Wybory. O co im chodzi? O dobro gminy lub powiatu, czy tylko o stołki?

W drugiej części wpisu refleksja „Mazurskiego Łącznika”, czyli prof. Wojciecha Łukowskiego, dotycząca tego na kogo on by głosował (lub nie) podczas tegorocznych wyborów. Pisze o tym w kontekście Giżycka, ale śmiało można to odnieść do Gołdapi. Zanim jednak ten cytat to kilka zdań ode mnie w kontekście gołdapskim.

Przyglądając się kandydatom, zarówno na burmistrza jak i na radnych, „z grubsza” podzieliłbym ich na dwie kategorie (i tu raczej Ameryki nie odkrywam) – na tych, którym zależy na rozwoju gminy i powiatu oraz tych (i tu przepraszam za kolokwializm), którym po prostu stołki przylepiły się „do tyłków”. Którzy marzą tylko o tym, by ich pawie ogony były ustawicznie widoczne na forum publicznym.

Na kogo zatem bym nie głosował?

1. W wypadku Rady Miejskiej Gołdapi i Rady Powiatu Gołdapskiego na większość tych, którzy są radnymi już kilka kadencji.

2. Na radnego, który nie wie co to honor i wstyd, który gotów jest sprzedać duszę diabłu, by tylko ponownie dostać wymarzony stołek; który raz jest przeciwko konkretnej opcji, innym razem za, bo tak jest wygodnie dla jego „pawiego” interesu.

3. Na radnego, którego dotychczasowa rola polegała głównie na tym, by zabezpieczyć siebie i swoją rodzinę.

4. Na radnego, który przebył posiedzenia rad i komisji „w milczeniu”, a takiego (i takich) u nas nietrudno jest wskazać.

5. Na kandydatów, którzy uważają siebie za „mężów opatrznościowych”. Są zagrożeniem dla demokracji lokalnej.

6. Na kandydatów, który propagują rządy „silnej ręki”. Tacy, jak większość dyktatorów, mają najczęściej niebotyczne kompleksy, a ich główne „narzędzia pracy” to – szantaż moralny, zastraszanie, szpiegowanie nieprawomyślnych i szukanie haków. Nierzadko też cechuje takie osoby arogancja na pograniczu chamstwa.

 

No kogo zatem bym głosował?

1. Na kandydata młodego, wykazującego się pomysłami i obyciem w świecie.

2. Ale też na kandydata w średnim wieku lub starszego, doświadczonego w działalności na rzecz gminy lub powiatu, który działa społecznie na rzecz lokalnego środowiska; któremu zależy na rozwoju gminy i powiatu, który zadaje włodarzom istotne pytania.

3. Na kandydata, który posiada predyspozycje do kierowania zasobami ludzkimi, instytucjami i który potrafi współpracować z innymi. Dobrze, kiedy jednocześnie ma doświadczenie w tej dziedzinie.

4. Na kandydata, którego cechuje minimum uroku osobistego, komunikatywność, otwartość na odmienne zdanie, na nowe koncepcje, i też otwartość na świat.

5. Na kandydata, który już się sprawdził w realizowaniu projektów na rzecz swojego środowiska.

6. Na kandydata, który do priorytetów zalicza kontakty zewnętrzne, zwłaszcza z innymi samorządami, miejscowościami i organizacjami.

I prof. Wojciech Łukowski

Wybory czy gra losowa? Z pewnym niepokojem czekam na wyniki wyborów 7 kwietnia. Jednym z powodów jest to, że na przykład w mieście dwudziestopięciotysięcznym jest 140 kandydatów na radnych i 5 kandydatów na burmistrza. Przesuwa to wybory w stronę gry losowej. Czy jednak od gry losowej ma zależeć przyszłość fajnego, mimo wszystkich problemów, miasteczka?

Nawet jeśli zagłosujemy w naszym mniemaniu świadomie, to również za sprawą ordynacji wyborczej to raczej rzut kostką zadecyduje o wynikach.

Jak możemy zminimalizować takie ryzyko. Nie znoszę nikogo pouczać, ale powiem co będzie mną kierowało.

1. Nie wierzcie tym kandydatom, którzy mówią, że rozbiją układ. Niemal na pewno, gdy go rozbiją stworzą swój. I to będzie dopiero układ.

2. Nie wierzcie kandydatom, którzy nie mieszczą obietnic wyborczych na jednej kartce. Niemal na pewno ich obietnice to radosna twórczość.

3. Nie wierzcie kandydatom bezpartyjnym. Nawet jeśli nie są członkami partii, to mają określone poglądy.

4. A szczególnie nie wierzcie kandydatom, którzy udają bezpartyjnych, a za nimi już czyha partia na przejęcie waszej małej ojczyzny.

5. Nie wierzcie tym kandydatom, którzy ubiegają się o reelekcje, a którzy swoją zaciekłością niszczyli Wspólnotę lokalną. Będą to nadal robić, a nawet bardziej, gdy zdobędą władzę brrr.

 

A komu warto zaufać bez gwarancji, że nie będzie rozczarowania?

1. Przede wszystkim tym kandydatom, którzy wnieśli niezaprzeczalny wkład w budowę Wspólnoty. W bardzo różnych sferach życia. Moim zdaniem te wkład jest warunkiem wstępnym, aby zostać radnym czy burmistrzem.

2. Tym kandydatom, którzy już sprawdzili się w różnych polach aktywności zawodowej i to obojętnie, w jakim wieku są.

3. Tym kandydatom, których znamy osobiście i to od najlepszej strony jako sąsiadów, jako osoby życiowo mądre.

4. Tym osobom, które sprawdziły się poza naszym miasteczkiem i wróciły do niego z ogromnym bagażem doświadczeń i kontaktów w tzw. wielkim świecie.

5.  Tym osobom, które realistycznie patrzą na nasze miasteczko, a nie ciągle deklarują wielkie miłosne emocje wobec niego.

6. Tym osobom, które często po naszym miasteczku spacerują. I lubią na nie spojrzeć ze wzgórza z krzyżem nad jeziorem. I zobaczyć miasto jako całość. Mieszkańcy niewielu miast mają taką możliwość.”

Jako motto wyborów lokalnych w powiecie gołdapskim potraktowałbym punkt piąty:

Nie wierzcie tym kandydatom, którzy ubiegają się o reelekcje, a którzy swoją zaciekłością niszczyli Wspólnotę lokalną. Będą to nadal robić, a nawet bardziej, gdy zdobędą władzę brrr.

M.S.

 

 


Aktualności

Powiązane artykuły