Niejednemu dorosłemu Czytelnikowi wydaje się, iż będąc rodzicem niczego już się nie nauczy, że każdy z nich kiedyś był już w szkole, zatem czy Szkoła dla Rodziców i Wychowawców (SdRiW) to tylko powtórka? Pomyłka? Nadgorliwość?
Moim zdaniem: wprost przeciwnie, to trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość i nabywanie umiejętności jak wychowywać, by cieszyć. Wyróżnione wyrazy skłoniły mnie do nadania nazwy programowi, w którym realizowałam trzecią edycję Szkoły dla Rodziców i Wychowawców (cz.1.), czyli TRZEźwość CIEszy, w skrócie TRZE-CIE. Trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość i nowe pokolenie. Nie musisz mi wierzyć Czytelniku, zachęcam, abyś sam się przekonał lub zapytał uczestników tejże szkoły, którym poniżej oddaję głos.
Przypomnę jeszcze tylko, iż nasze działania wspierali przedstawiciele OSiR, Biblioteki Publicznej i Gimnazjum nr 1 im. Noblistów Polskich w Gołdapi, a finansowo – burmistrz Tomasz Luto. Program TRZE-CIE będzie miał 15 lipca br. swój uroczysty finał, na którym zostanie otwarta wystawa (w budynku muzealnym nr 2 przy ulicy Kościuszki) z tej edycji szkoły, nietypowa wystawa fotografii uczniów-rodziców pod nazwą: „Warto było…”.
O znaczeniu tych działań uczestnicy ww. szkoły przekazują Tobie, Czytelniku, garść relacji wzmocnionych własnymi odczuciami.
M. – Bardzo jestem zadowolona, że uczestniczę w zajęciach szkoły dla rodziców. Uzyskałam tam informacje i zdobyłam umiejętności efektywnego sposobu kontaktowania się z dziećmi. Ułatwiło mi to rozwiązywanie problemów wychowawczych oraz poznałam konkretne sposoby dobrego postępowania z dziećmi.:)
E. – Szkoła dla Rodziców i Wychowawców dała mi bardzo dużo. „Fajnie”, że takie warsztaty są organizowane, można na nich się bardzo dużo dowiedzieć, jak postępować z dziećmi i młodzieżą, bo my nie zawsze wszystko wiemy. Pomimo, że jesteśmy rodzicami i babciami z doświadczeniem w wychowywaniu, uważam że dobrze, iż są takie szkoły, a nawet, że powinno być ich więcej, że powinny być częściej organizowane.
B. – Gdybym jeszcze raz miała podejmować decyzję w sprawie szkoły dla rodziców na pewno namówiłabym jeszcze kilka osób do pójścia ze mną. Zajęcia w szkole zdecydowanie podniosły moją świadomość jako rodzica. Wiem, że na wiele rzeczy patrzę inaczej. Mniej krzyczę, bo najpierw biję się w pierś i pytam samą siebie „A ty?”. Wszystko zaczyna się od nas, rodziców. To my nadajemy ton naszym domowym relacjom. Szkoła utwierdziła mnie w niektórych moich działaniach, w innych zupełnie zburzyła mój spokój, przewartościowała, zmieniła zasady. Dziś wiem, że wielu rodziców błądzi, czasem zagubiło swoje dzieci w wirze pracy, czasem to dzieci zniknęły w sieci. Każdemu z czystym sercem polecam zajęcia w naszej szkole.
W. – Na zajęciach zdałam sobie sprawę, że z dzieckiem trzeba dużo rozmawiać, informować o swoich uczuciach, ale nie oceniać i nie dawać rad. Nauczyłam się nie grozić, nie przekupywać, nie krytykować, nie porównywać i nie poniżać, no i najważniejsze: nauczyłam się bardzo uważnie słuchać mojego dziecka.
