Romowe – Watykan Prusów?

Swe sanktuaria Prusowie nazywali Romowe. Najważniejsze leżało ponoć w okolicach Żabina. – tak zaczyna się artykuł zatytułowany  „Gdzie był Watykan Prusów?”, który znalazł się w numerze nr 12(58) 2011 czasopisma FOCUS Historia. Dziękujemy Maciejowi Bernerowi za nadesłanie informacji i zasugerowanie ciekawego tematu.
Do Romowe wiodła droga przez święty las. Tam stał monumentalny dąb, otoczony kamiennym kręgiem. Przed drzewem znajdowały się ołtarze ofiarne z „wiecznym” ogniem. W pniu dębu umieszczano za zasłonami postacie pruskich bóstw. Wokół tego świętego centrum rozciągał się plac dla wiernych, a dookoła niego stały siedziby kapłanów i domy gościnne. Najwyższy kapłan nazywał się krywe. Pomagali mu sygonici. opiekujący się świętym lasem i baczący, żeby nikt niepowołany tam nie wszedł. Intruzów czekała straszna kara (jak w przypadku św. Wojciecha). Tak opisuje Romowe „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” z 1888 r. Zaznacza przy tym, że ponieważ „w całych Prusach kilkanaście było takich miejsc świętych, nazwę tę znachodzimy w różnych stronach ziemi pruskiej. Oznacza ona dosłownie miejsce ciszy”.


Jednak wśród tych sanktuariów jedno było największe – „coś w rodzaju staropolskiego Watykanu”, jak pisze Wojciech Marek Darski, autor przewodnika „Mazury od środka”. Powołując się na średniowiecznego kronikarza Piotra z Dusburga, stwierdza, że najważniejsze Romowe znajdowało się w południowej części Nadrowii. A dokładnie w okolicach do dziś otoczonego lasami Żabina. Ta stara wieś leży ok 7-8 km na północ od Bani Mazurskich, niedaleko granicy z Obwodem Kaliningradzkim i Gór Audyniskich Chociaż wśród okolicznych mieszkańców przetrwało podobno przekonanie, że tam właśnie znajdowało się Romowe, jednak fizycznych śladów pogańskiego kultu (przynajmniej jak dotąd) nie znaleziono. Być może już Krzyżacy zatroszczyli się o to, aby po „Watykanie Prusów” nie pozostał żaden ślad…

 

Tyle artykuł – sięgnęliśmy po cytowane powyżej źródło „Petri de Dusburg – „Ordinis Teutonici Sacerdotis Chronicon Prussiae” Piotr z Dusburga – Kronika Ziemi Pruskiej” (Wydawnictwo Mikołaja Kopernika, Toruń 2004).

