Na Wielkich Jeziorach tłok, mimo to – warto wybrać się na rejs

rejs_30_sniardwyWybraliśmy się we trzech na rejs po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Na szlaku między innymi Mamry, Dargin, Kisajno, Niegocin, Śniardwy i Tałty. Minęły już chyba bezpowrotnie romantyczne czasy, kiedy nieodłącznymi elementami rejsu po Wielkich Jeziorach Mazurskich było „pagajowanie” i „burłaczenie” na kanałach i przesmykach.

Toteż i nasza żaglówka zaopatrzona jest w silniczek, który ułatwia cumowanie w portach i przepływane kanałów. Na dodatek jest kuchenka gazowa i lodówka.

Na szlaku już dziesiątki łódek – i tych żaglowych, i tych motorowych. W tutejszych portach zliczyć już je pewnie można w tysiącach. I tak będzie podczas wakacji – po prostu tłok, tym bardziej, że warto raczej jest płynąć oznakowanym szlakiem, by uniknąć mielizn i kamieni.

Wypływamy z Węgorzewa. Pierwszy nocleg zaliczamy w Sztynorcie – i jest to przytulne gniazdko, gdzie można dobrze zjeść w nadbrzeżnych restauracjach, z czynnymi przez całą dobę schludnymi sanitariatami. Jest dostęp do prądu. Tradycyjnie na pierwszą kolację kapitan przyrządza pyszną jajecznicę na boczku. Większość posiłków przyrządzamy sami.

Po pierwszej nocy w Sztynorcie płyniemy do Mikołajek, które robią coraz lepsze wrażenie jako miasteczko. Coraz więcej tu turystycznych smaczków, mimo to rozczarowuje póki co brak w porcie czynnego całą dobę sanitariatu. To raczej kompromitacja.

Po noclegu w Mikołajkch wpadamy na krótko na Śniardwy, gdzie nas trochę pokiwa. Wita nas rankiem wiatr i deszcz. Śniardwy nie są bezpiecznym jeziorem do żeglowania, są bowiem dosyć płytkie z mieliznami.

Kolejny nocleg w zatoczce, w trzcinowej dziupli. Co ciekawe nie dokuczają nam tu komary.

Do Rynu wpływa się ciesząc wzrok widokiem tego miasteczka, które może budzić skojarzenia ze średniowieczną historią. Rzuca się w oczy zamek, na nabrzeżu stylowa restauracja z obracającym się kołem młyńskim. Choć aż się prosi by ktoś kompleksowo zajął się odnawianiem elewacji dawnej zabudowy Rynu – wtedy będzie to prawdziwa szkatułka.

Na Niegocinie płyniemy pod wiatr i już nas nieźle kiwa, zatrzymujemy się na noc w Giżycku w miejskim porcie, wybudowanym niedawno z funduszy europejskich. Ten port nas zaskakuje pozytywnie, choć jest rozległy i trudno tu mówić o przytulności. Za to wszelkie dodatkowe usługi związane z toaletą, czy myciem naczyń wliczone są w kartę portową i wychodzi tu taniej niż w innych portach, które zaliczyliśmy po drodze.

Ostatni etap naszego rejsu to Kisajno, Dargin i Mamry. Jest deszcz i duży wiatr. Na Mamrach wiatr już około czterech stopni. Migają latarnie systemu bezpieczeństwa, który utworzono na Wielkich Jeziorach Mazurskich w 2009 roku po białym szkwale z 2007, kiedy to zgięło 12 osób i wiatr przewrócił 40 jachtów. Na dodatek od Giżycka płyniemy pod wiatr.

Rejs kończymy 12 czerwca w Węgorzewie, skąd wypożyczyliśmy łódkę. Spędzamy w żaglówce jeszcze jedną noc i do Gołdapi wracamy następnego dnia.

rejs_43


Aktualności

Powiązane artykuły

Jeden komentarz do “Na Wielkich Jeziorach tłok, mimo to – warto wybrać się na rejs

  1. monika

    żegluj żeglarzu całą nockę po morzu…