A1. – Nikt nie uczy nas jak być Rodzicem… uczymy się wielu innych ról, kończymy studia, kursy, zdobywamy umiejętności – ale nikt nie uczy nas być Rodzicem… i dlatego przeważnie z „miłości” i nadopiekuńczości –
– robimy błędy. (…) Postanowiłam spróbować… dałam szansę Pani Ewie, aby się wykazała… i okazało się, że dałam szansę sobie i swojej rodzinie. Zrozumiałam, że to ja muszę się zmienić… może nie siebie, ale swoje podejście i postępowanie… Szkoła dla Rodziców i Wychowawców właśnie dobiega końca, zmiany w moim życiu są ogromne, popełniam błędy… niekiedy te same, ale mam tego pełną świadomość i ogromną wiedzę – jak mogę to zmienić… i zmieniam !!!! (…) Do Wszystkich Rodziców – Nie bójcie się skorzystać z pomocy – Warto!
A2. – Szkoła dla Rodziców dała mi możliwość poprawienia moich relacji z dziećmi. Często krzywdzimy dzieci słowami i czynami. Gdy ktoś da nam możliwość odczuć na własnej skórze, co czuje dziecko, zaczynamy inaczej myśleć. Konflikty między rodzicem a dzieckiem niejednokrotnie narastają i wydaje się, że są nie do pokonania, a ta szkoła uczy, jak je rozwiązywać. Podczas rozmów z innymi uczestnikami szkoły nierzadko rodzą się fajne pomysły na niektóre problemy z dziećmi. Szkoła dla Rodziców i Wychowawców jest potrzebna każdemu jako ten „kubełek wody” wylany na głowę w tym naszym szybkim życiu.
G. – Zawsze lubiłam wyzwania, tak było i tym razem. Udział w programie sprawił, że na sprawy związane
z wychowaniem dzieci zaczęłam patrzeć innymi oczami. Nie ukrywam, że wpłynęło to pozytywnie na relacje
w mojej rodzinie. Zdobyta wiedza i poznane tam osoby dawały i dają mi motywację do działania i pracy nad sobą. Przez wspólne spotkania, rozmowy, warsztaty poznałam wspaniałe mamy, którym dobro dzieci leży na sercu. Nie ukrywam, że prowadząca warsztaty to wspaniała osoba z ogromną wiedzą, motywująca nas do działania i pracy nad własnymi relacjami w rodzinie.
A ja na koniec chcę zapewnić zainteresowanych, iż SdRiW ma 3 części, a zrealizowane gołdapskie edycje dotyczyły tylko pierwszej z nich. Obiecuję, iż będę realizować kolejne, bo są już tacy, co na nie czekają, m.in. A3.
A3. – Ewo… otworzyłaś mi oczy na wiele spraw, które wydawały mi się błahe i małoważne w codziennych relacjach z dziećmi. Zajęcia prowadzone przez Ciebie były krótkie (zbyt krótkie), zwięzłe i na temat. Każde dotyczyły innego problemu. (…) Częściowo zdobyłam umiejętność porozumiewania się ze swoimi dziećmi (patrzenia na otoczenie oczami dziecka), łatwiej jest mi komunikować się z nimi i współpracować. (…) Metoda raz, dwa trzy – strzał w dziesiątkę i u mnie sprawdza się w 100%. Poznałam też grupkę osób, które również dzieliły się swoimi rodzicielskimi dylematami. Moje dziecko różnie odbierało te spotkania. Mówiło: „Mamo po co tam chodzisz? Po powrocie jesteś jakaś inna 🙂 i czynności, które wcześniej za mnie robiłaś, muszę teraz robić sam”. Na kolejny etap jeśli będzie … przyjdę na pewno.
Zatem: do zobaczenia na wystawie lub/i zajęciach.
Realizatorka SdRiW Ewa Jurkiewicz
Najbardziej w tym programie zasłużyła się pracownica Biblioteki pani radna Anna Falińska, inni byli tylko tłem.