5. O BAŁWOCHWALSTWIE, OBRZĘDACH I OBYCZAJACH PRUSÓW

Prusowie nie znali pojęcia Boga. A ponieważ byli ludźmi prostymi, nie potrafili wyobrazić go sobie w umyśle (i ponieważ nie znali liter], w ogóle nie mogli dowiedzieć się o nim z pism. Początkowo dziwili się ponad miarę, iż ktoś za pomocą liter może komuś nieobecnemu wyjawić swój zamiar. A że nie poznali Boga, dlatego też, pozostając w błędzie, czcili każde stworzenie jak boga, a mianowicie słońce, księżyc i gwiazdy, pioruny, ptaki (W oryginale: volalilla, tzn,: to, co lata, a zatem nie tylko ptaki, ale też owady, motyle) zwierzęta czworo nożne, a nawet także ropuchę. Za święte uważali gaje, pola i wody tak bardzo, iż nie odważali się w nich wycinać drzew ani uprawiać ziemi, ani łowić ryb. W samym środku tego przewrotnego ludu, a mianowicie w Nadrowii, znajdowało się pewne miejsce zwane Romowe*, które brało swoją nazwę od Rzymu; mieszkał w nim pewien człowiek zwany Kriwe, któremu oddawali cześć jakby papieżowi, ponieważ, tak jak papież kieruje całym Kościołem wiernych, tak też tamten kierował nakazami bądź poleceniami nie tylko wspomnianymi plemionami, ale również Litwinami i innymi narodami ziemi inflanckiej. Tak wielką bowiem cieszył się powagą, że nie tylko on sam bądź ktoś z jego krewnych, lecz także poseł z laską od niego albo z jakimś innym ustalonym znakiem, kiedy przekraczał granice wspomnianych niewiernych, odbierał od królów i możnych i od całego ludu wielką cześć. Utrzymywał też, jak w Starym Testamencie, wieczny ogień. Prusowie wierzyli w zmartwychwstanie ciała, jednak nie tak, jak powinni. Wierzyli bowiem, że jeśli ktoś za życia był człowiekiem szlachetnie urodzonym lub człowiekiem niskiego pochodzenia, bogaczem lub biedakiem, władcą lub poddanym, takim samym będzie leż po zmartwychwstaniu w życiu przyszłym. Stąd wziął się zwyczaj, że wraz ze zmarłymi dostojnikami palono oręż, konie, służących, służebnice, szaty, psy myśliwskie, ptaki drapieżne i inne przedmioty niezbędne w rycerskim rzemiośle. Wraz ze zmarłymi niskiego stanu palono to, co było im potrzebne w ich służbie. Wierzyli, że spalone rzeczy zmartwychwstaną wraz z nimi i będą im służyły jak wcześniej. Wobec tych zmarłych dopuszczano się diabelskiego oszustwa polegającego na tym, iż, kiedy rodzice zmarłego przychodzili do wspomnianego Kriwego i pytali go, czy tej nocy lub tego dnia widział kogoś, kto przyszedł do jego domu, ów Kriwe bez jakiegokolwiek wahania wyjawiał wolę zmarłego wobec odzieży, broni, koni i służby i dla większej pewności powiadał, że tamten na nadprożu jego domu pozostawił taki a taki ślad po włóczni lub po jakimś innym narzędziu. Po zwycięstwie składają swoim bogom ofiarę i trzecią część tych wszystkich rzeczy, w których posiadanie weszli z tytułu zwycięstwa, oddają wspomnianemu Kriwemu, aby ten je spalił. I teraz jeszcze Litwini i inni niewierni w tych stronach wspomnianą ofiarę palą w pewnym świętym miejscu zgodnie ze swoim obrządkiem; a zanim spalą konie, najpierw szybkim biegiem je męczą do tego stopnia, że ledwie mogą ustać na własnych nogach.

W przypisach znajdziemy odnośnik: *Położenie Romowe w Nadrowii było przedmiotem dyskusji. (…) Według obecnego stanu badań Romowe to każde miejsce, w którym przebywał Kriwe, główny kapłan każdego z okręgów osadniczych. Łucja Okulicz-Kozaryn, Dzieje Prusów, Wrocław 1997, s. 328-330.

Sięgnijmy zatem do źródła. Oto co możemy na ten temat znaleźć w „Dziejach Prusów”:

Według XVII-wiecznego przekazu Hartknocha, każde miejsce, gdzie przebywał główny kapłan i gdzie składano krwawe i bezkrwawe ofiary bogom, nazywane było przez Prusów ROMOWE. Nazwa pochodziła podobno od pruskiego słowa ruomot, co znaczyło „wyrastać”, a więc wszędzie tam, gdzie z jednego pnia dębu wyrastały trzy wielkie gałęzie w dodatku skręcone w przedziwne kształty, stawiano ołtarz ofiarny i ustawiano siedzibę głównego kapłana okręgu osadniczego, którą odtąd zwano właśnie Romowe.

Głównego kapłana zwano „Kriwe”, nazwa zaś pochodziła od symbolu jego godności, jakim była specjalna laska; najczęściej o dziwnym wymyślnym kształcie. Ponieważ zawsze był otoczony tłumem kapłanów i kapłanek, którzy gdzieś musieli mieszkać, w pobliżu świętego miejsca powstawała siedziba kapłanów, którą zwano „Rykajoth”.

Zbieżność nazwy „Romowe” z siedzibą papieża w Rzymie nasuwała chrześcijanom różnego typu skojarzenia, którym dawali wyraz w swych zapisach kronikarskich. Dusburg, do którego dotarła informacja o Romowe w Nadrowii, potraktował ją jako wskazówkę o istnieniu stolicy wiary pogańskiej Prusów i wyposażył głównego kapłana w uprawnienia władcze przysługujące papieżowi. W rzeczywistości „Romowe” istniało w każdej ziemi, władza zaś Kriwego ograniczała się do przyjmowania i składania ofiar, odprawiania obrzędów, przepowiadania przyszłości ze znaków obserwowanych na niebie i ziemi oraz oceniania szans, jakie daje podejmowane aktualnie przedsięwzięcie.


Inne źródło – „Preussische Chronik” Simona Grunaua cytuje przed ponad stu laty w opracowaniu „Romowe – rozprawa archeologiczna” Antoni Mierzyński.

