Nie mogę pominąć przynajmniej jednego faktu z ostatnich tygodni, czyli presji, jaką wywierali na mnie zainteresowani – bym usunął list do redakcji radnego Andrzeja Tobolskiego, komentujący oświadczenie majątkowe burmistrza Gołdapi Tomasza Rafała Luto.
Najpierw był telefon, potem smsy i potem telefon od innej osoby, która zagroziła mi adwokatem (rzeczywiście, usunąłem jeden komentarz, ale nie z powodu adwokata). Próbowano mi naiwnie wmówić, że pewnych rzeczy nie można podawać do publicznej wiadomości. Mnie jednak trudno jest przekonać do pełnej wiarygodności tegoż oświadczenia i na dodatek w tym wypadku jest aż nazbyt oczywiste co mogę podawać do wiadomości ogółu.
***
Usłyszałem między innymi informację od zainteresowanego, że staw już był „w tym miejscu” (czyli w siedlisku), dlatego nie wspomniał o nim w oświadczeniu majątkowym za 2020 rok. Staw najprawdopodobniej od 2018 roku do końca 2020 sam się powiększył i „podregulował”, za czym przemawiają m.in. zdjęcia satelitarne. Staw też sam próbował załatwiać różne formalności w swojej sprawie, m.in. w Starostwie i Wodach Polskich.
Wysłałem zatem na pom@goldap.pl formalne pismo do burmistrza Gołdapi z propozycją, by napisał swoje sprostowanie dotyczące ewentualnych (jak to określił) „kłamliwych” informacji radnego Tobolskiego zawartych w liście do redakcji – z sugestią, że gotów jestem (publikując odpowiedź) wyłączyć nawet możliwość komentowania. Oczywiście, odpowiedzi się nie doczekałem…
***
Te naciski są być może istotą tego wydarzenia, jednak, moim zdaniem, jest w tym coś więcej – istota, a nawet symbol, gołdapskiej samorządowej „normalności” ostatnich sześciu lat. Dołączywszy do tego środowe spotkanie w sprawie Zakładu Przyrodoleczniczego, stanowiące zarazem kolejny dowód kompletnego braku poczucia odpowiedzialności Tomasza Rafała Luto. Kiedy to „zwyczajowo” za swoje i swoich podwładnych niedoróbki obwiniał innych. Niejako wśród winnych jest też ten wredny portal goldap.org.pl…
I dlatego zacytuję wypowiedź klasyka gołdapskiej aforystyki samorządowej, która miała miejsce na jednej z sesji Rady Miejskiej:
Oczywiście mamy do czynienia z pewnym portalem internetowym. Z kim ten portal jest związany to akurat my tutaj w naszym środowisku doskonale wiemy i myślę, że nie byłoby, szanowni państwo, żadnych problemów, żadnych afer, żadnych kłopotów, gdyby właściciel tego portalu zrobił jedno – jednym palcem nacisnął zablokowanie komentarzy anonimowych…
Gwoli uzupełnienia dramatyzmu sytuacji i podkreślenia wagi tej wypowiedzi, dodam cytat z „Misia” Stanisława Barei:
Zniknięcie tych parówek spowodowało niemały zamęt. To fakt… Był to jednak zamęt grubymi nićmi szyty i wiemy, lep jakiej propagandy kryje się za tymi nićmi… Dlatego też, te zniknięte parówki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi…
Co do wyłączenia komentarzy to w myśl zasady „mówisz i masz” jednym kliknięciem wyłączyłem je w tym wpisie.
***
Tak na poważnie, trudno jest jednak zaprzeczyć temu, kto głównie odpowiada za narażenie gminy na dodatkowe, kolosalne koszty związane z budową ZPL, nawet jeśli przy tym zabałaganili pracownicy Urzędu Miejskiego. Nie należy natomiast dziwić się temu, że burmistrz będzie w tej sprawie obwiniał innych, ponieważ to jest gołdapska norma i nikt tego nie przeskoczy. Z Tomaszem Rafałem Luto się po prostu nie dyskutuje, bo z jego strony trudno się spodziewać merytoryki i samokrytyki. Mimo to nie powinniśmy się godzić na odwracanie przez niego kota ogonem i tym samym na kpiny z wyborców. Rzecz bowiem jest zbyt poważna.
