Gołdapska paranoja, czyli o „gumkowaniu” nieprawomyślnych

Tytuł wpisu może enigmatyczny, ale ci którzy interesują się gołdapskim samorządem gminnym na pewno zauważyli, że istnieje pewna grupa osób, z którymi większość naszych gminnych instytucji jak ognia wystrzega się kontaktów, bo boją się narazić burmistrzowi. Są to ci (również twórcy), którzy nie zgadzają się z burmistrzem Gołdapi, bądź go krytykują. To nieoficjalne zalecenie, choć bardzo widoczne i sam tego doświadczałem m.in. przy próbie promocji pewnej książki, której jako SIGNI byliśmy wydawcą. Będziemy natomiast o tym ustawicznie przypominać, bo jest to poważny (kompromitujący gminę) problem społeczny i nie powinno się tego zamiatać pod dywan.

 

 

Trudno jednak mieć pretensje do kierownictwa gołdapskich gminnych instytucji – są ludźmi, mają rodziny. Nie u nich bowiem tkwi źródło problemu. Należy tylko współczuć pozbawienia ich, należnej im, autonomii. Trzeba też być całkowicie pozbawionym wyobraźni i być ustawicznie zalęknionym, wierząc, że takimi metodami uda się „wygumkować” pewne osoby z historii gołdapskiej kultury czy też NGO. Nikt jeszcze nie zdobył autorytetu siłą – to zwykle źle się kończy.

Ponadto takie sytuacje bywają wyzwaniem, sprzyjającym odkrywaniu nowych miejsc mogących służyć promocji gołdapskiej kultury i działalności pozarządowej.

Dlatego w tym wpisie jednak nie będę się nad tym dłużej rozwodził. Podam tylko niedawny przykład związany z promocją książki Jana Stecia, która miała się odbywać w konkretnym miejscu i do której tam nie dojdzie. Promocja odbędzie się 3 lutego w gołdapskiej „Matrioszce”.

Poprosiliśmy autora o wypowiedź:

– Opisując całą sytuację trzeba wrócić do początku ubiegłego roku. To wówczas, bodajże w marcu pani dyrektor Domu Kultury, skontaktowała się ze mną, jestem przekonany, że w dobrej wierze, pytając na jakim etapie jest moja najnowsza książka. Odpowiedziałem, że nad książką „Pokerface” ciągle pracuję i że jest prawie na ukończeniu. Pani dyrektor spytała, czy zdążyłbym ukończyć ją i mieć w ręku na początku roku 2023, gdyż chciałaby ująć jej promocję w programie kolejnej edycji wydarzenia „Kierunek Gołdap”. Z ochotą zgodziłem się mając w pamięci, że także moja poprzednia książka miała szczęście właśnie tak być zaprezentowana czytelnikowi podczas „Kierunku Gołdap” w roku 2019. Więc propozycję odebrałem bardzo ciepło dostrzegając w tym dużą życzliwość pani dyrektor. Oczywiście moje doświadczenie życiowe podpowiadało mi, by zapewnić sobie od samego początku alternatywną możliwość promocji książki, gdyby na przykład zaszły jakieś okoliczności uniemożliwiające mój udział w „Kierunku Gołdap”. Ale o tym potem.

Przyspieszyłem więc prace nad książką, jednocześnie co kilka miesięcy kilkakrotnie upewniałem się w rozmowach z panią dyrektor czy potwierdza swoją propozycję. Za każdym razem potwierdzała, a na początku stycznia tego roku, czyli już tylko na miesiąc przed imprezą poprosiła mnie nawet o szczegóły do plakatu, przesłanie elektronicznej wersji okładki oraz omawialiśmy szczegóły promocji. Poinformowała mnie wówczas, że promocję poprowadzi dr Mirosław Słapik, co też odebrałem z przyjemnością, jako, że robiłby to – jeśli mowa o moich książkach – już po raz kolejny. Podczas tej rozmowy zaproponowałem też, że w trakcie spotkania promocyjnego będę chciał przeprowadzić krótką licytację zestawu moich czterech książek na rzecz wsparcia leczenia małej gołdapianki Igi Lelo. Pani dyrektor zaproponowała, by także ta informacja, znalazła się na plakacie lub zaproszeniu.