W dwa wieki później, na początku wieku XVI (1526) drugie wrzekome źródło, kronika Grunaua, pisze, że w Prussyi, w miejscu zwanem Rickojot czyli Romowe, stał dąb ogromnej wielkości latem i zimą zielony; dąb ten był rozdzielony na trzy równe części, a w każdej, jakby w jakiem zrobionem oknie, stał bałwan, z których jeden przedstawiał „Perkuno”, drugi „Patrympo”, trzeci „Patollo”. Przed Perkuno a jak na innem miejscu chce Grunau, przed wszystkiemi trzema bałwanami palił się ogień. Na krok jeden albo trzy od dębu na wysokości siedmiu łokci od ziemi były zawieszone opony (tuchir, chusty), po za które nikomu wejść nie było wolno, krom „Kirwaito” i najwyższych waidelotów. Jeżeli zaś inni przybyli, to dla nich opony rozsuwali. Na około dębu mieszkali w namiotach czy chatach waideloci.”

W żadnym z powyższych źródeł nie znajdujemy informacji pozwalającej powiązać Romowe z Żabinem. Czy jednak wyklucza to okolice Gołdapi?

Mierzyński w dalszej części swojej pracy szuka źródła nazwy w litewskim ramas, romas – spokój.

„Postaramy się wywód ten dokładniej uzasadnić, pozostawiając ostateczne rozstrzygnięcie sądowi wytrawnych lingwistów-

Wyrazami, utworzonemi od wspomnionego pierwiastka, oznaczono:
1. Całą ziemię na Żmudzi, Romaine terra, regio;
2. Wyspę przy ujściu Dubissy do Niemna;
3. Wielką ilość wsi, zaścianków w Prussyi w obojej Litwie i Łotwie; np. Ramoten circa Swanenfeld, Ramothen villa w Prussyi; Romene na Litwie; Romini na Żmudzi; Rohmeskalna, Ruhmene, Ramkau, Ramkas na Łotwie;
4. Rzeki Rominta, Romene w Prussyi;
5. Jeziora „Roma lacus” Romittensee w Prussyi;
6. Lasy Rominterwald itd. w Prussyi.
Skoro więc tyle różnych przedmiotów wzięło nazwę od pierw. Ram, to przypuściwszy, że wszystkie pochodzą od jednego, ogólne znaczenie jego musi być takie, któreby przypadało do ich właściwości. Nawet przypadki tego rodzaju, aby np. las (Rominte) nazwano od rzeki (Rominte), lub na odwrót, nie wieleby wpłynęły na ścieśnienie granic znaczenia.”


Czy na tej podstawie można wysnuć wnioski, że Puszcza Romincka jest szukanym przez nas miejscem? W wielu źródłach, m.in. w Wikipedii znajdziemy lakoniczną informację, nie popartą jakimkolwiek materiałem źródłowym że nazwa Puszcza Romincka pochodzi od słowa Romowe.

Krótki wpis na portalu internetowym nie daje możliwości szerszego potraktowania tematu. Postaramy się do niego wrócić w następnym opracowaniu (rk).

Powiązane artykuły

2 komentarzy do “Romowe – Watykan Prusów?

  1. J.

    Bardzo ciekawy artykuł. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. A może okaże się, że miejsce, w którym stoi piramida (k. Rapy) zostało wybrane przez rodzinę barona von Fahrenheid (t?) ze względu na to, że to tam stał kiedyś prastary pruski dąb i urzędował krive? Może prusowie też właśnie to miejsce wybrali ze względu na to, że jak żadne inne w okolicy jest miejscem o wielkiej mocy koncentracji pozytywnego promieniowania energii Ziemi i Kosmosu?
    Są na tej ziemi rzecz o których nie śniło się fizjolo…, przepraszam – filozofom!

  2. HISTORYK

    Już wcześniej byłem zdania, że Romowe znajdowało się w miejscu gdzie stoi piramida w Rapie. Zgadzam się w pełni z w/w tezą. Dowodem na to jest pierwsza rycina przedstawiająca Romowe pomiędzy dwoma strumieniami. Strumień z lewej to obecna Wicianka / Wittbach / wcześniej Arse, po prawej stronie strumień wypływający z Rysiego Bagna / Luschnitz / , natomiast w tle Góry Klewińskie – góra z lewej strony ryciny z charakterystycznym uwypukleniem na szczycie to Kozia Góra / Ziegen Berg /. Kwestia wiecznie zielonego dębu najprawdopodobniej miała związek z z wiecznym ogniem utrzymywanym w Romowe i ciągle podwyższoną temperaturą powietrza przy dębie. W/w kwestie mogły by rozwiać szczegółowe badania archeologiczne w rejonie Piramidy w Rapie.