Z drugiej strony, raczej bez trudu można sobie wyobrazić, jak dalej potoczyłaby się budowa ZLP, gdyby inwestor wykazał więcej pokory w stosunku do wniosków inspektorów nadzoru i protokołów pokontrolnych, gdyby inwestor nie kierował do nich buńczucznych pism, gdyby dążył do ugody. Zresztą w podobnej tonacji są pisma kierowane do wykonawcy, który wypowiedział umowę.
Toteż pozwolę sobie na sparafrazowanie słów z „Hamleta” Szekspira: „Więcej jest rzeczy na ziemi gołdapskiej niż się ich śniło waszym filozofom”.
***
Fakt, kiedy obserwuję rządy Tomasza Rafała Luto (a nie nazwę tego zarządzaniem) to co i raz wydaje mi się, że śnię. Przecież wraz z „Naszą Gołdapią” kilka lat temu, na sztandarach wyborczych, niósł między innymi młodość, a w rzeczywistości mamy rządy kuriozalne. I niekoniecznie mam na myśli tylko tego rodzaju wpadki, jak: zakaz obecności mediów na wspomnianym spotkaniu; kłamstwo związane z obietnicą wyborczą obniżenia poborów o 50 tys. rocznie; nazywanie „hubami” radnych, którzy się z nim nie zgadzali, czy wydanie publicznych pieniędzy na swoje czesne.
***
Podkreślę przy okazji, że zdecydowanie popieram udział młodych w samorządzie. Wymarzyłem sobie nawet, że funkcję burmistrza Gołdapi obejmuje człowiek młody, z odpowiednimi predyspozycjami, i chęcią do działalności społecznej. Jednakowoż ten, dodatkowo powinien być jeszcze młody duchem, posiadać odpowiednią wiedzę, obycie, otwartość i umiejętność nawiązywania kontaktów (również ponad podziałami). Na siłę nikt jeszcze autorytetu nie zdobył – trzeba mieć po prostu w sobie to „coś”. Rzecz jasna, Ameryki nie odkryłem, ale myślę, że warto jest o tym przypomnieć w odniesieniu do aktualnej sytuacji gminy…
Mimo to na jawie do jednego jestem przekonany – Tomasz Rafał Luto jest burmistrzem wyjątkowym i to wyjątkowym w kontekście ogólnopolskim, co zresztą bez trudu zauważają uczestnicy różnych spotkań (choćby w ramach Cittaslow); docenili i akceptują radni wymienieni w screenie, który dołączam. Można wnioskować, że według tych radnych na takich metodach rządzenia polega gołdapska samorządowa normalność i normalność w ogóle.
Warto te fakty zapamiętać, bowiem stawiam dolary przeciw orzechom, że ta gołdapska „normalność”, którą część wymienionych współtworzy (może jednak właściwsze będzie użycie zwrotu, że jest w to zamieszana), to też ewenement w skali kraju.
Mirosław Słapik
P.S.
Co prawda pan burmistrz Tomasz Rafał Luto nie przepada za podpisywaniem ważnych pism swoim imieniem i nazwiskiem (patrz m.in. wymiana pism pomiędzy inwestorem ZPL a inspektorami) to wspomnianych zainteresowanych proszę, by następnym razem kierowali swoje zastrzeżenia do redakcji pisemnie, np. mailem lub tradycyjną pocztą. Oczywiście podpisane. Zatem najlepiej skan z podpisem własnoręcznym. Podkreślam też, że gotów jestem opublikować (nawet bez komentarzy) każdą polemikę z ich strony.