Przy obecnym zalewie publikacji książkowych bycie zauważonym w literackim piśmie opiniotwórczym choćby w postaci kilku zdań jest już sukcesem autora, tym bardziej, jeśli idzie o pozycję debiutancką. Pod koniec ubiegłego roku swój debiutancki tomik wierszy zatytułowany Jazz w (prowadzonej przez Mirosława Słapika) gołdapskiej oficynie „Z bliska” wydał gołdapski nauczyciel historii – Jarosław Żukowski. I oto w cenionym czasopiśmie „Topos” ukazało się na temat jego książki nie kilka zdań, ale dosyć obszerna recenzja Piotra Wiktora Lorkowskiego.
Recenzja pozytywna, aczkolwiek na koniec z sugestią dopracowania formy utworów. Mamy zatem w Gołdapi kolejnego poetę, który został dostrzeżony przez krytykę. Jazz jest 39. pozycją wydaną w oficynie „Z bliska”.
Niżej fragmenty recenzji:
Zmierzch zapada jut wiosennie, w śpiewie ptaków. Wczesnym wieczorem zaczynają im wtórować…
NASADZENIA DZWIĘKOLUBNE. Jarosław Żukowski, Jazz, Wydawnictwo „Z bliska” WBP w Gołdapi, Gołdap 2015.
„(…) Wiersze Żukowskiego zapadają w pamięć jako powstałe przede wszystkim z muzycznych wzruszeń. Ich podmiot znalazł swoje miejsce na ziemi. Ceni swojskość, ustronną, prowincjonalną. Składa hołd prostemu życiu i dobrej śmierci przodków, utrudzonych depozytariuszy przeszłości, mieszkańców krainy, której nie warto opuszczać, gdyż wszystko, co potrzebne do życia, znajdzie się pod dachem chaty, na miedzy, pod jarzębiną (por. cykl Pojednanie). Być może idzie tutaj Żukowski w trochę naiwną idyllę. Jego prawo. Zresztą zależy mu na czymś więcej niż na sentymentalnej ładności. Zdecydowanie wyżej stawia prawdę przeżycia natury oraz muzyki. Słuchać umie jak prawdziwy artysta: całym sobą. O swoim słuchaniu pisze pod dyktando skojarzeń. Nie ukrywa zdolności do odbioru intelektualnego. Unika przy tym pozowania na melomana-erudytę. Gust ma raczej eklektyczny (por. wiersz: lubię). W jego płytotece znajdziemy heroicznego Beethovena i romansowego Debussy’ego. Wszelako za muzykę par excellence uważa jazz — wiecznie młody, cieleśnie ziemski, rajsko ponadczasowy, nieskończenie swobodny w improwizacjach. Poeta próbuje naśladować jego dynamikę. Lecz tam, gdzie można oczekiwać od wiersza jakiegoś odpowiednika synkopy albo gęstości saksofonowego solo, daje się słyszeć raczej rozlewny akord słowiańskiego folku. Chociaż poeta umie przecież błyskawicznie przechodzić od skupienia do stanu synestezji. Zauważamy to zwłaszcza wtedy, gdy sięga po nagrania zapisane na winylach, będące materializacjami dźwięków, zdolnymi zachować pamięć wielu poprzednich odtworzeń (por. wiersz Gramofon). (…)”