa Lasu Kumiecie – nazwy, wygląd ich liści. Wykonywaliśmy prace plastyczne z użyciem różnych liści. Każdy z nas wykazał się kreatywnością. Najbardziej pomysłowe prace wykonali:
Kategoria wiekowa: 5-6 lat:
I miejsce: Ola Słowikowska,
II miejsce: Dominik Osiński,
III miejsce: Rozalia Stanek.
Kategoria dzieci klas: I – III:
I miejsce: Oliwia Murawska,
II miejsce: Olaf Rykaczewski,
III miejsce: Oliwia Bagińska.
Kategoria dzieci klas: IV-V:
I miejsce: Julia Bagińska,
II miejsce: Julia Czubaszek,
III miejsce: Julia Nowak
Po południu zmagaliśmy się z torem przeszkód przygotowanym w szkolnej sali gimnastycznej. Najlepszy czas uzyskali: Julia Bagińska, Marcel Buczyński i Kacper Godlewski. Na II miejscu znaleźli się: Natalia Górska, Kuba Kańgowski, Kuba Kliniewski, Gryko Maciek, Godlewski Patryk. A III miejsce zdobyli: Amelia Malinowska, Olaf Rykaczewski, Mateusz Marcinkiewicz i Szymon Wysocki.
Każdy zwycięzca otrzymał nagrodę, a pozostałe osoby – słodycze.
Po wielkich zmaganiach przyszedł czas na pyszny obiad, a następnie śpiewanki, pląsy i piosenkę półkolonii „Hej, Mazury”.
Cieszymy się, że: mieszkamy na Mazurach, mamy słoneczną pogodę, urozmaicone zajęcia i wiele radości z własnych osiągnięć.
5 sierpnia 2014 r.
O godzinie 10.00 odbył się apel. Odśpiewaliśmy piosenkę półkolonii. Wyszło nam dosyć dobrze. Jutro będzie jeszcze lepiejJ
Następnie spotkaliśmy się z panią z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gołdapi. Dowiedzieliśmy się, jakim zagrożeniem są kleszcze, jak przed nimi się chronić i co robić, kiedy je znajdziemy na ciele.
A zatem po dokładnym popsikaniu się preparatami przeciwko tym wrednym pajęczakom udaliśmy się na leśną polanę. Tam upiekliśmy kiełbaski, a były tak dobre, że niektórzy zjedli aż trzy. Później każdy zastęp miał określone zajęcia: naukę gotowania na ognisku kisielu, pieczenie naleśników na kijkach, zabawy integracyjne, zabawy sportowe, np.: kręcenie hula – hoop, gra w zbijanego, przeciąganie liny. Chyba najtrudniejsze były podchody pt. „Szukamy przyjaciela”. Wypisywaliśmy jego cechy, układaliśmy o nim rymowankę i nawet go robiliśmy, używając rzeczy znajdujących się w lesie. Zabawa wzbudziła duże emocje, gdyż wyjaśnienie zauważonego, znalezionego na dłuuugiej leśnej ścieżce znaku wcale nie było takie łatwe. Można było wpaść w pułapkę i pójść w złym kierunku, a już… burczało w brzuchach.
Nic dziwnego, że o godz. 15.00 z talerzy szybko zniknęła zupa pomidorowa, a sałatka, ziemniaki i pulpet smakowały jak nigdy. Wysiłku w lesie było niemało, więc otrzymaliśmy także pączki.
Po uzupełnieniu kalorii mogliśmy znowu się bawić. Pomysłowość druhów chyba nie ma granic. Lubimy „Iść na słonie”, „Łapać kaczki” i… śpiewać. Dzisiaj druh Kamil – wychowawca „Świetlików” – nauczył nas kolejnej piosenki, a druh Michał – bardzo lubiany przez „Rominckie Asy” – zaczął uczyć nas kręcenia piłeczkami poi. Naukę będziemy kontynuować! Przed spotkaniem z rodzicami druh zaprezentował Fire Show – taniec z ogniem. Podziwialiśmy jego opanowanie, zręczność i skupienie przy wykonywaniu nawet podstawowych elementów tańca.
Na krótko przed godz. 17.00 zawiązaliśmy krąg przyjaźni. Przekazywaliśmy sobie jej iskierkę. Udało się! Nikomu nie zgasła.
Półkolonie to okazja do znalezienia kolegi, koleżanki, a nawet PRZYJACIELA.
6 sierpnia 2014 r.
Po porannym apelu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do siedziby Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej w Żytkiejmach.
Tam powitała nas miła pani – Anna Naruszewicz. Najpierw pokazała na mapie, jak duża jest Puszcza Romincka. Potem zaprowadziła do ogródka dydaktycznego. Dowiedzieliśmy się, że owadom budowane są specjalne domki z gliną. To w niej wiercone są otwory, by błonkoskrzydłe owady mogły pobierać glinę lub zakładać gniazda. Pani leśnik uświadomiła nam, jak ważna w lesie jest obecność starych drzew czy skupisk kamieni. Następnie odbyły się zajęcia w sali edukacyjnej „Mokrała Puszczy Rominckiej”.
