Mamy nowe władze w gminie, mamy nowego burmistrza i Radę Miejską, ale to nadal ta sama gmina i sytuacja, którą nowe władze odziedziczyły po poprzednikach.
Nowy burmistrz Gołdapi w trakcie kampanii wyborczej zapowiadał, że sprawowanie swego urzędu rozpocznie od audytu w Urzędzie Miejskim, trudno powiedzieć, czy ma to już miejsce czy rozpocznie się wkrótce, a kiedy będą wyniki audytu i czy zostaną opublikowane publicznie tego nie wiemy. Nie wiemy też kto ten audyt przeprowadzi. Zatem pozostaje czekać.
A co wiemy? Ostatnie lata i miesiące obfitowały w wiele informacji o tym co dzieje się w Urzędzie Miejskim i jak wyglądają sukcesy Tomasza L. i jego ekipy. Pamiętamy drogę w Galwieciach, sprawę cyfryzacji Urzędu, finasowanie „dokształtów” elity urzędniczej, kombinacje związane z delegacjami i poleceniami wyjazdów burmistrza, „wpadki” w różnych projektach, w których trzeba było zwracać część dotacji lub w ogóle rezygnować z ich realizacji i wiele innych, o których nie wiemy. Niewątpliwie niechlubnym hitem jest budowa zakładu przyrodoleczniczego.
Na tym portalu wielokrotnie pisano na ten temat i nie ma sensu powtarzanie tego. Fakty są takie, że budowa stoi od prawie 4 lat i generuje coraz większe koszty dla budżetu gminy.
W kwietniu br. ogłoszono przetarg i złożono ofertę na prace naprawcze za około 10 milionów zł i dokończenie budowy zakładu przyrodoleczniczego za około 20 milionów zł, czyli prawie 30 milionów zł – przetarg unieważniono. Dotychczasowe wydatki to około 17 milionów zł, z czego prawie 11 milionów już zapłacono, a o około 6 milionów do zapłacenia byłemu wykonawcy toczy się sprawa w sądzie. Z początkowej dotacji już straciliśmy 7 milionów zł, a pozostałe 11 milionów (te zapłacone) prawdopodobnie trzeba będzie zwrócić z odsetkami, dochodzi do tego ponad milion złotych które wydane zostały od momentu zamknięcia budowy na nowy projekt, sprawy sądowe, obsługę prawną, zabezpieczenie budowy, roszczenia różnych wykonawców i usługodawców itp.
Nowy burmistrz mówi, że planowane, pokrywane dodatkowo z budżetu gminy, koszty obsługi zakładu po uruchomieniu to 3,5 miliona złotych rocznie i dodaje, że to prawdopodobnie nie wystarczy.
Trudno dziś dokładnie policzyć, ile będzie kosztować dokończenie budowy i funkcjonowanie zakładu w przyszłości.
Wydaje się, że zasadne jest postawienie radnym Rady Miejskiej i burmistrzowi Konradowi Kazanieckiemu kilku pytań:
- Czy stać jest gminę Gołdap na prace naprawcze i dokończenie budowy? Jak wielkie zadłużenie i cięcia budżetowe wygeneruje kontynuacja projektu?
- Dlaczego gmina Gołdap ma płacić za naprawę tego co zawalił były wykonawca zakładu? Wydaje się, że naprawy powinien wykonać dotychczasowy wykonawca bez pobierania dodatkowych opłat – co zepsuł niech naprawi!
- Jaki wpływ na budżet gminy będzie miało funkcjonowanie zakładu po jego otwarciu?
- Jaki wpływ na budżet gminy miałaby rezygnacja z kontynuowania inwestycji i zwrot dotacji?
- Czy osoby z Urzędu Miejskiego odpowiedzialne za katastrofę projektu poniosą za to konsekwencje prawne i służbowe? Wiadomo, z dokumentów, że bezpośrednio za projekt odpowiadała zastępca burmistrza Joanna Łabanowska. Czy zadziała tu „ochrona partyjna” i zastępca burmistrza pozostanie na stanowisku?
Pytania pozostawiam pod rozwagę radnym i burmistrzowi. Niezależnie od wybranego wariantu postępowania już teraz mieszkańcy odczuwają skutki złych decyzji i ignorancji poprzedniej władzy, oby nowe władze wyciągnęły z tej bolesnej lekcji wnioski i nie zapomniały o rozliczeniu odpowiedzialnych za obecną sytuację w gminie.
Pozdrawiam
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji.