Szanowny Panie Redaktorze, tytuł tego artykułu jest moim zdaniem nietrafiony, gdyż jakoby to opisana tu sytuacja była „gołdapską paranoją” – nie zgadzam się z tym. Otóż nie jest to gołdapska paranoja, a postępowanie jednego człowieka – Tomasza Luto, a to zupełnie zmienia perspektywę! Gołdap i jej mieszkańców postrzegam jako społeczność pluralistyczną.
Nie przypominam sobie, żeby w okresie 1990 – 2014 były takie problemy z różnorodnością kulturową i z (m.in. publicznym) funkcjonowaniem osób mających odmienne niż burmistrz poglądy. Niestety, w ostatnich latach, lokalny pluralizm jest niszczony przez osobę, która wydaje się, że powinna być „burmistrzem wszystkich mieszkańców gminy”.
Systematycznie od 2014 roku tłamszeni są ludzie mający poglądy inne niż „burmistrz Gołdapi”. Wywierane są naciski na dyrektorów i pracowników jednostek gminnych podległych „burmistrzowi”, poniżani i oczerniani są radni Rady Miejskiej – nawet tzw. swoi, którzy nie zawsze rozumieją, że są traktowani przedmiotowo, ale ich mnie akurat nie żal – sami się na to godzą. Boją się utraty korzyści, jakie odnoszą za akceptowanie wszystkiego co im podsunie Luto. A dowody na to mamy „pod ręką”.
Dodatkowo działania i reakcje „burmistrza” wywołują w podległych mu pracownikach urzędu i instytucji tzw. „efekt mrożący” – po co się wychylać lub nawet uczestniczyć w czymś co może nie spodobać się pryncypałowi, lepiej siedzieć cicho i robić tylko to co jest zgodne ze „słuszną linią władzy”.
Żenujące! Działania „burmistrza” niszczą spójność i dobre relacje pomiędzy mieszkańcami gminy i tworzą zły wizerunek naszego miasta.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji.