W czasie naszej redakcyjnej wyprawy na poboczu drogi między Boćwinką a Okrasinem zauważyliśmy intrygujące zjawisko. Z daleka wygląda to jak krzew w kokonie pajęczyny. Z bliska zauważamy, że krzew opanował jakiś gatunek owada. Niemal wszystkie liście na krzewie zostały zjedzone a na krzewie żerują larwy. Prawdopodobnie jest to namiotnik jabłoniowy – szkodnik sadów jabłoniowych.
Roślina co prawda nie jest jabłonią ale ponieważ w pobliżu nie było innego drzewa, szkodnik zaatakował to co znajdowało się w pobliżu.
Jak się tu znalazł? Na jednej z fotografii widzimy na poboczu drogi ubiegłoroczne liście, zwalone tu zapewne przez kogoś, kto nie spalił ich na swojej posesji ponieważ obowiązujące prawo zakazuje palenia liści. Można za to zapłacić mandat, prościej wyrzucić liście do przydrożnego rowu. Za wyrzucanie liści do przydrożnego rowu również można zapłacić mandat, jednak jest to czynność mniej rzucająca się w oczy. Liście można też przerobić na kompost, ale ta metoda nie zlikwiduje szkodnika.
Zakaz palenia liści przyczynił się do rozwoju innego szkodnika drzew – szrotowiaczka kasztanowiaczka, atakującego kasztanowce. Przybyły z południa Europy szkodnik, nie ma naturalnych wrogów w naszym środowisku stąd jedyną skuteczną metodą jest grabienie i palenie liści.
Wiem, że odkopuję staroć , ale… nie szrotowiaczek kasztanowiaczek, tylko szrotówek kasztanowcowiaczek.