Przeprowadzenie własnego spotkania autorskiego wymaga nie tyle wyuczonych umiejętności co odpowiednich predyspozycji. Sztuką jest zainteresowanie czytelnika, a wbrew pozorom, nie jest to zjawisko zbyt częste. Jednak zdecydowanie to się udaje pisarce Katarzynie Enerlich, którą mieliśmy przyjemność gościć w gołdapskim „kafeterium” w piątkowy wieczór, dzięki nieformalnej grupie „Gołdapskie Babeczki czytają” oraz gospodarzom lokalu.
Co było najważniejsze – autorka nie czytała fragmentów swojej prozy tylko szybko i ze swadą wciągnęła zebranych w historię powstawania swoich książek i po prostu w historię. Część jej powieści oparta jest bowiem na historycznych wydarzeniach, szczególnie związanych z rozmaitymi mniejszościami, między innymi ze starowiercami.
Przy okazji autorka cyklu książkowego „Prowincja” opowiedziała o pewnych paradoksach związanych z dziedzinami (lub szkolnymi przedmiotami), których wcześniej nie lubiła – do nich należała nie tylko historia ale również chemia i wychowanie fizyczne.
Z chemią wiąże się jeden z jej życiowych przełomów. Na pewnym etapie swojego życia postanowiła zrezygnować z używania kosmetyków produkowanych fabrycznie ale z wyprodukowanych przez siebie ze składników naturalnych. Zaś do tego potrzebna jest konkretna wiedza chemiczna.
Podobną niespodzianką okazał się sport – pisarka nie tylko uprawia dynamiczny rodzaj jogi, ale jeszcze prowadzi zajęcia i warsztaty z tej dziedziny.
Katarzyna Enerlich trąciła tymi tematami optymistyczną strunę słuchaczy (a właściwie słuchaczek), toteż niewykluczone, że niebawem poprowadzi w Gołdapi warsztat. Tyle że nie wiadomo – czy z jogi, czy z produkcji naturalnych kosmetyków.
Natomiast „Babeczki”, które czytają warto jest mocno pochwalić za pomysł. Tym bardziej że podobne spotkania w „kafeterium” mają być cykliczne. Na dodatek lokal ma dobrą akustykę dla takich spotkań.