W zaciemnionym pomieszczeniu punktowo podświetlonym halogenami znajduje się kilka dioram poświęconych obszarom podmokłym puszczy. Zobaczyliśmy np.: żaby brunatne, czaplę siwą, bobry, wydrę, tchórza, kormorana. Spodobało nam się to, że są autentyczne, z puszczy, choć, niestety, nieżywe. Później słuchaliśmy z zaciekawieniem odgłosów lasu. Czy wiecie, jaki dźwięk wydaje ptak zwany bąkiem, który prawie nie opuszcza trzcin?
Po tej miłej chwili relaksu pojechaliśmy do Rezerwatu Czerwona Struga.
Pani leśnik przewidziała zastępom zadania. W czasie wędrówki mieliśmy poszukać: pióra, skorupek jaj, kości. Trzeba było wyjaśnić, dlaczego w lesie stoją drewniane słupy z otworem. Wskazywaliśmy, która z roślin jest typowa w tym rezerwacie. Dowiedzieliśmy się, że na terenie rezerwatu nie wolno zbierać grzybów! Widzieliśmy kamień Wilhelma i… mnóstwo ropuch. Niestety, zamiast skorupek jaj i kości znaleźliśmy odchody wilka. Uwaga, ciekawostka! Wilk pozostawia je często na rozstajnych drogach, oznaczając swój rewir. Mazurskie Leszcze odszukały aż trzy pióra, w tym pochodzące od dzięcioła. Każdy zastęp otrzymał tę samą liczbę punktów. Zostaliśmy nagrodzeni naklejkami i folderami na temat Puszczy Rominckiej. Po godzinnym zwiedzaniu części Puszczy Rominckiej pożegnaliśmy panią Anię.
Wróciliśmy do miasta, gdzie zjedliśmy obiad. Tym razem był krupnik i kartacze. Nie uwierzycie! Byli tacy wśród nas, którzy zjedli po dwa. Czyste powietrze i wędrówka lasem sprzyjają apetytowi!
Kiedy dotarliśmy do szkoły, zajęli się nami druhowie. Śpiewaliśmy i bawiliśmy się do przybycia rodziców. Oczywiście nie zapomnieliśmy zawiązać kręgu przyjaźni i puścić jej iskierki. Hura, znowu nie zgasła!
Ciekawe, komu dzisiaj przyśnią się ropuszki skaczące pod pióropusznikiem strusim rosnącym nad Czerwoną Strugą? 🙂
6 sierpnia 2014 r.
Po porannym apelu wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do siedziby Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej w Żytkiejmach.
Tam powitała nas miła pani – Anna Naruszewicz. Najpierw pokazała na mapie, jak duża jest Puszcza Romincka. Potem zaprowadziła do ogródka dydaktycznego. Dowiedzieliśmy się, że owadom budowane są specjalne domki z gliną. To w niej wiercone są otwory, by błonkoskrzydłe owady mogły pobierać glinę lub zakładać gniazda. Pani leśnik uświadomiła nam, jak ważna w lesie jest obecność starych drzew czy skupisk kamieni. Następnie odbyły się zajęcia w sali edukacyjnej „Mokrała Puszczy Rominckiej”.
W zaciemnionym pomieszczeniu punktowo podświetlonym halogenami znajduje się kilka dioram poświęconych obszarom podmokłym puszczy. Zobaczyliśmy np.: żaby brunatne, czaplę siwą, bobry, wydrę, tchórza, kormorana. Spodobało nam się to, że są autentyczne, z puszczy, choć, niestety, nieżywe. Później słuchaliśmy z zaciekawieniem odgłosów lasu. Czy wiecie, jaki dźwięk wydaje ptak zwany bąkiem, który prawie nie opuszcza trzcin?
Po tej miłej chwili relaksu pojechaliśmy do Rezerwatu Czerwona Struga.
Pani leśnik przewidziała zastępom zadania. W czasie wędrówki mieliśmy poszukać: pióra, skorupek jaj, kości. Trzeba było wyjaśnić, dlaczego w lesie stoją drewniane słupy z otworem. Wskazywaliśmy, która z roślin jest typowa w tym rezerwacie. Dowiedzieliśmy się, że na terenie rezerwatu nie wolno zbierać grzybów! Widzieliśmy kamień Wilhelma i… mnóstwo ropuch. Niestety, zamiast skorupek jaj i kości znaleźliśmy odchody wilka. Uwaga, ciekawostka! Wilk pozostawia je często na rozstajnych drogach, oznaczając swój rewir. Mazurskie Leszcze odszukały aż trzy pióra, w tym pochodzące od dzięcioła. Każdy zastęp otrzymał tę samą liczbę punktów. Zostaliśmy nagrodzeni naklejkami i folderami na temat Puszczy Rominckiej. Po godzinnym zwiedzaniu części Puszczy Rominckiej pożegnaliśmy panią Anię.
Wróciliśmy do miasta, gdzie zjedliśmy obiad. Tym razem był krupnik i kartacze. Nie uwierzycie! Byli tacy wśród nas, którzy zjedli po dwa. Czyste powietrze i wędrówka lasem sprzyjają apetytowi!
Kiedy dotarliśmy do szkoły, zajęli się nami druhowie. Śpiewaliśmy i bawiliśmy się do przybycia rodziców. Oczywiście nie zapomnieliśmy zawiązać kręgu przyjaźni i puścić jej iskierki. Hura, znowu nie zgasła!
Ciekawe, komu dzisiaj przyśnią się ropuszki skaczące pod pióropusznikiem strusim rosnącym nad Czerwoną Strugą? 🙂