Nie tylko o cenach, czyli kilka refleksji po redakcyjnym rejsie na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich

Tegoroczny sierpień sprzyja urlopowiczom i turystom aktywnym. Na Wielkich Jeziorach Mazurskich duży ruch i wydaje się, że w porównaniu z rokiem ubiegłym gestorzy tamtejszej bazy turystycznej wraz z gastronomią są bardziej zadowoleni. Na jeziora wypływamy dwa razy w roku – w maju i pod koniec sierpnia. Są to rejsy tygodniowe.

Od dwóch lat pływamy na jachcie Bolero, który nie jest najnowocześniejszy, ale wygodny w manewrowaniu i szybki. Wcześniej pływaliśmy m.in. Antilą i Soliną.

Ja żegluję od kilkunastu lat, moi koledzy załoganci (Krzysztof, Marek i Zdzisław) od kilku dekad. To wytrawni żeglarze.

W tym czasie można było zaobserwować zmiany, jakie zachodzą na jeziorach i w ich otoczeniu. Jest gęsto od marin. Łódki można liczyć w tysiącach. Coraz więcej motorówek, choć, moim zdaniem, amatorów żeglarstwa nie ubywa. Patenty żeglarskie można zrobić szybko, starzy żeglarze uważają, że zbyt szybko. Można wynająć duże motorówki (house boaty) nie posiadając patentu.

I ceny. W tym roku możemy porównać – w Rynie, Mikołajkach, Tałtach, Niedźwiedzim Rogu na Śniardwach i w Rydzewie.

W porównaniu z ubiegłym rokiem w barach i restauracjach są wyższe o około 30 proc. Przeciętne danie obiadowe w restauracjach Rynu i Mikołajek kosztuje od 40 do 50 zł. Są oczywiście dania i za 200 zł.

W tutejszych marinach nie jest zbyt drogo za dobę cumowania (z załogą czteroosobową). Są to kwoty od 80 do 150 zł. Każda z marin zapewnia prąd i sanitariaty. Czasem to jest w ogólnej opłacie, czasem za prysznic trzeba płacić osobno.

Początek września ma być pogodny. Zatem polecamy aktywny wypoczynek na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich.

M.S.

 

 

 

Powiązane artykuły