Komentarz. O mojej „współpracy” z radnym

Nie praktykuję raczej publikowania swoich komentarzy w tak krótkim odstępie czasu, mimo to zamierzam się odnieś do sugestii dotyczących mojej (niby) współpracy z radnym Andrzejem Tobolskim. Otóż, o współpracy nie może być mowy, choć rozumiem, że tak to mogło wyglądać. Nie jestem też jego rzecznikiem. Natomiast publikacji listów do redakcji nie odmawiamy nikomu o ile te nie zawierają m.in. naruszeń dóbr osobistych, wulgaryzmów lub uprzedzeń narodowościowych.

 

 

Nie jest mi po drodze z radnym, jeśli idzie o jego pewne metody działania, choć doceniam jego wkład w to, że pewne istotne i kontrowersyjne fakty dotyczące działalności samorządu gminnego dzięki niemu ujrzały światło dzienne. Także i to, że konsekwentnie zadaje burmistrzowi i jego współpracownikom niewygodne (w większości zasadne) pytania. Skandaliczne jest, że radni blokują jego członkostwo w komisji Rady Miejskiej.

Mimo to jestem zwolennikiem innego języka przekazu, jeśli idzie o treści medialne. Także dystansuję się od oceny faktów w niektórych, podawanych przez radnego Tobolskiego, informacjach. Popieram na przykład formę dofinansowania gołdapskiego schroniska dla bezdomnych psów, moim zdaniem stanowiącego pozytywny przykład, jeśli idzie o ten rodzaj opieki. Zdecydowanie też różnimy się podejściem do wyborów samorządowych, choć (jak już wspomniałem) nie mam ambicji bycia samorządowcem.

Co do „współpracy” to po prostu trzymam się zasady, że przedstawiciele każdej opcji mogą na naszym portalu bezpłatnie publikować swoje opinie. Zatem „współpracować” mogą też inni. Jednak nie mogę zgodzić się na publikowanie treści nie popartych faktami i dowodami.

Niestety, nie będą też publikowane teksty autora (pomijając komentarze do wpisów), który w mailach obraża redakcję lub stosuje moralny szantaż.

Mirosław Słapik

Grafika: pixabay.com

 


Aktualności

Powiązane artykuły