W tak zwanym „międzyczasie” wielu czytelników, przyjaciół, znajomych również pytało mnie o najnowszą książkę a ja – mając na uwadze te ustalenia – informowałem, że wydarzenie prawdopodobnie będzie miało miejsce 3 lutego w Domu Kultury.

I tu ciekawa sprawa. Jeden z moich przyjaciół, znany lubelski bard i pieśniarz Jan Kondrak, dowiedziawszy się (było to bodajże w lipcu 2022) o tym wydarzeniu z moim udziałem, samoistnie zaproponował mi, że z przyjemnością specjalnie przyjedzie do Gołdapi i podczas promocji da publiczności bezpłatny koncert. Natychmiast poinformowałem o tym panią dyrektor, która wyraziła spontaniczną radość i zgodę na niewymagający żadnych kosztów z jej strony koncert znanego barda, (czyt.: kolejny ciekawy element „Kierunku Gołdap”). Podpisała z nim nawet stosowną umowę na nieodpłatną usługę artystyczną.

Wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku.

Tymczasem w, nomen omen, piątek 13 stycznia pani dyrektor z ogromną i zauważoną przeze mnie wyraźną przykrością poinformowała mnie, że „pan burmistrz zabronił jej ujmować promocję mojej książki w programie „Kierunek Gołdap” i w związku z tym zmuszona jest odwołać nasze wszelkie ustalenia”. Sic!

Od miesięcy będąc przygotowany na taką sytuację (stąd alternatywa, o której poniżej), mimo wszystko dla jasności spytałem, co jest powodem tej decyzji burmistrza. Pani dyrektor nie odpowiedziała wprost, ale z jej reakcji i niektórych słów wywnioskowałem łatwo, że z całą pewnością nie były to względy oszczędnościowe. Bo niby jakie wydatki były z tym związane?

Co więc było powodem? Zostawiam to domysłowi inteligentnego czytelnika, który choćby w podstawowym stopniu orientuje się w lokalnej sytuacji politycznej. Nie powinien jednak czytelnikowi umknąć istotny fakt, że burmistrz swoją decyzją pozbawił mieszkańców Gołdapi bezpłatnego koncertu znanego barda a także zabronił zebrania środków na wsparcie leczenia chorego dziecka.

Teraz o alternatywie. Jak napisałem wyżej, doświadczenie życiowe podpowiadało mi by nie pozostawiać biegu zdarzeń przypadkowi i mieć w zapasie wyjście awaryjne. Z przyjemnością więc chcę poinformować tych chętnych, którzy mieli zamiar uczynić mi zaszczyt i przyjść na promocję książki, że takowa mimo decyzji burmistrza odbędzie się, w tym samym dniu – 3 lutego, tyle, że nie w Domu Kultury a w górnej sali restauracji „Matrioszka”, której właściciel zgodził się użyczyć pomieszczenia na to spotkanie. Naturalnie w stosownym czasie ukaże się plakat ze szczegółami, ale już teraz chciałbym serdecznie zaprosić wszystkich na to wydarzenie, zwłaszcza, że w trakcie będzie okazja posłuchać koncertu Jana Kondraka. Jak wspominałem – wstęp wolny.”

 

P.S. Gdyby burmistrz po raz kolejny rzucił aluzję (a robił to chyba z trzy razy), że biblioteka kiedyś sfinansowała książkę radnemu to wcześniej niech rzuci okiem na reklamy zamieszczone w tej książce. Natomiast sygnalista lub sygnalistka niech następnym razem lepiej zagłębi się w szczegóły.

Mirosław Słapik

Fot. pixabay.com

Powiązane artykuły