Jest zwolenniczką optymistycznego zakończenia…

Spotkania autorskie bywają różne… Kiedy zatem można mówić, że było ono udane? Wydaje się, że przede wszystkim w sytuacji, kiedy autorowi uda się spowodować spontaniczną dyskusję. I to się udało Wioletcie Sawickiej, pisarce i dziennikarce, która gościła w gołdapskim Kafeterium podczas kolejnego spotkania zainicjowanego przez nieformalną grupę „Gołdapskie babeczki czytają”.

 

 

 

Dobrą tradycją tych spotkań jest to, że autorzy nie skupiają się na czytaniu swoich książek, ale opowiadają o sobie, o swojej twórczości i o życiu. Zwłaszcza o przełamywaniu barier, które stają się pretekstem do bardziej konstruktywnego, twórczego, przechodzenia przez życie. I takie są powieści Wioletty Sawickiej, choć zdaniem czytelników niejednokrotnie trzymają w napięciu.

Mimo to podczas spotkania pisarka zwierzyła się, że jest zwolenniczką prozy z optymistycznym zakończeniem, będącej antidotum na rozterki życia codziennego.

Wioletta Sawicka w ciągu kilku lat napisała i wydała sześc książek, które wydało renomowane wydawnictwo Prószyński i S-ka. Ten fakt też o czymś świadczy. Także o tym, że jej książki są czytane.

Autorka „Dnia cudu” jest z wykształcenia pedagogiem, mieszka na Warmii, jej dziennikarską pasją są wywiady z ciekawymi ludźmi.

To było ostatnie w tym roku literackie spotkanie w gołdapskim „Kafeterium”.

Powiązane artykuły