W tym wpisie nawiązałem do komentarzy dwóch internautów. Jeden z nich dowcipnie nazwał „geniuszem” gołdapskiego listonosza, co to w prymitywny sposób pozbył się listów, drugi internauta zacytował wymowny, ekologiczny wierszyk, który otrzymał od przedszkolaków…
Wybrałem się dziś na rowerową przejażdżkę nasypem od Niedrzwicy do Jabłońskich i po drodze natrafiłem na przykład kolejnego „geniuszu”. Jest tam bowiem odcinek szutrowy, którego nigdy nikomu nie udało się naprawić (może przyczyną jest jakaś kurzawka) – odcinek od zawsze pełen ogromnych kałuż. Toteż dziś zaliczyłem przenoskę przez pola. I może to zachowałoby się w sferze lokalnej normalności, gdyby nie fakt, że do największej z kałuż ktoś wrzucił kupę ostrego gruzu. Prawdopodobnie tenże „geniusz”, a tak naprawdę kretyn, postanowił stopniować napięcie, wywalając kilkadziesiąt metrów dalej, po części na drodze: suporeks, styropian i papierowe worki.
Dlatego jemu między innymi dedykuję wierszyk zacytowany przez internautę (wierszyk internauta otrzymał od przedszkolaków z Przedszkola „Bajka”), mimo wszystko z nadzieję, że się zmieni, a może nawet posprząta po sobie. Tytuł wierszyka „Dbajmy o Ziemię”:
Wielkie kominy, czarne kominy, z każdego bucha gęsty dym.
Tutaj spaliny i tam spaliny, każdy chce jeździć autem swym.
Płyną do rzeki brudy i ścieki i taka woda truje nas.
Drwale rąbali i piłowali, wycięli cały wielki las.
Ziemia aż jęczy, Ziemia się męczy, ktoś musi o nią dbać.
Do was dorośli, kieruję prośbę – przestańcie niszczyć wspólny świat.